Telewizyjna debata spędza kandydatom na prezydenta USA sen z powiek
Na Uniwersytecie Mississipi, w piątek, odbyć ma się pierwsza z trzech telewizyjnych debat pomiędzy rywalami w wyścigu do Białego Domu. Zarówno Barack Obama, jak i John McCain rozpoczęli już gorączkowe przygotowania. Obaj zdają sobie bowiem doskonale sprawę z tego, że może im ona tak pomóc, jak i zaszkodzić.
Sztaby wyborcze gorączkowo opracowują stratęgię, która w piątek zapewni ich kandydatom pewne i wyraźne zwycięstwo. Pomimo żądań Baracka Obamy, aby pierwsza z debat dotyczyła głównie kryzysu ekonomicznego, co zapewniłoby mu wyraźną przewagę w starciu z kandydatem Republikanów, piątkowe spotkanie poświęcone ma być polityce zagranicznej, która uznawana jest za mocną stronę MCaina.
Najbliższe dni Barack Obama w całości poświęci na zgłębianie dokumentów opisujących amerykańską politykę zagraniczną.
- On naprawdę bardzo dużo czyta, robi to nawet kilka godzin dziennie - mówi główny strateg kampanii kandydata Demokratów - David Axelrod.
Podkreśla on, że Obama chce być doskonale przygotowany na każde pytanie, jakie paść może ze strony jego rywala, uznawanego za eksperta w dziedzinie spraw międzynarodowych.
Bardziej niż na merytorycznej stronie przygotowania swojego kandydata, sztab Demokraty koncentruje się jednak na jego braku umiejętności, który wyraźnie dał o sobie znać już w ubiegłym miesiącu, podczas forum religijnego.
O ile przemówienia uznawane są za mocną stronę czarnoskórego kandydata, o tyle jego uczestnictwo w debatach uznawane jest przez komentatorów za kompletną katastrofę. Obamie zarzuca się przede wszystkim nieumiejętność szybkiego formułowania trafnych i chwytliwych odpowiedzi, które w jego przypadku szybko przeradzają się w mało zrozumiały polityczny bełkot.
- Jego stratedzy już dawno powinni zobaczyć, że Obamę szkolą źli ludzie - uważa Drew Western, komentator portalu Huffington Post.
Podczas gdy sztab Demokratów zmaga się z brakiem elokwencji Obamy, specjaliści od wizerunku jego republikańskiego przeciwnika martwią się o to, by ich kandydat zdołał zapanować zarówno nad językiem, jak i emocjami. Największą bolączką strategów McCaina jest bowiem łatwość, z jaką kandydat Republikanów daje się wyprowadzic z równowagi. Najgorszy scenariusz to dla nich zatem sytuacja, w której straciłby on panowanie nad sobą na oczach całej Ameryki.
Jak donosi dziennik "Daily Telegraph", stratedzy kampanii McCaina uciekają się do najbardziej drastycznych środków, by nauczyć swojego kandydata panowania nad temperamentem.
- Mamy wobec niego licencję na wkurzanie. Możemy mówic mu w twarz najgorsze rzeczy, a potem twierdzić, że to dla jego dobra - informuje anonimowy sztabowiec McCaina.
źródło: polskatimes.pl; bbc.co.uk