Argentyna/ Wysoki poziom inflacji przyczyną ataków na rząd
- Łukasz Maślanka
Przeciwnicy prezydenta Argentyny, Néstora Kirchnera, zarzucają mu, jego administracji oraz rządzącej Partii Sprawiedliwości brak kontroli nad wzrostem poziomu inflacji. Dodatkowo oskarżyli władze kraju o manipulowanie danymi ekonomicznymi na potrzeby kampanii wyborczej.
Planowane na 23 października wybory prezydenckie zaostrzają walkę polityczną w południowej republice. Pretekstem dla najnowszej awantury stały się słowa prezesa argentyńskiego Banku Centralnego Martína Redrado, który w czasie konferencji w Londynie wyraził głębokie zaniepokojenie nagłym wzrostem stopy inflacyjnej w swoim kraju. Słowa te wywołały burzę wewnątrz obozu rządzącego oraz ostrą reakcję samego prezydenta Kirchnera. Redrado zdecydował się wobec tego złagodzić swoje stanowisko podkreślając, że inflacja jest problemem globalnym – „od Indii do Chile”.
Biuletyny rządu argentyńskiego informują, że obecnie inflacja utrzymuje się na poziomie 8 procent i do końca roku wzrośnie o jeszcze jeden punkt procentowy. Jednak nieoficjalne dane, pochodzące z organizacji pozarządowych, mówią już o 15 procentowym wzroście cen.
Wypowiedź szefa banku centralnego oraz rozbieżności w analizie danych ekonomicznych wywołały gwałtowny atak opozycji, oskarżającej rząd o niekompetencję i fałszowanie danych ekonomicznych. Szczególnie ostra krytyka obecnych władz płynie ze strony kandydata na stanowisko prezydenta, byłego ministra finansów Argentyny Roberto Lavagna. „Odzyskanie instytucji statystycznej” obok walki z drożyzną i inflacją, uznał on za jeden z ważniejszych celów swojej ewentualnej prezydentury. Obywatelom oferuje również reformy systemowe i uczciwość w składaniu obietnic.
Wygląda na to, że presja środowisk nieprzychylnych peronistom wymusi na Néstorze Krichnerze przynajmniej częściową reformę pracy argentyńskiego urzędu statystycznego (INDEC). Naukowcy postulują korektę metodologii prowadzonych badań w zakresie zmian obciążeń finansowych konsumenta za zakup poszczególnych towarów.
Do konfliktu włączyła się również lewica. Socjalistyczna kandydatka na najwyższy urząd w państwie Elisa Carrió przedstawiła przyszłego ministra finansów w swoim ewentualnym rządzie. Jest nim Alfonso Prat-Gay, szef Banku Centralnego w latach 2002-2004. Minister in spe rozpoczął przedwyborczą aktywność atakiem na swojego następcę. Jednocześnie Prat-Gay poradził decydentom, aby skupili się na wspieraniu stabilności peso, a nie dolara. Uznał, że utrzymywanie wzrostu gospodarczego na poziomie 9 procent jest szkodliwe, gdyż powoduje skok inflacji. Lewica proponuje, aby gospodarka rozwijała się w tempie 6 procent rocznie, ale przy sprowadzeniu inflacji do 1/5 obecnego stanu.
Ekonomiści i politycy argentyńscy są szczególnie wrażliwi na transparentność danych o polityce ekonomicznej rządu od czasu wielkiego kryzysu gospodarczego, w obliczy którego kraj stanął w 2001 roku.
Komentatorzy nie kryją satysfakcji, że kampania wyborcza przestaje być obserwacją kosztownych podróży zagranicznych Cristiny Kirchner, których finał jest zaplanowany na koniec października w pałacu prezydenckim. Obecnej pierwszej damie nie uda się przejść do zwycięstwa „nad głowami” konkurentów, będzie musiała zmierzyć się z ich argumentami. Z pewnością zasili to argentyński kapitał wiarygodności.
Na podstawie: infolatam.com, lanacion.com.ar