Ratunek dla gospodarki droższy niż wojna
- Paweł Cymcyk, A-Z Finanse
Sesja w Stanach upłynęła pod rozważaniami czy przemysł motoryzacyjny otrzyma rządową pomoc. Na początku wydawało się to oczywiste, ale już w trakcie dnia zaczęto podnosić argumenty, że obiecana pomoc 15 miliardów dolarów to zaledwie wierzchołek góry potrzeb tego sektora. Oznacza to, że dzienny koszt pomocy dla branży motoryzacyjnej tylko do lutego wyniesie 500 milionów USD… dziennie. To więcej niż koszty jakie ponosi USA na wojnę w Iraku i większość Amerykanów coraz mniej chętnie patrzy na rządową pomoc dla prywatnych firm. Kongresmeni muszą się z tym liczyć. Na koniec Martin Feldstein, profesor ekonomii z Harvard Univesrity, w wywiadzie postraszył że recesja w USA przeciągnie się na 2009 rok, a ceny nieruchomości będą ciągle spadać. Ogólnie przyszłość niesie najdłuższe i najmocniejsze załamanie od czasów wojny.
Pomimo tych czarnych wizji amerykańskie indeksy zdołały zamknąć się na wzrostach. Niewielkich, ale wystarczających by dziś Europejczycy szykowali się na kontynuację zwyżek. Sami też powinni notować wzrosty. Sytuacji ogólnej to jednak nie zmienia. Krajowy rynek trzyma ten sam poziom od dwóch tygodni, co potwierdza obowiązujący trend boczny i brak pomysłu na dalszy rozwój wydarzeń. Czekamy na wyraźniejsze sygnały.