Rośnie upolitycznienie przemysłu filmowego w Rosji
O wzroście znaczenia roli rządu w rosyjskim przemyśle filmowym świadczy wyraźne fakt, iż rosyjski premier Władimir Putin odwiedził plan najnowszego filmu Nikity Michałkowa pt. „Spaleni słońcem 2”. Film jest kontynuacją produkcji z 1994 roku pod tym samym tytułem, za którą reżyser otrzymał Oskara. Premier z dumą na planie filmowym obserwował, aktorów grających radzieckich żołnierzy idących na front.
Samo zainteresowanie rządu branżą filmową nie jest w Rosji czymś nowym. Już Lenin nazywał kino najważniejszą sztuką i doskonale wiedział, że może być ono narzędziem propagandy ideologii politycznej. W tym celu wykorzystywano w czasach ZSRR dzieła wielu wybitnych twórców. Przykładem jest Siergiej Eisenstein reżyser filmu „Pancernik Potiomkin”. Film ten był w założeniu propagandowym, gloryfikującym rewolucyjny zryw marynarzy, lecz dzięki użytym środkom wyrazu artystycznego, uznawany jest za jeden z najbardziej znaczących filmów w historii kina.
Obecnie najwyraźniej rosyjski rząd postanowił na nowo wykorzystać moc kina. Władze stają się ważnym producentem filmów, które propagują polityczne poglądy Kremla, oczerniają opozycję polityczną. W filmach finansowanych przez państwo przedstawiciele opozycji wobec polityki Kremla przedstawiani są, jako złe charaktery, które mogą zaszkodzić Rosji. Bardzo często są to konkretne aluzje do konkretnych osób, tak jak w filmie „Numer prywatny” z 2004 roku. Bohater filmu jest wyraźnie wzorowany na postaci byłego rosyjskiego oligarcha Borysa Bieriezowskiego, który po konflikcie z Putinem musiał opuścić Rosję. W filmie został on przedstawiony, jako wróg Rosji, i człowiek planujący ataki terrorystyczne.
Na podstawie: inopressa.ru, filmweb.pl