Mahmud Ahmadineżad przed kamerami CNN
"Wszystkie kraje i rządy, włączając w to rząd USA i Radę Bezpieczeństwa ONZ wiedzą, że nie mamy broni jądrowej i nie podejmujemy żadnych kroków, aby ją uzyskać" - powiedział wczoraj (22.9) prezydent Iranu w obszernym wywiadzie dla telewizji CNN.
Mahmud Ahmadineżad przebywający na nowojorskim III Szczycie Milenijnych Celów Rozwoju, będącego częścią ogólnej debaty 65 sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, wystąpił w jednym z najbardziej znanych programów publicystycznych stacji CNN - "Larry King Live". Gośćmi talk-show prowadzonego przez popularnego dziennikarza są nie tylko czołowi amerykańscy i światowi politycy, lecz również ludzie kultury. Większość pytań, na które odpowiadał irański lider dotyczyła problemów programu nuklearnego realizowanego przez Teheran, sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie oraz relacji irańsko-amerykańskich. Obydwa kraje nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od momentu zwycięstwa rewolucji islamskiej w Iranie w 1979 roku.
Ahmadineżad zapewnił telewidzów CNN, że irański program atomowy ma charakter wyłącznie pokojowy i nie wiąże się ukrytymi celami wojskowymi. Irański prezydent dodał równocześnie, że Teheran nie żywi agresywnych zamiarów wobec żadnego kraju w regionie Zatoki Perskiej i Bliskiego Wschodu. Odnosząc się do pytania Larriego Kinga dotyczące obaw świata związanych z irańskimi badaniami jądrowymi, przywódca przypomniał, że prawo Iranu do pokojowego wykorzystywania energii atomowej w energetyce oraz diagnostyce i terapii medycznej popiera zdecydowana większość mieszkańców Bliskiego Wschodu.
"Stwierdził Pan, że obawia się nas świat. O jakim jednak świecie mówimy? O premierze Benjaminie Netanjahu i rządzie USA? Każdy wie, że autentyczne badania pokazują, że 88 proc. mieszkańców naszego regionu popiera nasz program nuklearny. Moim zdaniem, największym zagrożeniem dla pokoju są bomby atomowe znajdujące się w posiadaniu reżimu syjonistycznego (Izraela-przyp.) oraz USA. Jeżeli kraje te myślą, że ich kłamliwa propaganda odwróci uwagę świata, to znajdują się w błędzie" - tłumaczył prezydent, dodając równocześnie, iż trwałą stabilizację na Bliskim Wschodzie może zapewnić tylko całkowite, globalne rozbrojenie nuklearne.
Irański przywódca ostro skrytykował bliskowschodnią politykę Izraela i ocenił, że premier Netaniahu powinien zostać postawiony przed międzynarodowym wymiarem sprawiedliwości za operację "Płynny Ołów" w Strefie Gazy na początku 2009 roku oraz działania wobec Palestyńczyków. "Dlaczego pieniądze amerykańskich podatników finansują syjonistyczny reżim i jego politykę? Mam wrażenie, że amerykańskie media nie wykazują się odpowiedzialną postawą w ukazywaniu prawdziwej natury pana Netanjahu" - zauważył.
Oceniając wznowienie procesu negocjacyjnego pomiędzy Palestyńczykami i Izraelem, Ahmadineżad stwierdził, iż fakt ten przynosi sporo nadziei i optymizmu w kwestii możliwości rozwiązania wieloletniego konfliktu. "W sumie bez nadziei życie pozostaje bezsensowne. Niewątpliwe jest jednak, że prawo Palestyńczyków do suwerenności jest uznawane i przedstawiciele innych narodów nie powinni im tego prawa ograniczać" - wyjaśnił.
Ahmadineżad odniósł się również do głośnej ostatnio w Stanach Zjednoczonych dyskusji na temat budowy meczetu niedaleko miejsca ataków terrorystycznych w Nowym Jorku z 11 września 2001 roku. Irańczyk zaznaczył, że decyzja o budowie muzułmańskiego miejsca kultu należy do suwerennych władz Nowego Jorku ii jego mieszkańców. "Nie mam w tej sprawie konkretnej opinii. Wierzę jednak, że każdy powinien respektować miejsca modlitwy i święte księgi" - doprecyzował.
Odnosząc się do pytania o ewentualność swojej wizyty w Waszyngtonie, irański lider zwrócił uwagę, że jako polityczny przywódca kraju jest zainteresowany wizytami w każdym zakątku świata i kontaktami z mieszkającymi tam ludźmi. "Stany Zjednoczone stanowią dzisiaj centrum zarządzania światem i takie osoby jak ja powinny się tu pojawiać" - przyznał.
Prezydent Iranu ocenił także, że czwarty już pakiet międzynarodowych sankcji uchwalonych w czerwcu br. przez Radę Bezpieczeństwa ONZ nie przynosi oczekiwanych przez USA skutków. "Nasz naród żyje pod różnego rodzaju sankcjami już ponad 30 lat. Ale to nie Iran potrzebuje gospodarki Europy i USA, lecz te potęgi potrzebują nas. Pomimo sankcji, nasz naród osiąga coraz większy postęp i rozwój" - oświadczył.
W wywiadzie, Ahmadineżad zapewnił również, że w Iranie szanowana jest wolność słowa. "W moim kraju nikt nie zostanie zwolniony po 50 latach pracy z powodu jakiejś jednej uwagi w mediach, natomiast w USA takie rzeczy dzieją się od dawna. Zwykły reporter może zostać wyrzucony za jakiekolwiek negatywne zdanie o reżimie syjonistycznym" - ocenił prezydent Iranu.
Na podstawie: president.ir, cnn.com
Na zdjęciu: M. Ahmadineżad podczas programu "Larry King Live", za: president.ir