Spada produkcja w USA
- Łukasz Wróbel, Emil Szweda, Open Finance
Produkcja przemysłowa USA spadła w lutym o 1,4 proc. (m/m), po spadku o 1,9 proc. w styczniu. Dane okazały się gorsze od oczekiwań ekonomistów, ale tym razem rynki nie reagowały.
Wskaźnik wykorzystania mocy produkcyjnych spadł w Stanach do 70,9 proc., najniższego poziomu w historii pomiarów, bardziej niż oczekiwali tego ekonomiści, którzy spodziewali się ponadto, że produkcja przemysłowa spadnie o 1,3 proc. Spadek produkcji w USA to oczywiście zasługa pogarszającej się globalnej koniunktury, która powstrzymuje rozwój eksportu, tak widoczny w pierwszej połowie ubiegłego roku. Eksportowi szkodzi także rosnący w siłę dolar. Jednak rynki finansowe nie przejęły się specjalnie dzisiejszymi danymi - być może inwestorzy postanowili raz jeszcze zawierzyć słowom Bena Bernanke, którego zdaniem recesja może zakończyć się już w tym roku.
Giełdy w Europie
Indeksy giełd europejskich zyskały w poniedziałek na fali optymizmu po weekendowym spotkaniu przywódców G20, mimo iż na szczycie de facto nie przedstawiono żadnych konkluzji poza wsparciem Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Inwestorzy po prostu dochodzą powoli do wniosku, że wiele gorszego może się już nie wydarzyć (niż to co działo się do tej pory), a rynki w wystarczającym stopniu zdyskontowały spowolnienie gospodarcze. Duch inwestorów podniósł brytyjski Barclays, który zapowiedział mocne otwarcie 2009 roku. Ponieważ wcześniej także Citigroup donosił o dobrych wynikach za pierwsze tygodnie roku, to właśnie branża finansowa niosła dziś indeksy. BUX zyskał 4,5 proc., FTSE 2,8 proc., a CAC 40 2,6 proc. Również notowania w USA rozpoczęły się od sporej zwyżki (o ok. 1,5 proc.).
Waluty
Złoty kolejny dzień zyskiwał na wartości, a powody do tego wynajduje się różne. Serwisy internetowe spekulują na temat dużych banków zagranicznych, które w pośpiechu odwracają pozycje (wcześniej grały na osłabienie złotego), sporą siłę przypisuje się także interwencjom banku centralnego Szwajcarii. Prostym wytłumaczeniem sytuacji jest poprawa sentymentu na rynkach międzynarodowych, ale dopatrywanie się w tym kilkudniowym ociepleniu zmiany trendu może okazać się przedwczesne. To zaledwie korekta, po której sile poznamy kondycję rynku. Frank spadł dziś do 2,895 PLN i był najtańszy od 29 stycznia. Euro dotknęło dziś 4,40 i jak oparzone wróciło do 4,455 PLN. Dolar na koniec dnia był o 1,3 proc. tańszy niż w piątek i kosztował 3,425 PLN.
Euro pierwszy raz od ponad miesiąca wychyliło się dziś powyżej 1,30 USD i zdołało ten poziom utrzymać do późnego popołudnia.
Surowce
Dzień zaczęliśmy od spadku notowań ropy, ponieważ w niedzielę organizacja OPEC zdecydowała się pozostawić wydobycie na niezmienionym poziomie. Ale w ciągu dnia nastroje stopniowo się poprawiały, jakby inwestorzy dochodzili do wniosku, że decyzja OPEC jest całkiem słuszna. Wzrostowi cen ropy służył jednak przede wszystkim dobry sentyment na rynkach finansowych. Na koniec dnia za baryłkę płacono 46,8 USD.
Miedź podrożała dziś o prawie 5 proc. i niech to będzie miarą wiary inwestorów w poprawę sytuacji gospodarczej (mimo wciąż negatywnych danych gospodarczych). Tak optymistycznym nastrojom defensywne złoto oprzeć się nie mogło i jego notowania spadły w okolice 922 USD za uncję.