Boliwia/ Kolejne departamenty chcą autonomii
W niedzielnym referendum w północnych departamentach Beni i Pando zdecydowanie zwyciężyli zwolennicy statutów autonomicznych. Opozycyjna koalicja wyznacza cztery warunki, bez których nie zacznie dialogu z rządem Evo Moralesa.
Według pierwszych, sondażowych rezultatów, które przytoczył dziennik "El Deber", w Beni na "tak" głosowało 88,6 proc., a w Pando 85 proc. wyborców. Mimo to, inne badania pokazują, że do urn nie poszlo 34,5 proc. uprawnionych w Beni i 46,5 proc. w Pando. Oficjalne rezultaty pojawią się pod koniec tygodnia. Podobne referendum odbyło się miesiąc temu w Santa Cruz na wschodzie kraju - tam "za" autonomią departamentu było 84,27 proc. wyborców. 22 czerwca zaś nad autonomią będą głosować mieszkańcy Tarija, na południu Boliwii.
Rządząca w tych regionach prawicowa koalicja Podemos sprzeciwia się polityce prezydenta Evo Moralesa. Departamenty, te, szczególnie Santa Cruz, są najbogatszymi regionami Boliwii i chcą mieć większy wpływ na zyski z podatków, które obecnie są przekazywane do stolicy. Według stanowiska rządu, referenda są "nielegalne" i stoją za nimi "grupy, które nie chcą sprawiedliwości społecznej w Boliwii".
Jorge Quiroga, lider opozycji, wysłał w poniedziałek list otwarty do prezydenta, w którym wyliczył warunki, na jakich autonomiści zasiądą do rozmów. Po pierwsze, ewentualna nowa konstytucja (zapowiedziana przez Moralesa) "powinna uwzględniać autonomię regionów i ludów tubylczych". Po drugie, zwrot opłat "skonfiskowany" regionom przez stolicę. Po trzecie, pakt wspierający eksport i zapewniający zaopatrzenie kraju w artykuły spożywcze. Po czwarte, współzorganizowanie okrągłego stołu z udziałem wszystkich partii, Kościoła katolickiego i państw sąsiednich. "To ostatnia szansa na dojście do porozumienia, nie powinniśmy jej zmarnować" - napisał Quiroga.
Na podstawie: Estado de S. Paulo, O Globo, Los Tiempos