23 wrzesień 2008
-
-
Adam Mizera, DM TMS Brokers S.A.
Podczas dzisiejszej sesji w centrum uwagi inwestorów niewątpliwie znajdowało się wystąpienie szefa Fed Bena Bernanke przed senacką komisją bankową. Okazało się jednak, że ani szef Fed Ben Bernanke, ani sekretarz skarbu Henry Paulson nie powiedzieli jak na razie nic nowego - zaapelowali po raz kolejny do Kongresu, aby jak najszybciej wyasygnować kwotę 700 mld dolarów, w celu wykupienia „toksycznych” aktywów finansowych. Uczestnicy rynku nie poznali żadnych szczegółów planu pomocy, wskutek czego w najbliższym czasie utrzyma się prawdopodobnie niepewność na rynku, a inwestorzy wciąż kierować się mogą emocjami.
Dzisiaj widoczne jest wyhamowanie wczorajszego, niezmiernie gwałtownego osłabienia dolara (wzrost kursu EUR/USD o 4 figury). Dolar nieznacznie umacnia się wobec euro (po raz pierwszy od 5 dni). Dzisiejszemu umocnieniu dolara pomagała z pewnością przecena ropy naftowej. Baryłka ropy Brent w godzinach popołudniowych wyceniana była na ok. 103 USD. Inwestorzy realizowali dzisiaj zyski osiągnięte podczas ostatnich silnych wzrostów cen surowca (spowodowanych obawami o skuteczność planu pomocy dla instytucji finansowych).
Ben Bernanke (cc) talkradionews, flickr
Obecny plan udrożnienia amerykańskiego systemu finansowego porównać można z interwencją skandynawskich rządów w latach 90-tych. Oba kryzysy mają podobną genezę oraz przebieg – różnią się jedynie skalą. Pod koniec lat 80-tych trzy gospodarki: fińska, szwedzka oraz norweska rozwijały się w imponującym tempie, a stopy procentowe były systematycznie obniżane. Doprowadziło to do wzmożonej akcji kredytowej, a w dalszej konsekwencji do wzrostu cen nieruchomości. Kiedy jednak przy wysokiej inflacji banki centralne zdecydowały się na podwyżkę kosztu pieniądza, a gospodarka zaczęła spowalniać, kredytobiorcy (a tym samym pożyczkodawcy) znaleźli się w ciężkiej sytuacji. Stworzono specjalne fundusze zasilające zagrożone instytucje finansowe w kapitał. Dodatkowo przejmowano i nacjonalizowano największe banki. Udało się uspokoić sytuację na rynku finansowym, jednak skandynawskie gospodarki nie uniknęły recesji. W latach 1991-1993 gospodarki te przeżywały poważne problemy gospodarcze: niskie tempo wzrostu gospodarczego, słaba produkcja przemysłowa oraz wysoka stopa bezrobocia. Problemy gospodarcze uwydatniały się nawet w późniejszych latach. Warto pamiętać, że kryzys w USA mimo wielu podobieństw różni się znacząco od skandynawskiego, a cała sytuacja nie musi skończyć się jak w Norwegii, Szwecji oraz Finlandii. Póki co na rynkach nadal króluje niepewność.