Rosyjskie okręty płyną na Morze Karaibskie
W poniedziałek (22.09) rosyjskie okręty marynarki wojennej wypłynęły z bazy Floty Północnej w Sieweromorsku na Morzu Barentsa by wziąć udział w manewrach z flotą Wenezueli. Jest to wydarzenie nie mające precedensu od końca zimnej wojny.
Rzecznik prasowy rosyjskiej floty Igor Dygało powiedział, że atomowy krążownik rakietowy "Piotr Wielki", niszczyciel rakietowy "Admirał Czabanienko" oraz dwa statki wsparcia mają do pokonania 15.000 mil morskich. „Piotr Wielki” to jedna z najsilniej uzbrojonych jednostek w rosyjskiej flocie przeznaczona do zwalczania celów nawodnych i podwodnych, zwłaszcza zespołów floty, w tym grup lotniskowców.
Manewry mają odbyć się w listopadzie lub grudniu. Ich celem ma być przećwiczenie operacji ratunkowych i przeciwdziałania terrorystom na morzu. Rosyjskie dowództwo stanowczo dementuje, jakoby wpłynięcie rosyjskich okrętów na Morze Karaibskie miało związek z obecnością amerykańskiej floty na Morzu Czarnym niosącej pomoc humanitarną zniszczonej wojną Gruzji. Manewry były ponoć planowane od pół roku.
Rzecznik floty odmówił złożenia komentarza w sprawie poniedziałkowej publikacji dziennika „Izwiestia”, według którego statki zanim dotrą do Wenezueli mają przybić do syryjskiego portu w Taurus. Gazeta twierdzi, że powstała jeszcze w czasach sowieckich baza w Taurus jest przystosowywana do stacjonowania okrętów wojennych i ma stanowić przyczółek dla stałej obecności rosyjskiej floty na Morzu Śródziemnym.
“Ten pokaz irytacji ze strony Kremla jest reakcją na amerykańską pomoc dla Gruzji. To sygnał dla USA: weszliście w naszą strefę wpływów, teraz pokażemy wam, że my możemy wejść w waszą” powiedział CNN niezależny analityk wojskowy Alexander Golts. Dodał przy tym, że te cztery okręty rosyjskie nie mogą zagrozić bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych.
Kreml w ostatnich miesiącach zintensyfikował swoje kontakty z Wenezuelą, Kubą i innymi państwami Ameryki Łacińskiej stawiając przy tym swoje relacje ze Stanami Zjednoczonymi na ostrzu noża. Ostatnio wenezuelską bazę wojskową wizytowały dwa rosyjskie bombowce strategiczne, kilka dni temu Caracas odwiedził wicepremier Federacji Rosyjskiej Igor Sieczni a na ten tydzień zaplanowana jest podróż Chaveza do Moskwy. Będzie to drugie w ciągu dwóch miesięcy spotkanie wenezuelskiego prezydenta w stolicy Rosji.
Od 2005 roku Wenezuela podpisała kontrakty z rosyjskimi firmami zbrojeniowymi na ponad 4 miliardy dolarów obejmujące dostawy odrzutowców, helikopterów i 100.000 sztuk karabinów Kałasznikow. Rząd Chaveza negocjuje także kupno rosyjskich łodzi podwodnych, systemów obrony powietrznej i pojazdów opancerzonych. Współpraca rosyjsko-wenezuelska rozwija się także w sektorze energetycznym. Pięć największych rosyjskich przedsiębiorstw naftowych chce utworzyć konsorcjum działające na terenie Ameryki Łacińskiej. W zeszłym tygodniu delegacja Gazpromu podpisała umowę o eksploatacji wenezuelskich złóż.
Chavez w niedzielnym wywiadzie udzielonym rosyjskiej telewizji podkreślił, że Ameryka Łacińska potrzebuje rosyjskiej przyjaźni, mającej pomóc w redukcji wpływów Stanów Zjednoczonych i utrzymaniu pokoju w regionie.
Na podstawie: cnn.com, wp.pl