Iran krytykuje bliskowschodnie propozycje Izraela i USA
Przewodniczący parlamentu Iranu (ir. Madźlisu) Ali Laridżani sceptycznie odniósł się w poniedziałek (18.5) do zapowiedzi premiera Benjamina Netaniahu i prezydenta Baracka Obamy o przedstawieniu nowego planu pokojowego dla Bliskiego Wschodu.
"Islamska Republika Iranu pod żadnymi warunkami nie uzna syjonistycznego reżimu" - oświadczył w Teheranie spiker krajowego parlamentu. Laridżani dodał, iż administracja prezydenta USA Baracka Obamy, która przygotowuje nowy plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu, mający być zaprezentowany na początku czerwca br. w Egipcie, "powinna uważać, aby przedkładając nowe propozycje "nie wpaść w koleiny poltyki syjonistów".
Ali Laridżani zwrócił uwagę, że rozwiązanie kwestii palestyńskiej w pierwszym stopniu powinno polegać na zaakceptowaniu przez globalnych liderów faktu, iż Palestyńczycy mają prawo do istnienia, a prawo to musi zostac zrealizowane za pomocą środków demokratycznych.
Najnowsze izraelskie prozpozycje, zakładające powiązanie negocjacji o utworzeniu niepodległego państwa palestyńskiego z powstrzymaniem irańskiego programu nuklearnego oraz amerykański projekt pełnej normalizacji stosunków dyplomatycznych Izraela z kilkudziesięcioma państwami arabskimi w zamian za zgodę Tel Awiwu na budowę suwerennej Palestyny, stanowią według irańskiego polityka destrukcyjny plan podzielenia świata arabskiego. "Syjoniści zamierzają zapuścić korzenie w słabych punktach niektórych krajów islamskich" - ostrzegł Laridżani.
Jednocześnie, przewodniczący irańskiego parlamentu wezwał intelektualistów na całym świecie do pokazania "prawdziwej rzeczywistości syjonistycznego reżimu na całym świecie". Irańczyk zaapelował do opinii publicznej wszystkich krajów bliskowschodnich do ostrożności w kwestii izraelsko-amerykańskich planów rozwiązania problemu palestyńskiego. Spiker parlamentu dodał, że protesty na całym świecie wobec wojny w Iraku, ataków Izraela na Liban latem 2006 roku i ponad dwudziestodniowej wojnie w Gazie na początku tego roku są dobrym przykładem mobilizacji społeczeństw przeciwko polityce liderów świata zachodniego i Izraela wobec Bliskiego Wschodu.
"Jest to tym bardziej istotne, gdyż w czasie rządów administracji Busha, USA starało się używać pojęć w rodzaju <wspólnota międzynarodowa>, aby wykorzystać organizacje międzynarodowe do osiągnięcia swoich złowrogoch celów. Ale było tak na próżno. Teraz, w takim sam sposób Stany Zjednoczone chcą grać irańskim programem nuklearnym" - ocenił Ali Laridżani.
Irański polityk wyjaśnił także, że do tej pory nie widzi zasadniczych zmian w polityce nowej administracji amerykańskiej wobec Bliskiego Wschodu", zaznaczając jednak, że władze w Teheranie "poczekają jeszcze, aby przekonać się o rzeczywistym znaczeniu słowa <zmiana> w polityce Waszyngtonu".
"Ponieważ syjoniści mają silne lobby w USA, wielu tamtejszych polityków wierzy, że bezpieczeństwo izraelskiego reżimu idzie w parze z bezpieczeństwem Stanów Zjednoczonych" - zaznaczył Laridżani, dodając, że podczas ostatniej wojny w Strefie Gazy Waszyngton dostarczył Izraelowi znaczne ilości środków militarnych.
"Głębokim błędem USA jest uznawanie bojowników palestyńskich i libańskich jako grup terrorystycznych, gdyż dla Waszyngtonu nie ma różnicy pomiędzy oporem a terroryzmem" - zwrócił uwagę spiker irańskiego parlamentu. Laridżani zapewnił przy tym, iż administracja w Teheranie nadal będzie popierać ruchy narodowowyzwoleńcze na całym świecie, w tym libańskie ugrupowanie Hezbollah.
"Jest faktem, iż Islamska Republika Iranu przekształciła się w znaczący czynnik rozwoju cąłego regionu i odgrywa ważną rolę w Iraku, Afganistanie, Libanie oraz Palestynie. Chcemy pokojowego korzystania z technologii jądrowych i nigdy tego nie ukrywaliśmy, ale ci, którzy mówią o nas fałszywe rzeczy powinni mieć na uwadze, że niegdyś zbroili Sadddama Husajna w broń chemiczną i namawiali go do agresji na Iran" - podsumował Ali Laridżani.
Na podstawie: irna.ir, tehrantimes.ir
Na zdjęciu: przewodniczący irańskiego parlamentu Ali Laridżani, za: wikipedia.org