HRW: w czasie zamieszek w Kijowie milicja celowo atakowała medyków EuroMajdanu i dziennikarzy
Organizacja Human Rights Watch (HRW) udokumentowała 13 przypadków pobicia przez milicję personelu medycznego i dziennikarzy, ostrzelania ich z amunicji gumowej i ataku granatami hukowymi. Ukraińskie NGO podają jeszcze większą cyfrę - ponad 60 incydentów tego typu.
Anna Neistat z HRW twierdzi, że "mogło się wydarzyć przypadkowe ranienie lekarza lub reportera, ale nie w takiej ilości" oraz podkreśliła, że "fakt, że milicja musiała stawić w tych dniach czoła ogromnemu wyzwaniu nie może być usprawiedliwieniem celowego atakowania reporterów i medyków". HRW udokumentowała przypadek obrzucenia grupy reporterów ponad 20 granatami hukowymi przez milicję. Co najmniej ośmiu z nich zostało rannych odłamkami.
Prowizoryczna służba medyczna
pojawiła się na Majdanie jeszcze w końcu na przełomie listopada i grudnia
2013r. Do 30 listopada tworzyli ją z reguły studenci medycyny i młodzi ludzie z
podstawowym przeszkoleniem paramedycznym, mogący udzielić tylko elementarnej
pierwszej pomocy w nagłych wypadkach. Medycy-wolontariusze byli też obecni 1
grudnia pod administracją Prezydenta Ukrainy na ul. Bankowej. Kilkoro z nich
odniosło obrażenia podczas kontrataku "Berkutu" - pomimo faktu, że od
początku medycy nosili wyraźne znaki rozpoznawcze na odzieży - czerwone krzyże
na białym tle, co potwierdzają też raporty HRW i innych organizacji broniących
praw człowieka. Impulsem do dalszego rozwoju
"lekarzy na Majdanie" stały się wydarzenia z 11 grudnia 2013r. i z
19-23 stycznia 2014r., kiedy w wyniku starć z milicją pojawiła się liczba
poszkodowanych szacowana na setki, a potem tysiące osób. Na Majdanie pojawili
się wolontariusze-profesjonalni lekarze.
Przypadki porwań rannych ze szpitali* oraz
przemoc milicji skierowana przeciwko medykom udzielającym pomocy poszkodowanym
ofiarom zamieszek wywołały reakcję poza granicami Ukrainy. Europejska Frakcja
Zielonych uchwaliła apel, w którym zaprotestowała przeciwko wspomnianym
praktykom i wezwała ONZ, WHO oraz Czerwony Krzyż do udzielenia pomocy Ukrainie
podkreślając jednocześnie, że prawo wszystkich poszkodowanych w wyniku aktów
przemocy musi być respektowane. Również Przedstawiciel OBWE ds. wolności mediów
Dunja Mijatović w liście otwartym do szefa MSZ Leonida Kożary wezwała
ukraińskie władze do powstrzymania przemocy wobec pracowników mediów i
wyjaśnienia wszystkich incydentów związanych z atakami na nich. Władze ukraińskie nie poinformowały dotychczas nie tylko o ukaraniu winnych przekroczenia uprawnień po stronie milicji, ale nawet o jakimkolwiek postępie w wyjaśnianiu incydentów.
EuroMajdan dysponuje obecnie
kilkoma punktami medycznymi, w tym w budynku administracji miejskiej Kijowa, w
budynku związków zawodowych na Majdanie, w obozie weteranów wojny w
Afganistanie oraz przy ul. Hruszewskiego i w Instytucie Historii.
* W Kijowie głośne stały się przypadki aresztowania przez milicję (lub uprowadzania przez "nieznanych sprawców") rannych demonstrantów ze szpitali. Najgłośniejszym przypadkiem takiego "szpitalnego porwania" stał się casus Jurija Werbyckiego (sejsmologa) i Ihora Łucenki, (dziennikarza) których porwano ze Szpitala Aleksandryjskiego w Kijowie rankiem 21 stycznia. Skatowany Łucenko odzyskał wolność po kilku dniach "intensywnych przesłuchań", a martwego Jurija Werbyckiego odnaleziono wkrótce potem w lesie pod Kijowem. Ciało zabitego nosiło ślady tortur. W takiej sytuacji nawet ciężko ranni opozycjoniści zaczęli bać się zwracać po pomoc do publicznej służby zdrowia.
Na podstawie:
Korespondencja własna z Kijowa oraz materiały: greens-efa.eu, zn.ua, hrw.org, osce.org
Foto: Zbigniew Cierpiński
Na zdjęciu: w proteście przeciwko nadmiernemu użyciu siły przeciwko demonstrantom przez oddziały milicji oraz atakom na medyków i reporterów, demonstranci ustawili obok Majdanu trzy symbiliczne przestrzelone tarcze, symbolicujące demonstrantów, dziennikarzy i członków służb medycznych którzy padli ofiarą brutalności "Berkuta".