USA/ Kongres za wycofaniem wojsk z Iraku
- Katarzyna Kawoń
Prezydent George W. Bush nie ogłosi daty wycofania wojsk amerykańskich z Iraku. Jego administracja pozostaje w tej sferze nieugięta, napotyka jednakże coraz silniejszy opór przeważających w kongresie USA demokratów.
Niedługo po tym jak Pentagon ogłosił wydłużenie służby żołnierzy amerykańskich w Iraku, zwiększenie kontyngentu wojskowego w tym kraju do 160 tysięcy osób i potrzebę pozyskania nowych funduszy na prowadzenie wojny, Izba Reprezentantów i Senat uchwaliły ustawę przewidującą zakończenie misji irackiej do 1 kwietnia 2008 roku.
Uchwalony większością 218 do 208 w Izbie Reprezentantów i 51 do 47 głosów w Senacie projekt, łączy paradoksalnie kwestię wycofania wojsk z przyznaniem dodatkowych funduszy na wojny w Iraku i Afganistanie. Demokraci uważają, że prezydentowi trudniej będzie zawetować sformowaną w ten sposób ustawę. Jednakże weto wydaje się nieuniknione. Na spotkaniu z dziennikarzami George W.Bush po raz kolejny potwierdził, że nie ma zamiaru ustępować przeciwnikom wojny. Jego zdaniem „Politycy w Waszyngtonie nie powinni mówić generałom, jak mają wykonywać swoje zadania. (...) sztuczne terminy wycofania wojsk byłyby błędem”.
Demokraci nie mają w Kongresie wystarczającej większości(dwóch trzecich), by odrzucić prezydenckie weto. Ustawa była więc od początku skazana na niepowodzenie, jednak jej uchwalenie ma znaczenie propagandowe i jest kolejnym etapem walki Kongresu z prezydentem Bushem.
Do rezygnacji z wyznaczania dat rozpoczęcia i zakończenia wycofywania wojsk, przekonywał kongresmanów osobiście głównowodzący amerykańskiej misji w Iraku, gen. David Patraeus, cieszący się szacunkiem nawet wśród przeciwników wojny. Jego argumenty nie odniosły jednak skutku.
Przyjęcie ustawy spotkało się z miażdżącą krytyką Republikanów. Uważają oni, że uchwalono „datę kapitulacji”, a w przypadku wejścia projektu w życie islamscy terroryści poczekaliby na odejście Amerykanów i przystąpili do nasilonej ofensywy.
"Ta ustawa jest tragiczna. Nakazuje wycofanie wojsk niezależnie od sytuacji w Iraku. Al-Kaida tylko na to czeka" – skomentował decyzję Kongresu republikański senator Mitch McConnell. Krytycznie odniósł się do niej również rzecznik rządu irackiego, określając ustawę jako „zły sygnał” wysłany do rebeliantów.
Tymczasem Demokraci uważają, że swoją ustawą wychodzą na przeciw żądaniom większości społeczeństwa. W USA narasta sprzeciw wobec wojny, a sytuacja w samym Iraku wygląda tragicznie. Po spotkaniu z prezydentem Bushem w sprawie finansowania wojny, lider demokratycznej większości w Kongresie Harry Reid powiedział wprost „Prezydent powinien podejmować odpowiednie decyzje, bo przecież wie, że ta wojna jest przegrana, a wysłanie dodatkowych wojsk nic nie przyniosło”.
Co ciekawe, uchwalony przez Kongres projekt spotyka się także z krytyką najbardziej antywojennie nastawionej grupy Demokratów. Według nich umieszczone w projekcie zezwolenie na pozostanie w Iraku nieograniczonej liczby żołnierzy zabezpieczających amerykańskie placówki, szkolących Irakijczyków i walczących z terrorystami de facto odbiera mu sens, ponieważ o większości amerykańskich wojsk można powiedzieć, że walczą z terrorystami.
Demokraci zamierzają przedstawić prezydentowi swój projekt w czwartą rocznicę jego pamiętnego przemówienia na lotniskowcu „Abraham Lincoln”, kiedy to Bush ogłosił zakończenie wojny w Iraku. W zatarciu złego wrażenia wywołanego wspomnieniem ówczesnych deklaracji nie pomogą prezydentowi zapewne wiadomości napływające z komisji badającej działania Pentagonu w sprawie Pata Tillmana i Jessiki Lynch.
Tillman zginął w 2004 roku w Afganistanie. Podane do publicznej wiadomości informacje o jego bohaterskiej śmierci podczas osłaniania odwrotu uciekającego przed Talibami oddziału okazały się fałszywe. Tak naprawdę Tillman zginął zastrzelony przypadkiem przez kolegów z plutonu. Podobna dezinformacja miała miejsce w sprawie Jessicy Lynch. Według wersji Pentagonu, została ona ranna bohatersko broniąc oddziału przed atakami Irakijczyków. Później dostała się do niewoli, gdzie była torturowana. Została odbita w brawurowej akcji amerykańskich komandosów. Jednak z jej wypowiedzi wyłania się zupełnie inna historia „W momencie ataku moja broń się zacięła, skryłam więc głowę i się modliłam. Zostałam ranna i straciłam przytomność. Nie wiedziałam, że pojmali mnie Irakijczycy. Obudziłam się w irackim szpitalu, gdzie naprawdę próbowano mi pomóc. A potem przyszli Amerykanie i wynieśli mnie do helikoptera” – opowiedziała Lynch przed komisją. Demokraci zapowiadają poszukiwanie winnych fałszowania informacji o żołnierzach na szczytach władzy.
George W.Bush zaapelował do swoich politycznych przeciwników o zakończenie politycznych gierek i jak najszybsze przyznanie środków dla żołnierzy, ryzykujących życie na linii frontu. Wyraził również nadzieję, że współpraca z przywódcami obu partii zasiadających w Kongresie doprowadzi do uchwalenia koniecznej ku temu ustawy. Taka współpraca, choć konieczna, wydaje się na razie bardzo trudna. Obie strony sporu przedstawiają bowiem skrajnie różne oceny sytuacji w Iraku.
Na podstawie: www.nytimes.com, www.gazeta.pl