07 luty 2014
Szóstego lutego ok. godziny 09.00 w Budynku Związków Zawodowych na Majdanie Nezależnosti miała miejsce eksplozja.
Według informacji udzielonych przez sztab opozycji, podczas próby otwarcia eksplodował pojemnik z napisem "Leki", przekazany protestującym przez nieznaną osobę jako zawierający artykuły medyczne. W wyniku eksplozji poważne obrażenia odniosło dwie osoby, w tym jeden członek paramilitarnej formacji "Samoobrona Majdanu": lewą dłoń stracił Roman Dziwinskij (20 l), a Nazar Dżeryło (15 l) odniósł ciężkie oparzenia oczu. Obaj poszkodowani pochodzą z obwodu lwowskiego.
Ranni, po opatrzeniu w jednym z kijowskich szpitali, zostali odesłani na dalsze leczenie do Lwowa. Prawdopodobnie o odesłaniu ich ze szpitala w stolicy zadecydowano z obawy przed tym, że mogą zostać zaaresztowani. Obawy te prawdopodobnie nie były bezpodstawne, ponieważ pod salą operacyjną, gdzie operowano rannych dyżurowali już milicjanci, a wypadki prób aresztowania ciężko rannych opozycjonistów miały już miejsce. *
Na miejsce zdarzenia nie dopuszczono ekipy dochodzeniowej milicji, ponieważ, zdaniem aktywistów okupujących budynek, najpierw własne dochodzenie muszą zakończyć sami protestanci.
* Podobna sytuacja, kiedy poszkodowanego opozycjonistę próbowano aresztować w szpitalu, w którym udzielano mu pomocy, miała miejsce w przypadku Dmytro Bułatowa, którego nocą porywacze wyrzucili w lesie pod Kijowem po kilkudniowych torturach. Bułatow, który jest liderem tzw. "Automajdanu", ostatkiem sił dotarł do jednej z wiosek i został przewieziony do szpitala, gdzie próbowała go aresztować (za działalność "Automajdanu") milicja. Obecnie Bułatow przebywa na leczeniu na Litwie.
Na podstawie: korespondencja własna psz.pl z Kijowa
Foto: Zbigniew Cierpiński