Liban/ Zabójstwo Haririego
Libańska armia została postawiona w stan najwyższej gotowości po tym, jak Rafik Hariri został zabity w poniedziałkowym zamachu. Dziś odbył się pogrzeb byłego premiera.
Jak twierdzi minister spraw wewnętrznych Suleiman Franjieh, służby bezpieczeństwa są prawie pewne, że był to zamach samobójczy. Zabójstwo to jest najgłośniejszym od czasu zakończenia 15-letniej wojny domowej w roku 1990.
Bomba wybuchła w pobliżu przejeżdżającego konwoju Rafika Haririego w Bejrucie. Prawdopodobnie była umieszczona w poruszającym się pojeździe.
Wojsko zostało postawione w stan gotowości, a punkty kontrolne ustawione dookoła Bejrutu. W wybuchu zginęło co najmniej 15 osób. Rannych zostało dalszych 120 osób, w tym co najmniej jeden były minister, który, podobnie jak Hariri, wracał właśnie z posiedzenia parlamentu.
Przywódcy opozycji w Libanie twierdzą, że Syria, która utrzymuje około 14 tysięcy oddziałów w tym kraju, jest odpowiedzialna za zabójstwo. Utrzymują oni również, że zarówno rząd syryjski, jak i libański można obarczyć winą za zbrodnię. Syria zaprzeczyła, jakoby miała udział w tej tak zwanej "strasznej akcji kryminalnej".
Opozycja ponowiła także wezwanie skierowane do syryjskich oddziałów, aby wycofały się one z Libanu. Żądanie to popiera administracja prezydenta Busha. Premier Hariri także wzywał Syrię do wycofania swych sił z kraju oraz do zaprzestania ingerowania w jego sprawy.
Biały Dom potępił atak bombowy i powiedział, że Liban powinien mieć prawo do prowadzenia polityki w oddaleniu od przemocy i bez syryjskiej okupacji.
Przywódca Francji (której kolonią był niegdyś Liban), Jacques Chirac zacieśniał stosunki dyplomatyczne z Haririm, a obecnie wezwał do rozpatrzenia sprawy zamachu na arenie międzynarodowej.
W całym Libanie sklepy, szkoły oraz instytucje publiczne zostały zamknięte z powodu żałoby narodowej, która potrwa trzy dni. Złość panuje wśród zwolenników Haririego. Usiłowano podpalić lokalne biura syryjskiej partii Baath w stolicy Libanu. W rodzinnym mieście Haririego, Sidonie, protestujący palili opony i blokowali drogi.
Mówi się, że wszyscy obywatele Libanu uczestniczą w żałobie po byłym premierze, który odegrał tak znaczącą rolę w przywróceniu kraju zniszczonego przez wojnę z powrotem do życia.
Pogrzeb byłego premiera odbył się dzisiaj w meczecie w centrum Bejrutu. Uczestniczyły w nim tysiące Libańczyków. Pogrzeb przekształcił się w antysyryjską demonstrację.
(BBC i in.)