Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Wschód Łukaszenko o Rosji i polityce wewnętrznej

Łukaszenko o Rosji i polityce wewnętrznej


01 wrzesień 2010
A A A

Prezydent Białorusi wezwał dzisiaj (1.9) służby swojego kraju do pilnego zbadania incydentu z 30 sierpnia, gdy nieznani sprawcy obrzucili butelkami z benzyną ambasadę Rosji w Mińsku. Łukaszenko nie wykluczył, że atak mógł być prowokacją ze strony Moskwy.

W rozmowie z dziennikarzami państwowej agencji informacyjnej "Biełta" z okazji obchodzonego na Białorusi 1 września dnia szkolnictwa i nauki, przywódca naszych wschodnich sąsiadów poświęcił sporo miejsca ocenie aktualnych relacji z Rosją oraz sytuacji wewnętrznej kraju. Komentując poniedziałkowe obrzucenie budynku rosyjskiej ambasady w Mińsku kilkoma "koktajlami Mołotowa", Łukaszenko zapewnił, iż władze jego kraju od razu po incydencie zaproponowały Moskwie ścisłą współpracę w sprawie odnalezienia sprawców ataku.

Image"Jednakże Rosjanie odpowiedzieli nam, że poradzą sobie z tym samodzielnie. Dla nas to straszne wydarzenie, gdyż w naszym kraju coś takiego w ogóle się nie zdarza" - oświadczył prezydent Białorusi.

Komentując wypowiedzi na temat ataku sprzed dwóch dni płynące z Moskwy, w szczególności zaś prominentnego przedstawiciela rządzącej na Kremlu partii "Jedyna Rosja" (JR) Aleksieja Czadajewa oraz lidera Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władymira Żyrinowskiego, którzy oskarżyli władze w Mińsku o inspirację ataku, Łukaszenko zwrócił uwagę, że tak łatwe ferowanie podobnych wyroków zastanawia władze białoruskie. "Odnosząc się do tej szybkiej reakcji ze strony Rosji, ja także zaczynam się zastanawiać, komu mogło to być na rękę? Czy może wiązało się z tymi licznymi filmami i kampaniami propagandowymi? Tym bardziej stało się to ze szkodą dla białoruskiego prezydenta" - ocenił, przypominając wydarzenia z końca czerwca br., gdy w czasie apogeum konfliktu gazowego pomiędzy Rosją a Białorusią, moskiewska telewizja państwowa wyemitowała szereg filmów i programów ukazujących postać białoruskiego lidera w negatywnym świetle.

"Sugerować nam, że wiedzieliśmy o planowanym ataku na ambasadę i celowo się mu nie sprzeciwiliśmy, mogą tylko szumowiny i idioci. Takie twierdzenia klakierów Kremla pokazują, że nasze organa bezpieczeństwa powinny pilnie przyjrzeć się temu wydarzeniu" - w ostrym tonie dodał białoruski przywódca.

Łukaszenko dodał równocześnie, że atak na przedstawicielstwo dyplomatyczne Federacji Rosyjskiej mógł być na rękę niechętnym władzom w Mińsku kręgom na Kremlu. "Wydaje się, że ten incydent mógł być dla nich wygodny. Można przez niego pokazać: patrzcie, co to za władze i Łukaszenko rządzą Białorusią, sami przygotowali atak i jeszcze podstawili pod bramę ambasady samochód" - tłumaczył białoruski lider, nawiązując do skutków poniedziałkowego ataku, jakim było zniszczenie stojącego obok budynku przedstawicielstwa dyplomatycznego Rosji samochodu osobowego.

Prezydent Białorusi ocenił, iż jakakolwiek presja na jego kraj przyniesie tylko odwrotne efekty od zamierzonych. "Jeden, drugi i trzeci atak w środkach masowego przekazu, bezprecedensowe naciski gospodarcze - ale to mnie nie złamie. Wyjdzie tylko odwrotnie. Chcieliście prezydenta do czegoś zmusić - a będzie odwrotnie. Trzeba poszukać innych metod" - kontynuował.

Nawiązując do zbliżających się wyborów prezydenckich na Białorusi, Łukaszenko ostrzegł, że w najbliższym czasie wzrastać będzie liczba oskarżeń i zarzutów wobec jego osoby. "Wiele już o mnie powiedziano - faszysta, złodziej, kradnie każdego roku po 7 mld USD. A kto mógłby uwierzyć, że na Białorusi można tyle ukraść? Wątpię, czy taką sumę można ukraść na Kremlu, w Rosji. Jeżeli ktoś coś ukradł, pokażcie, gdzie są te pieniądze. Niegdyś nawet prezydent Bush szukał moich pieniędzy. Na najwyższym poziomie globalnym zamrożono moje konta. A wtedy sam powiedziałem: dobrze chłopcy, szukajcie, jak znajdziecie, to zabierzcie. I do tej pory nikt niczego nie znalazł. Białoruś to nie Rosja. Nasz naród jest szczery, pryncypialny i sprawiedliwy. Jeżeli ktoś coś ukradnie, to następnego dnia cały kraj wie, gdzie to ukryto" - dodał przywódca Białorusi.

Poruszając temat najważniejszych wyzwań w polityce wewnętrznej, Łukaszenko podkreślił konieczność działań na rzecz odbiurokratyzowania kraju. Jak zapowiedział, w tym celu zostanie przeprowadzona specjalna akcja informacyjna skierowana do obywateli. Oceniając dotychczasowe postępy w likwidacji zbędnych obciążeń urzędowych, prezydent stwierdził, iż są one niezadowalające. "Głównym problem to przeciąć wreszcie ten węzeł gordyjski i uporać się z biurokracją" - oświadczył.

Omawiając postępy w liberalizacji gospodarczej kraju i przebieg rządowego programu prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, Łukaszenko przypomniał, iż Mińsk nie będzie prowadził polityki wyprzedaży za bezcen majątku narodowego. "Nie będziemy pozbywać się od tak, po prostu, łakomych kąsków naszej własności państwowej po to, aby dzisiaj żyć normalnie, a później - z ręką na duszy. Tego nie będzie. To moja twarda linia, trzymam się jej już 15 lat i będę kontynuować, o ile przyjdzie mi znowu być prezydentem tego kraju" - wyjaśnił białoruski lider.

Łukaszenko dodał równocześnie, iż Białoruś wypracowała swój własny, unikalny model prywatyzacji. "Moglibyśmy sprzedać wszystko, za 12 mld USD, a jutro przejeść te pieniądze. Po co sprzedawać? Aby łatać dziury? Sprzedawalibyśmy tak przez kilka lat, a później czym byśmy te dziury dalej łatali?. Nie jesteśmy przeciwnikami prywatyzacji. Płaćcie dobre pieniądze za te zakłady, jakimi dzisiaj nie możemy dobrze zarządzać" - zauważył.

Oceniając złożoność sytuacji gospodarczej kraju, Aleksandr Łukaszenko poinformował, że już w październiku br. wszystkie białoruskie zakłady paliwowe zachowają dynamikę swojej produkcji i pełne wykorzystanie mocy przerobowych. "Jakie by nie były ceny na ropę, możemy ją dowolnie przerabiać, wykorzystywać jej resztki i mazut. W tym roku wpływy do budżetu z przemysłu paliwowego nie zmniejszą się, a wręcz przeciwnie - zwiększą" - podsumował białoruski prezydent.

Na podstawie: tut.by, belta.by

Zdjecie za: president.gov.by