USA/ Clinton odrabia straty, ale tylko w Pennsylwanii
Licząca 12 mln mieszkańców Pennsylwania to niezwykle ważny przystanek na drodze demokratycznych kandydatów na prezydenta. Dzisiejsze głosowanie prawdopodobnie nie przyniosie rozstrzygnięcia i wyścig będzie toczyć się dalej.
Od ostatnich prawyborów w Mississippi minęło już sześć tygodni - w tym czasie toczyła się niezwykle zacięta walka o głosy wyborców "Penn State", największego ze stanów które wciąż nie oddały swojego głosu w tegorocznych prawyborach. W szczególnie trudnej sytuacji znajduje się nowojorska senator Hillary Clinton, która pomimo ewentualnej wygranej w Pennsylwanii (w sondażach ma kilkuprocentową przewagę nad Barackiem Obamą), nie zapewni sobie przewagi w ogólnej liczbie zdobytych delegatów.
Była Pierwsza Dama zapewniła sobie popularność wśród wyborców m.in. dzięki niedawnej debacie telewizyjnej, którą - według wielu komentatorów - zwyciężyła. O dziwo, w ostatnim telewizyjnym starciu demokratycznych kandydatów na prezydenta, zamiast personalnych ataków stworzono coś w stylu wspólnego frontu przeciwko kandydatowi Republikanów.
"Musimy jako Demokraci zebrać wystarczającą ilość głosów aby wygrać w listopadzie" - powiedziała Clinton. "Republikanie, którzy bardzo sprytnie wykorzystują wszystko co prowadzi do zwycięstwa, bez wątpienia wykorzystają nasze błędy" - dodała.
"Nie ma wątpliwości, że Republikanie zaatakują nas" - wtórował jej Obama. Wyraził pogląd, że "przywiązywanie przesadnej wagi do pomyłek jest błędem".
Jednak sama debata nie powinna mieć większego wpływu na wyniku głosowania w Pensylwanii. Ostatnie wpadki senatora z Illinois mogą mieć na to znacznie większy wpływ na dalszy ciąg procesu wyborczego. Senatorowi wciąż wypomina się znajomość z pastorem Jeremiahem Wrightem, znanym m.in. z członkowstwa w rasistowskiej grupie Weather Underground w latach 60. i licznych antyamerykańskich wypowiedzi.
W podobny sposób może mu zaszkodzić wypowiedź sprzed paru dni na temat ludzi, którzy „lgną do swoich pistoletów i do religii", ponieważ są sfrustrowani swą złą sytuacją materialną w okresie spowolnienia wzrostu gospodarki amerykańskiej. Słowa te tym bardziej mogą przeważyć o wyniku głosowania w Pensylwanii, gdzie duża część wyborców to pracownicy tradycyjnego przemysłu wytwórczego (huty, kopalnie), szczególnie dotkniętego negatywnymi skutkami globalizacji.
Biorąc pod uwagę ogólną liczbę zdobytych delegatów, to Barack Obama mimo wszystko nadal jest na prowadzeniu, wyprzedzając swą główną rywalkę o ok. 150 delegatów. W chwili obecnej ma na swoim koncie 1645 głosów, przy 1504 delegatach Clinton. Do uzyskania nominacji potrzeba ich 2025.
Zatem bardzo możliwa jest sytuacja w której to superdelegaci (jest ich ok. 800) zadecydują o tym, kto będzie kandydatem na prezydenta z ramienia Demokratów. Owi delegaci to prominentni działacze partyjni, którzy nie muszę głosować zgodnie z wynikiem prawyborów, choć spekuluje się, że będą oni głosować zgodnie z wolą większości delegatów zwykłych.
Kolejne po Pennsylwanii prawybory odbędą się 6 maja, kiedy głosować będą Karolina Północna i Indiana, dysponujące łączną liczbą 26 delegatów. Jest wielce prawdopodobne, że podwójne zwycięstwo tego dnia odniesie Barack Obama.
Na podstawie: nytimes.com, washingtonpost.com