Wybory prezydenckie w Iranie: Prowadzi Ahmadineżad
Po przeliczeniu rezultatów z ponad 78 proc. komisji wyborczych, podczas wczorajszych (12.6) wyborów prezydenckich w Iranie dotychczasowy przywódca kraju Mahmud Ahmadineżad uzyskał 64,98 proc. poparcia, a jego największy rywal Mir-Hossein Moussavi 32,6 proc. głosów.
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Kamran Daneszżu poinformował w sobotę (13.6) rano, że w wyborach wzięło udział 36 mln obywateli Iranu, co stanowi 82 proc. wszystkich uprawnionych do głosowania. Przedstawiciele Komisji Wyborczej potwierdzili, że była to największa frekwencja ze wszystkich dziesięciu dotychczasowych wyborów prezydenta w 30-letnich dziejach Islamskiej Republiki Iranu.
Rządzącego od 2005 roku Mahmuda Ahmadineżada zgłosiło do wyborów konserwatywne stronnictwo ABADGARAN (Sojusz Budowniczych Islamskiego Iranu). Według wstępnych badań, największe poparcie uzyskał on w mniejszych miastach i na prowincji, które licznie odwiedzał podczas trwającej prawie miesiąc kampanii wyborczej, spotykając się z tłumami zwykłych Irańczyków.
Główny rywal urzędującego prezydenta, oficjalnie niezależny kandydat reformistyczny Mir-Hossein Moussavi, który w latach 1981-89 sprawował funkcję premiera Iranu został poparty głównie przez lepiej sytuowanych mieszkańców metropolii oraz młodzież, w tym szczególnie wyborców, którzy z racji swojego wieku pierwszy raz brali udział w wyborach. Sztab Moussaviego obficie korzystał także ze współczesnych narzędzi komunikacyjnych, w tym z internetu i smsów. Wezwania do głosowania na kandydata reformistów można było bowiem często znaleźć na irańskich portalach społecznościowych. W swojej macierzystej komisji wyborczej, Moussavi pojawił się w towarzystwie żony i długo pozdrawiał licznie zgromadzonych dziennikarzy i zwolenników, często układając ręce w znak zwycięstwa.
Tuż po zamknięciu lokali wyborczych sztab Moussaviego zorganizował konferencję prasową, na której kandydat oglosił, iż odniósł "widoczne i zdecydowane zwycięstwo" nad urzędującym prezydentem. Moussavi podał również szacunkowe dane, z których wynikało, że mógł on otrzymać od 58 do 65 proc. poparcia. Wiadomość tą wkrótce przekazały największe globalne agencje prasowe i stacje telewizyjne zaznaczając jednak, że są to dane pochodzące tylko z obozu zwolenników Mir-Hosseina Moussaviego. W ciągu nocy, w miarę pierwszych danych spływających z poszczególnych komisji wyborczych, przewaga kandydata reformistycznego zaczęła się zmniejszać. Nocą, na ulicach Teheranu rozpoczęli świetowanie zwolennicy urzędującego prezydenta.
Tymczasem w sobotę (13.6) w południe Mir-Hossei Moussavi zakwestionował podawane przez Państwową Komisję Wyborczą wyniki i wezwał swoich zwolenników do demonstracji. W ciągu dnia odbyła się również konferencja prasowa ministra spraw wewnętrznych Iranu Sadeq Mahsouli, który poinformował, że według najnowszych danych, Ahmadineżad zdobył ok. 63 proc. głosów, a jego główny rywal ok. 34 proc.
Kolejni pretendenci do stanowiska prezydenta otrzymali znacznie mniejsze poparcie wyborców. Konserwatysta Mohsen Rezaie, w latach 1981 - 1997 stojący na czele Armii Strażników Rewolucji (tzw. pasdarów) otrzymał 2,5 proc. głosów. Najmniejsze poparcie udało się zdobyć umiarkowanemu reformiście Mehdi Karroubiemu. Jest on liderem stronnictwa ETEMAD E-MELI (Narodowa Partia Zaufania), a w latach 2000-04 sprawował funkcję przewodniczącego parlamentu (per. Madżlisu). Otrzymał on zaledwie 0,88 proc. głosów.
Pomimo zamieszek i wysokiej temperatury politycznej rywalizacji pomiędzy kandydatami, same głosowanie przebiegło w stosunkowo spokojnej atmosferze. W ostatnich dniach kampanii spory wywołało przydzielenie dodatkowego czasu prezydentowi Mahmudowi Ahmadineżadowi w państwowej telewizji IRIB. Przywódca Iranu tłumaczył to koniecznością "sprostowania wszystkich nieprawdziwych informacji" jakie głosili o nim jego kontrkandydaci. Komisja Wyborcza nie zanotowała poważnych naruszeń prawa wyborczego, a wszyscy zainteresowani mogli bez problemu wziąć udział w głosowaniu, choć jak podała telewizja CNN, do urn ustawiały się długie kolejki.
Wygrana Mahmuda Ahmadineżada, który może wciąż liczyć na poparcie dużej grupy Irańczyków wiązać się będzie z utrzymaniem dotychczasowego kursu w polityce zagranicznej, zorientowanego na bliską współpracę z krajami rozwijającymi się (w tym coraz ściślejszymi kontaktami z niektórymi krajami Ameryki Łacińskiej), poparciem dla aspiracji narodowych Palestyńczyków oraz libańskich szyitów z organizacji Hezbollah.
Wybór irańskiego prezydenta musi zostać oficjalnie zatwierdzony przez 12-osobową Radę Strażników Rewolucji, która wcześniej wydawała ostateczne decyzje w sprawie dopuszczenia kandydatów do startowania w wyborach.
Mahmud Ahmadineżad nie oficjalnie nie skomentował jak na razie wyniku wyborczego i zapowiedział, że w sobotę (13.6) wieczorem skieruje orędzie telewizyjne do narodu.
Na podstawie: irna.ir, tehrantimes.com
Na zdjęciu: Mahmud Ahmadineżad i Mir-Hossein Moussavi (drugi z prawej), kandydaci na prezydenta Iranu podczas debaty, za: blog.foreignpolicy.com