Wenezuela: Protestowanie jest przestępstwem
Prokurator generalna Wenezueli chce karać więzieniem „materialnych i intelektualnych” autorów ulicznych protestów przeciw polityce władz. W odpowiedzi, opozycja ogłosiła … marsz protestacyjny w najbliższą sobotę (05.09.) Luisa Ortega Díaz stwierdziła w sobotę (29.08.), że marsz przeciw polityce władz kwalifikuje się jako „rebelia”, a jego organizatorzy podlegają karze 12-24 lat więzienia. Ortega chce karać tych, którzy „szukają jakiegokolwiek powodu, by protestować i naruszać porządek publiczny”. Ta sama prokurator zaproponowała w czewcu ustawę przeciw „przestępstwom medialnym” – środki przekazu, które inspirują „przewroty i zamieszanie” wśród ludności.
Są już pierwsi zatrzymani za protesty. To opozycyjny burmistrz i 11 pracowników magistratu Caracas, uczestnicy marszu w poprzednią sobotę (22.08.) przeciw nowemu prawu edukacyjnemu, które m.in. ogranicza autonomię uniwersytetów i nakazuje nauczanie „nowej świadomości socjalistycznej” w szkołach. Wszystkim zatrzymanym postawiono zarzuty „naruszania porządku publicznego”, „nakłaniania do przestępstwa” i „agresji fizycznej”.
W odpowiedzi, Julio Borges, rzecznik opozycyjnej grupy Mesa de Unidad, wezwał do marszu protestacyjnego. Twierdzi on, że protest nie jest przestępstwem, ale prawem. „Tego dnia (05.09.) dziesięciu, tysiąc lub milion Wenezuelczyków pójdzie tam (pod budynek prokuratury generalnej w Caracas) i będziemy używać swego prawa do protestu” – powiedział. Uważa on, że rząd używając takich środków pokazuje swoją słabość.Borges podkreślił też, że Wenezuela od sześciu lat nie wpuszcza Interamerykańskiej Komisji Praw Człowieka (organu Organizacji Państw Amerykańskich), której wizyty są rutyną w innych krajach regionu.
Nie jest to pierwsza próba ograniczania swobody wypowiedzi w Wenezueli. W 2007 roku, kiedy protesty uliczne przybrały na sile, aresztowano co najmniej 300 manifestantów. Większość z nich otrzymała zakaz opuszczania kraju i obowiązek regularnego zgłaszania się na posterunku policji. Dwa tygodnie temu, grupa zwolenników prezydenta z jego przyzwolenia pobiła dziennikarzy rozdających ulotki w centrum Caracas. Tekst ulotki krytykował nowe prawo edukacyjne, które nakazuje zamknąć środki przekazu „siejące przerażenie wśród dzieci”
Na podstawie: El País, Ansalatina, La Capital