Mołdawia/ Naddniestrze odrzuca plan Juszczenki
27 i 28 października ma się odbyć kolejna runda rozmów poświęconych uregulowaniu sprawy separatystycznej republiki Naddniestrza. Po lipcowej deklaracji prezydenta nieuznawanej republiki Igora Smirnowa wydawało się, że punktem wyjścia do rozmów będzie tzw. plan Juszczenki (zob. artykuł na psz.pl), zaakceptowany też przez parlament Mołdawii. Tymczasem 6 października minister spraw zagranicznych Naddniestrza Walerij Lickij wykonał niespodziewaną woltę i ogłosił, że podstawą dla negocjacji może być tylko zestaw propozycji rosyjskich, opracowanych na bazie tzw. memorandum Kozaka.
Rozmowy Mołdawii i reprezentantów Naddniestrza mają się odbyć 27 i 28 października w Kiszyniowie oraz Tyraspolu. O ile wcześniej wszystko wskazywało na to, że to plan ukraiński będzie stanowić ich podstawę, o tyle teraz Naddniestrze optuje za uwzględnieniem sugestii zaproponowanych przez Rosję na spotkaniu w Odessie (26-27 września). Jak stwierdził Lickij, choć zawierają one w sobie elementy planu Juszczenki (według słów naddniestrzańskiego ministra, „15 do 20 proc.”), to logika całej konstrukcji opiera się na planie Kozaka. Plan ten Lickij uznał za „poważny i dobrze przygotowany”.
O ile plan Juszczenki przewidywał jak najszybszą demilitaryzację regionu (co oznacza przede wszystkim wycofanie wojsk rosyjskich) i przyznanie Naddniestrzu statusu autonomii w ramach Mołdawii, to plan Kozaka wyprowadzenie wojsk rosyjskich rozkłada aż na 20 lat i zawiera propozycję utworzenia na bazie Mołdawii i Naddniestrza nowego, federacyjnego podmiotu państwowego. Obie tworzące go części miałyby dysponować jednakowymi kompetencjami (jako równoprawne podmioty federacji). Na przekreślenie unitarnego charakteru państwa zdecydowanie nie zgadzała się jednak dotąd Mołdawia, dążąca konsekwentnie do przywrócenia jedności terytorialnej państwa.
Kogo dopuścić do rozmów?
W skład grupy negocjacyjnej ds. Naddniestrza wchodziły dotąd, obok stron uwikłanych w konflikt bezpośrednio, także Rosja, Ukraina oraz OBWE. Mołdawia nalega jednak na rozszerzenie grupy mediatorów o reprezentantów Unii Europejskiej oraz USA, uważając słusznie, że przyczyni się to do wzmocnienia jej pozycji. Oficjalnie Rosja zaakceptowała tę propozycję, choć sprzeciwiają się jej niektórzy jej przedstawiciele. W poniedziałek członek Dumy Konstantin Kosaczow opowiedział się za pozostawieniem dotychczasowego schematu negocjacji. „Pięciostronny format, na podstawie którego toczyły się rozmowy przez poprzednie lata, jest wystarczająco efektywny. Przyłączenie się nowych obserwatorów niczego zasadniczo nie zmieni” – powiedział Kosaczow protestując przeciw włączeniu UE i USA do negocjacji. Deputowany skrytykował także antyrosyjską jego zdaniem postawę władz Mołdawii, które obwinił on o nienajlepsze ostatnio stosunki obu państw, oraz stwierdził, że przyjęcie rozwiązania „federacyjnego” jest optymalnym wyjściem z kryzysu wokół Naddniestrza.
Tymczasem na początku roku chęć powrotu do stołu rokowań wyrażała także Rumunia (od maja 1992 do lutego 1993 roku niewielki kontyngent rumuński stacjonował w strefie konfliktu w Naddniestrzu). Rumuński prezydent przypominał wtedy, że jego kraj zna dobrze region oraz że uregulowanie konfliktu jest ważne także z punktu widzenia bezpieczeństwa Rumunii.
Szczyt WNP-bis
Mołdawia nie ma zbyt wielu powodów aby ufać bezstronności rosyjskiej mediacji i rosyjskim intencjom. W połowie września (15-16.09) w Moskwie odbył się nieformalny szczyt „WNP bis”, quasi-organizacji do której wchodzą rosyjscy „klienci” z przestrzeni poradzieckiej, formalnie pozostający poza granicami Federacji (Abchazja, Południowa Osetia, Górski Karabach, Naddniestrze). Spotkanie było sponsorowane przez podmioty powiązane z rosyjskimi agendami państwowymi, a udział w nim wzięli członek administracji prezydenta Putina Modest Kolerow oraz szef wspieranego przez państwo Instytutu WNP Konstantin Zatulin.
Rosyjscy eksperci sugerowali reprezentantom separatystów wdrożenie taktyki zmierzającej do uzyskania uznania na arenie międzynarodowej. Pierwszym jej etapem ma być organizowanie wyborów na kontrolowanych obszarach, na które zapraszać należy międzynarodowych obserwatorów, pozornie w celu uzyskania akceptacji co do demokratyczności samego procesu wyborczego. Następnym logicznym krokiem byłoby w tym układzie przyznanie, że wybrane demokratycznie władze mają legitymizację społeczną, dającą im mandat do rządzenia i do wyrażania woli mieszkańców. Uznając legalność wyłonionych władz, nie sposób odmówić im w szczególności prawa do wyrażenia opinii co do przynależności państwowej reprezentowanych przez nich obszarów.
Według obserwatorów, Kolerow sugerował przy tym, że zbyt częste powoływanie się na związki z Rosją może okazać się taktyką nieefektywną, należy wiec raczej podkreślać konieczność obrony praw człowieka (w domyśle także prawa do samostanowienia). Ostatnim etapem, rozważanym np. w przypadku Abchazji i Osetii, byłoby wejście danego organizmu w skład Federacji Rosyjskiej.
Choć trudno określić prawdopodobieństwo realizacji przedstawionego wyżej scenariusza, a jeszcze trudniej wyobrazić sobie, by niegraniczące z terytorium rosyjskim Naddniestrze mogło zdecydować się na podobny krok, to pozycja Rosji jako „uczciwego maklera” w negocjacjach dotyczących uregulowania konfliktu jest w tym świetle mało wiarygodna.
Mołdawia: Satysfakcja ze zwiększonego zaangażowania zachodu
Mołdawia łączy z instytucjami europejskimi szanse na korzystne dla siebie uregulowanie konfliktu naddniestrzańskiego. Na spotkaniu w Wiedniu na początku października w ramach OBWE, Kiszyniów zażądał przekształcenia sił wojskowych stacjonujących w Naddniestrzu w międzynarodowy kontyngent policyjno-wojskowy pod egidą OBWE. Mołdawia domagała się także przeprowadzenia międzynarodowej inspekcji stanu rosyjskich arsenałów w Naddniestrzu (zwłaszcza w bazie Kolbasna). Jej stanowisko zostało poparte przez Gruzję i Azerbejdżan, sojuszników z organizacji GUAM, także borykających się z problemami separatyzmu.
We wspólnym oświadczeniu mołdawskiego MSZ oraz ministerstwa integracji europejskiej pozytywnie odniesiono się do zapowiedzi udziału przedstawicieli UE oraz USA w zbliżających się w końcu miesiąca rokowaniach. „Status prawny, określony przez prawo Mołdawii, gwarantuje Naddniestrzu szeroką autonomię w ramach Mołdawii, w zgodzie z normami OBWE oraz Rady Europy” – stwierdza się ponadto w dokumencie.
UE pomaga Mołdawii w ramach „polityki sąsiedztwa”, m.in. przeznaczając środki finansowe na wzmocnienie kontroli granicznej (o utworzeniu misji UE dotyczącej patrolowaina granicy mołdawsko-ukraińskiej czyt. w analizie OSW).
[na podst. azi.md, lenta.ru, politicom.moldova.org]