Birma/ Rada Bezpieczeństwa krytykuje obstrukcję wojskowych
Rada Bezpieczeństwa ONZ skrytykowała w swym czwartkowym oświadczeniu działania birmańskiego reżimu. Cztery miesiące po zdławieniu „szafranowej rewolucji” junta z Naypyidaw konsekwentnie uchyla się od wprowadzenia demokratycznych reform.
Rada Bezpieczeństwa jest „rozczarowana powolnym postępem na drodze do osiągnięcia wyznaczonych [podczas październikowych negocjacji z juntą - MK] celów” głosi oświadczenie. ONZ wezwało wówczas rządzących Birmą wojskowych do rozpoczęcia demokratyzacji kraju, procesu narodowego pojednania i wypuszczenia na wolność więźniów politycznych – w tym przywódczyni Narodowej Ligi na rzecz Demokracji, Aung San Suu Kyi.
Reakcję Rady wywołała niedawna decyzja junty o niewpuszczeniu na terytorium Birmy specjalnego wysłannika ONZ Ibrahima Gambariego. Przedstawiciele reżimu oświadczyli mu, iż „nie są przekonani” co do konieczności jego wizyty w styczniu i zaproponowali przyjazd w połowie kwietnia.
Gambari już trzykrotnie odbył podróż po państwach regionu, w tym dwukrotnie (dzięki chińskiemu wstawiennictwu) odwiedził Birmę, aby przedyskutować z tamtejszymi rządami i miejscowymi siłami politycznymi sytuację w tym kraju. Rada Bezpieczeństwa stwierdziła w swym oświadczeniu, że „jak najwcześniejsze przybycie pana Gambariego do Myanmaru pozwoli osiągnąć postęp [w rozwiązywaniu birmańskiego kryzysu - MK]”.
Sam Gambari stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, iż dyplomatyczne wysiłki na rzecz demokratyzacji Birmy wymagają „cierpliwości i wytrwałości”. Specjalny wysłannik ONZ podkreślił, że jego celem jest kompleksowe rozwiązanie birmańskiego problemu, a więc obejmujące nie tylko kwestię demokratyzacji, lecz również problemy mniejszości etnicznych, wykorzystywania dzieci-żołnierzy, czy wreszcie roli Birmy w międzynarodowym handlu narkotykami (Birma to jeden z krajów heroinowego „Złotego trójkąta”).
Gambari wezwał też członków Rady Bezpieczeństwa aby zjednoczyli się w sprawie wspierania działań ONZ na rzecz demokratyzacji Birmy i zasugerował, że cześć jej członków dystansuje się od jego wysiłków. Miał zapewne na myśli Chiny i Rosję, które utrzymują ciepłe stosunki z juntą z Naypyidaw.
Bardziej ostre były słowa ambasadora USA przy ONZ Zalmaya Khalilzada. Wezwał on członków Rady Bezpieczeństwa do wzmożenia nacisku na juntę, równolegle do rozmów jakie prowadził będzie Gambari. „Jest ogromna luka pomiędzy tym, gdzie jesteśmy [na drodze do rozwiązania birmańskiego kryzysu - MK], a gdzie być powinniśmy” oświadczył.
Rządzona od 1962 r. przez wojskową juntę Birma pozostaje jednym z najuboższych i najbardziej tyranizowanych krajów na świecie. Oczy świata zwróciły się na nią we wrześniu minionego roku, gdy reżim brutalnie stłumił kierowane przez buddyjskich mnichów pokojowe protesty, znane jako „szafranowa rewolucja”. Zginęły wówczas co najmniej 33 osoby, a kilkaset uwięziono. Mimo międzynarodowego nacisku junta nie podjęła żadnych kroków na rzecz demokratyzacji kraju.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, bangkokpost.com