Iran/ Kto zostanie dziewiątym prezydentem?
W piątek w Iranie odbyły się dziewiąte, od czasu ustanowienia islamskiej republiki, wybory prezydenckie. Po raz pierwszy od 1979 roku pierwsza tura nie wyłoniła zwycięzcy, w drugiej, zapowiedzianej na przyszły piątek zmierzą się Akbar Haszem Rafsandżani oraz Mahmud Ahmadineżad.
Rafsandżani i Ahmadineżad to ludzie wywodzący się ze środowiska konserwatystów, lecz o dwóch różnych elektoratach i programach politycznych. Pierwszy, 70-letni, były prezydent Iranu piastujący to stanowisko w latach 1989-1997, zwycięzca sondaży przedwyborczych, zdobył ponad 6 milionów głosów. Jest silnie związany z elitą duchowieństwa, obiecał jednak zacieśnienie kontaktów z Zachodem, także z USA, kontynuację reform, liberalizację gospodarki oraz ochronę podstawowych wolności, ale bez ograniczania władzy kleru.
49-letni Ahmadineżad, były Strażnik Rewolucji, piastujący od 2003 stanowisko mera Teheranu (które przejął po czterech latach rządów reformatorów), także wywodzi się ze środowiska bliskiego aktualnej władzy. Mający bardzo silne poparcie religijnej biedoty mieszkającej na przedmieściach stolicy, otrzymał 5,710,354 głosów. Ten mało znany zarówno w kraju, jak i poza jego granicami polityk nie spodziewał się takiego sukcesu. Po ogłoszeniu wyników powiedział, że jest kandydatem ludu.
Trzecie miejsce, z liczbą 5,066,316 głosów, zdobył jeden z dwóch kandydatów reformatorów Mehdi Karubi. Wynik pierwszej tury jest pewnym zaskoczeniem. Sondaże przedwyborcze przewidywały zwycięstwo Rafsandżaniego, jednak, na jego najpoważniejszych rywali typowały Mostafę Moina, byłego ministra edukacji w rządzie prezydenta Chatamiego oraz Mohammada Baqer Chalibafa, byłego dowódcę policji. Oficjalnie Chalibaf zajął czwarte, a Moin piąte miejsce.
1014 osób chciało kandydować w tegorocznych wyborach, zaś Rada Strażników dopuściła początkowo do startu tylko sześć. Najwyższy Przywódca ajatollah Ali Chamanei nakazał Radzie przywrócenie na listę głównego kandydata reformatorów – Mostafę Moina. Opozycjoniści i studenci rozczarowani zarówno dotychczasowymi rządami reformatorów, jak i niedopuszczeniem do startu tak wielu osób, wezwali do bojkotu wyborów. Jednak frekwencja była wysoka, według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyniosła 62%. Było to bardzo ważne dla konserwatystów, gdyż świadczyło o poparciu społeczeństwa dla władzy, a tym samym uciszało krytykę świata zachodniego, przede wszystkim USA. Prezydent George W. Bush, w czwartek, oskarżył Iran o niedemokratyczne wybory i powtórzył swoje zarzuty dotyczące potajemnego rozwoju programu nuklearnego mającego na celu konstrukcję broni jądrowej.
Bez względu jednak na to, kto zostanie prezydentem Islamskiej Republiki Iranu, władza pozostanie w rękach niewybieralnego Najwyższego Przywódcy ajatollaha Alego Chamanei.
[Źródła: http://www.irna.ir; http://www.aljazeera.com; http://www.bbcnews.co.uk;]