Zimbabwe/ Tsvangirai nie rezygnuje z kandydowania
Weteran opozycji, Morgan Tsvangirai, oświadczył w niedzielę, iż nie zamierza rezygnować z udziału w macowych wyborach prezydenckich. Uciął w ten sposób spekulacje, iż ustąpi miejsca niedawnemu ministrowi reżimu Roberta Mugabe, a dziś świeżo upieczonemu opozycjoniście – Simbie Makoniemu.
„Uznałem, wspólnie z moimi towarzyszami, że weźmiemy udział w [marcowych - MK] wyborach prezydenckich, parlamentarnych i lokalnych” oświadczył Tsvangirai przybyłym na konferencję prasową dziennikarzom. „Pragnę potwierdzić, że mam zamiar kandydować w wyborach prezydenckich, a ludzie których za mną widzicie będą zespołem, z którym będę współpracował podczas zbliżającej się kampanii” dodał.
Tsvangirai uciął w ten sposób spekulacje, iż zrezygnuje z kandydowania na rzecz Simby Makoniego. Ten były minister finansów Zimbabwe i reprezentant liberalnego skrzydła rządzącej partii ZANU-PF, oświadczył w zeszłym tygodniu, iż zmierzy się z prezydentem Mugabe w zaplanowanych na 29 marca wyborach. Rzucenie rękawicy niedawnemu patronowi kosztowało go usuniecie z partii oraz ogłoszeniem „zdrajcą i marionetką Zachodu” przez prorządowe media. Rozgłos jaki wynikł z jego decyzji zrodził plotki, iż weteran Tsvangirai ustąpi miejsca nowej twarzy opozycji.
Tsvangirai mimo, iż kurtuazyjnie pochwalił Makoniego z rozbrat z Mugabe (określając b. ministra mianem „patrioty”), twierdzi iż nie jest on godny zaufania. „Dr Makoni był częścią establishmentu przez ostatnie 30 lat i był świadkiem jak sytuacja kraju pogarsza się na niespotykaną skalę. Jest w równym stopniu co Mugabe odpowiedzialny za błędy ZANU-PF”.
„Jestem przywódcą MDC [„Ruch na rzecz Demokratycznej Zmiany” - MK], a Makoni nie jest niczym więcej jak starym winem w nowej butelce. Jego celem nie jest zniesienie dyktatury, ale jej reforma. Nie jest mi z nim po drodze” dodał Tsvangirai.
Wypowiadając się o swych szansach na zwycięstwo Tsvangirai prezentował optymizm. „Mugabe może sfałszować wyniki, może je ukraść ale zwyciężymy... w moim umyśle nie ma co do tego żadnych wątpliwości” oświadczył przy aplauzie swoich zwolenników.
Wcześniej MDC rozważało bojkot wyborów, jeżeli przed ich ogłoszeniem nie zostanie przyjęta nowa konstytucja, gwarantująca ich uczciwy przebieg. Ostatecznie jednak Tsvangirai i jego stronnicy zdecydowali się na udział w wyborach.
Morgan Tsvangirai jest twarzą zimbabweńskiej opozycji i najbardziej znanym przeciwnikiem prezydenta Mugabe. Jako przywódca „Ruchu na rzecz Demokratycznej Zmiany” (MDC) wielokrotnie występował przeciwko prezydentowi, chociażby w wyborach prezydenckich z 2002 r. (uznanych przez społeczność międzynarodową za sfałszowane). Z powodu swej opozycyjnej działalności wielokrotnie miał problemy z policją, twierdził nawet, iż był torturowany. Ostatni raz aresztowano go w styczniu 2008 r.
Nieskuteczność podejmowanych przez opozycję działań sprawiła jednak, iż Tsvangirai stracił w swej partii wielu zwolenników. W 2006 r. w MDC doszło nawet do rozłamu. Szef drugiej frakcji, Arthur Mutambara, również planuje udział w marcowych wyborach, przez co opozycja wystawi przeciwko Mugabe co najmniej trzech kandydatów.
Robert Mugabe rządzi Zimbabwe (dawniej Rodezja Południowa) od 1980 r., gdy jego partyzancki ruch ZANU-PF przejął władzę z rąk rasistowskiego białego reżimu Iana Smitha. Z biegiem czasu jego początkowo umiarkowane rządy stawały się co raz mniej demokratyczne, a co raz bardziej brutalne i radykalne. Mimo, że Zimbabwe panuje oficjalnie system wielopartyjny, raporty organizacji broniących praw człowieka donoszą o nagminnych przypadkach fałszerstw wyborczych, wykorzystywania struktur państwowych na rzecz rządzącej partii oraz represjach wobec działaczy opozycji, w postaci aresztowań, tortur i zabójstw. USA uznaje Zimbabwe za jedno z „sześciu najbardziej tyranizowanych państw na świecie”.
Polityka Mugabe, a zwłaszcza jego reforma rolna doprowadziły poza tym Zimbabwe do niemal kompletnej ruiny. PKB spadło w porównaniu z 2002 r. o 40 procent, a inflacja wynosi ponad 26 tysięcy procent, co stanowi światowy rekord. Obecnie blisko 80 procent mieszkańców Zimbabwe jest bez pracy, brakuje paliwa i artykułów żywieniowych, coraz częstsze są przerwy w dostawach wody i elektryczności, a ponure żniwo zbiera epidemia AIDS. W rezultacie prawie trzy miliony obywateli uciekły z kraju ojczystego do Republiki Południowej Afryki.
Mugabe tłumaczy fatalną sytuację gospodarczą kraju, spiskiem ze strony Zachodu.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, mg.co.za