Brazylia, Francja: Katastrofa lotnicza nad Atlantykiem
W niedzielę 31 maja w okolicach brazylijskich wysp Fernando de Noronha rozbił się Airbus 330-200 linii Air France.
Lot 447 z Rio de Janeiro do Paryża wystartował planowo z lotniska o godzinie 1900 czasu lokalnego. Operowany był przez maszynę zarejestrowana jako F-GZCP. Na pokładzie znajdowało się 228 osób, w tym 16 członków załogi. O godzinie 22.33 piloci skontaktowali się z Centrum Kontroli Strefy Atlantyckiej (CINDACTA III) i poinformowali, ze znajdują się nad punktem INTOL (565 km na północny wschód od Natalu) i około 23.20 wlecą w przestrzeń powietrzna Senegalu przez punkt TASIL (1228 km od Natalu). Zgodnie z planem lotu o 22.48 opuścili zakres kontroli brazylijskiej CINDACTA III i znaleźli się nad Atlantykiem. Niestety nie dotarli do punktu TASIL – około 100 km przed nim samolot nadal automatyczna wiadomość o dekompresji i awarii systemu elektrycznego. Nie mogło więc, przynajmniej od razu dojść do całkowitej utraty elektryki, ponieważ wówczas żadna taka wiadomość nie byłaby wysłana. Od tego czasu kontakt z maszyna się urwał.
W środę o godzinie 17.15 Minister Obrony Nelson Jobim poinformował, ze odnaleziono kilka elementów samolotu, a plama paliwa obejmuje obszar 20 kilometrów. Miejsce katastrofy znajduje się około 640 km od wysp Fernando de Noronha. W tej chwili najważniejsze jest zlokalizowanie obu czarnych skrzynek. Przez 30 dni nadają one sygnał, ale jeśli znajdują się poniżej 4 tysięcy stop, nie da się go odebrać na powierzchni ziemi. Niestety w pobliżu miejsca tragedii znajduje się głęboki na 5 kilometrów rów. Rząd francuski wysłał do Brazylii bezzałogowe lodzie podwodne, które mogą zejść nawet o 1000 metrów niżej.
Przyczyny wypadku nie są jeszcze znane. Za najbardziej prawdopodobna uważa się fatalne warunki atmosferyczne. Maszyna napotkała na swoim kursie bardzo silną i rozległą tropikalna burze, której z nieznanych powodów nie mogli wyminąć. Trzeba jednak pamiętać, ze samolot, a szczególnie tak nowoczesny jak Airbus 330, nie spada do oceanu z powodu zlej pogody, turbulencji (nawet bardzo silnych), nagłego uskoku wiatru czy uderzenia pioruna. Żadne z tych wydarzeń samodzielnie nie mogło doprowadzić do tragedii. Maszyna posiada zabezpieczenia podczas lotu w turbulencjach, systemy pokładowe są zdublowane i nawet w sytuacji awarii wszystkich komputerów sterujących odpowiadających za technologie fly-by-wire, zarówno ster kierunku, jak i stabilizator steru wysokości mogą być kontrolowane linkami poprzez zapasowy komputera oznaczonego jako BCM (back up control module).
Źródło: oglobo.globo.com; www.lotnictwo.net.pl