Greenspan: Amerykańskie obligacje są jak kanarek w kopalni
- Emil Szweda, Open Finance
Tymi słowami były szef banku rezerw federalnych kwituje ostatni wzrost rentowności obligacji amerykańskiego rządu, który tylko w tym tygodniu wyniósł 19 pkt bazowych.
Nie jest to jednak sprawa, która spędzałaby sen z powiek inwestorom giełdowym. W każdym razie nie dziś, kiedy rynki akcji ponownie świętowały zawarcie porozumienia w sprawie pomocy dla Grecji, tym razem - jak się zdaje - na mocniejszych podstawach niż dwa poprzednie tego typu układy, które także zyskały wielki rozgłos medialny.
GPW nie skorzystała jednak specjalnie na pomocy dla Greków, która przyniosła także umocnienie euro. Indeksy wielu giełd Europy Zachodniej traciły dziś tak jak WIG20, co można nazwać realizacją zysków po wcześniejszych zwyżkach, ale równie dobrze może to być wyraz obaw dotyczący kosztów tej pomocy. W odmiennych nastrojach porozumienie przyjęto na giełdzie madryckiej, której indeks wzrósł o 2,1 proc., co jest całkowicie zrozumiałe. Skoro Grecja zostaje uratowana, to Hiszpania może liczyć na analogiczną pomoc, kiedy nadejdzie jej czas.
Tymczasem ostateczny wzrost PKB w IV kwartale w USA nie okazał się tak wysoki, jak wcześniej szacowano (5,6 wobec 5,9 proc. - dane zannulizowane), ale nie przeszkodziło to w niczym rozpocząć sesji na Wall Street od wzrostów (po wczorajszej realizacji zysków w końcówce notowań). Jednoczesny spadek cen obligacji może oznaczać równie dobrze wzrost apetytów na ryzyko ze strony inwestorów, co ucieczkę z tonącego okrętu. Trzeba sobie zdawać sprawę, że wzrost rentowności amerykańskich papierów to nie tylko wyższe koszty finansowania monstrualnego długu publicznego, ale także wzrost kosztów dla wszystkich, a w każdym razie większości uczestników gospodarki (już kilka dni temu rentowność obligacji niektórych prywatnych instytucji okazała się niższa niż obligacji rządowych). To nieprzyjemny akcent mijającego powoli tygodnia.
Sytuację na GPW można podsumować krótko - WIG20 znajduje się nadal na tyle blisko szczytów hossy, by wskoczyć na nie choćby i na otwarciu sesji poniedziałkowej. Ale po wstrzemięźliwości inwestorów na dzisiejszej sesji widać, że spora część z nich zastanawia się głęboko, czy na pewno jest to dobry moment do wejścia na rynek, skoro ceny są najwyższe od półtora roku, a konsekwencje rekordowo wysokiego zadłużenia wielu państw rozwiniętych są trudne do określenia?
Kurs euro zyskał dziś do dolara 1 proc. i powrócił powyżej 1,34 USD. U nas euro i frank podrożały o 0,5 proc. Na słabości dolara skorzystała miedź, drożejąc o 1,8 proc. 1 proc. zyskało także złoto, a ropa 0,3 proc.