03 grudzień 2008
-
-
Paweł Cymcyk, A-Z Finanse
Sesja w Stanach miała swój dramatyzm. Po poniedziałkowej przecenie chętnych do kupna nie zabrakło, a indeksy śmiało rosły o 4 procent, by zaledwie w ciągu godziny oddać cały wzrost. Taki popłoch wśród byków wywołała informacja z koncernu General Motors, którego sprzedaż spadła o 41 procent. Co gorsza ogólna sprzedaż samochodów w USA spadła w listopadzie o 37 procent i zanotowała 26 letni dołek.

www.gm.com
Sektor jest trzecim po nieruchomościach i bankach, gdzie pomoc jest niezbędna, bo posypią się bankructwa. W związku z tym GM, Chrysler i Ford żądają (bo nie można tego nazwać prośbą) 34 miliardów dolarów pomocy od FED. Co prawda koncerny nie obiecują, że dzięki temu uda się uniknąć bankructwa, ale będą działać parę miesięcy dłużej, a na razie chodzi tylko o to żeby przetrwać. Amerykańscy kongresmeni niechętnie chcą przyznać kolejne pieniądze, dla branży motoryzacyjnej, bo zdają sobie sprawę, że za chwilę ustawi się do nich kolejka chętnych. Rynek wie jednak swoje i ostatnia godzina to ponowny dynamiczny wzrost i zakończenie sesji 4 procentowym wzrostem pokazuje, że ratunek jest już pewny i zdyskontowany.
Dziś mamy dzień danych makro. Kolejna odsłona amerykańskiego rynku pracy i sytuacji w sferze usług w USA . Na razie nic nie zapowiada poprawy, a recesja w USA ma okazać się najgorszą od czasów Drugiej Wojny Światowej. Dla naszego rynku oznacza to wyczekiwanie i reagowanie na sygnały zewnętrze.