Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Daniel Michałowski: Nowe technologie w walce z terroryzmem


30 marzec 2010
A A A

Chociaż sama w sobie przewaga technologiczna nie jest w stanie zagwarantować sukcesu z walce z terroryzmem, znacząco zwiększa szanse na skuteczne przeciwdziałanie próbom zamachów terrorystycznych oraz pomaga w likwidacji ich ewentualnych następstw.

Można powiedzieć, iż walka z terroryzmem toczy się nie tylko w Afganistanie czy Iraku, ale także w instytucjach i firmach zajmujących się wykorzystaniem najnowszych zdobyczy techniki na potrzeby przeciwdziałania terroryzmowi. Technologie, które niedawno można było oglądać w filmach z gatunku science – fiction, dzisiaj są w coraz powszechniejszym użyciu. Warto więc przyjrzeć się niektórym z nich i ich zastosowaniu w zwalczaniu terroryzmu.

Roboty walczą z terroryzmem

Image
zdj. Dariusz Materniak
Od samego początku wykorzystywania maszyn przez człowieka ich zadaniem jest wykonywanie zadań szczególnie niebezpiecznych i mogących narazić człowieka na ciężkie obrażenia lub śmierć. Stąd też jednym z pierwszych zastosowań robotów były prace saperskie, związane z lokalizacją, transportem i unieszkodliwianiem ładunków wybuchowych. Ewentualna eksplozja ładunku mogła spowodować uszkodzenie lub zniszczenie robota. Jednak uszkodzoną maszynę można wyremontować, zniszczoną – zastąpić nową. W przypadku człowieka poszkodowanego lub zmarłego w wyniku obrażeń odniesionych w wybuchu tego samego ładunku nie byłoby to już takie proste.

Pierwsze roboty tego typu pojawiły się w krajach Europy Zachodniej oraz w USA. W latach 90. problem zagrożeń związanych z ładunkami wybuchowymi (wykorzystywanymi przez zorganizowane grupy przestępcze), pojawił się także w Polsce. Pierwsze roboty pirotechniczne dla polskiej Policji zakupiono w Niemczech, jednak w 1999 roku Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów (PIAP) skonstruował prototyp polskiego robota przeznaczonego do rozbrajania bomb pod nazwą „Inspector”. Co ważne, w pracach nad robotem od początku brali udział przyszli użytkownicy czyli policjanci zajmujący się rozbrajaniem ładunków wybuchowych. Robot „Inspector” waży ponad 550 kg,

Image
zdj. Dariusz Materniak
przeznaczony jest głównie do działania w terenie otwartym, może jednak także poruszać się wewnątrz budynków (także np. po schodach). Może także holować lub przepychać samochody o masie do 1500 kg – co jest o tyle istotne, że ładunek wybuchowy może przyjąć formę samochodu – pułapki.  Mniejszym „bratem” robota „Inspector” jest „Expert”. Waży 180 kg i jest przeznaczony przede wszystkim do działań w środkach transportu: samolotach, autobusach, wagonach kolejowych, a także w małych i ciasnych pomieszczeniach. Oba roboty są sterowane drogą radiową. Posiadają zestaw kilku kamer, manipulator pozwalający na przenoszenie ładunków (w przypadku „Inspectora” do 30 kg) oraz działka wodne pozwalające na neutralizację zapalników bomb. Oba typy robotów znajdują się na wyposażeniu Policji oraz innych służb, służą także w polskim kontyngencie w Afganistanie.

To właśnie operacja w Afganistanie przyczyniła się do dynamicznego rozwoju i konstruowania coraz to nowocześniejszych urządzeń tego typu. Przewaga, jaką w klasycznym konflikcie zbrojnym daje użycie lotnictwa, artylerii czy broni pancernej, w wojnie asymetrycznej traci na znaczeniu z racji charakteru środowiska walki. Działania w miastach czy wioskach, w obszarach gęsto zabudowanych, jaskiniach czy tunelach wymaga zupełnie innego podejścia. Przede wszystkim podejścia do problemu zbierania informacji o przeciwniku – w tym wypadku na niewiele zdaje się zwiad satelitarny czy powietrzny, gdyż chodzi o rozpoznawanie pojedynczych budynków, a także pomieszczeń wewnątrz. To samo dotyczy jaskiń i skalnych tuneli, z jakimi często spotykają się wojska koalicji międzynarodowej w Afganistanie. Dobrym przykładem robota zwiadowczego jest amerykański „Pack Bot”. Ma niewielkie rozmiary – ważąc zaledwie 18 kg i może być transportowany w plecaku przez pojedynczego żołnierza (stąd też i jego nazwa). Jego polskim odpowiednikiem jest robot „Scout” skonstruowany przez PIAP i testowany przez żołnierzy polskich Wojsk Specjalnych, na wyposażeniu których ma się docelowo znaleźć. Zadania tego robota to przede wszystkim rozpoznanie szczególnie niebezpiecznych lub trudno dostępnych miejsc oraz unieszkodliwianie ładunków wybuchowych.

Image
Zdj. Dariusz Materniak
Obok robotów rozpoznawczych i saperskich, pojawiły się także roboty bojowe, uzbrojone w broń maszynową i wyrzutnie granatów. I w tym obszarze w Polsce przoduje PIAP i jego najnowszy produkt, jakim jest kołowy robot „IBIS”. Osadzony na sześciokołowej platformie (każde koło posiada niezależne zawieszenie), może poruszać się w trudnym terenie (pokrytym piaskiem, śniegiem czy ten na podłożu skalnym) i wykonywać takie same zadania saperskie jak jego poprzednicy. Nowością w tym przypadku jest możliwość wyposażenia robota w uzbrojenie strzeleckie (np. karabin M4). „Ibis” charakteryzuje się też stosunkowo dużą prędkością poruszania się, co pozwala na dynamiczne prowadzenie operacji. Podobnie jak wszystkie wcześniej wspomniane roboty jest zasilany przy pomocy akumulatorów, a łączność pomiędzy z operatorem jest utrzymywana drogą radiową. Panel pozwalający sterować robotem ma zwykle formę stosunkowo niewielkiej walizki.

Krajami najbardziej zaawansowanymi w dziedzinie produkcji i rozwoju technologii produkcji robotów saperskich i bojowych są Stany Zjednoczone, Izrael, RPA, a także niektóre państwa Unii Europejskiej, przede wszystkim Wielka Brytania, co wynika z zaangażowania tego kraju w operacje w Iraku i Afganistanie. Własne programy badawcze uruchamiają także Rosja i Chiny.

Samoloty bezzałogowe

Pierwsze samoloty bezzałogowe (UAV – Unmanned Aerial Vehicle) zostały użyte w działaniach zbrojnych na przełomie lat 60. i 70. XX wieku przez Amerykanów w Wietnamie oraz Izraelczyków w czasie wojny Yom Kippur. Na większą skalę zastosowano je w czasie wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku, natomiast konflikty w Afganistanie (od 2001 roku) i w Iraku  (od 2003 roku) trudno wyobrazić sobie bez maszyn takich jak „Predator” czy „Global Hawk”. Ich największą zaletą jest niewątpliwie zdolność do długotrwałego pozostawania w powietrzu i prowadzenia obserwacji wybranego rejonu przez kilka lub nawet kilkadziesiąt godzin. Dzięki temu możliwe np. jest zarejestrowanie faktu instalacji ładunku wybuchowego przy drodze, którą ma przejechać patrol czy konwój. Maszyny typu „Predator” oraz ich wersje rozwojowe mogą także przenosić uzbrojenie w postaci pocisków przeciwpancernych Hellfire lub bomb i dokonywać ataków na wybrane cele. Ryzyko w takim przypadku ogranicza się co najwyżej do utraty maszyny, gdyż operator zwykle znajduje się w odległości setek jeśli nie tysięcy kilometrów od pola walki.

Pierwszym samolotem bezzałogowym używanym przez Wojsko Polskie był „Orbiter”, zaliczany do kategorii samolotów bezzałogowych krótkiego zasięgu. Pierwsze egzemplarze trafiły do Wojskowej Formacji Specjalnej GROM, kolejne – do Wojsk Lądowych. W czasie ich eksploatacji w Afganistanie były wysoko oceniane przez żołnierzy prowadzących działania z ich użyciem – poza jedną wadą jaką jest krótki zasięg. Stąd też przetarg ogłoszony przez Polski MON na samolot bezzałogowy średniego zasięgu, który wygrała izraelska firma Aeronautics. Kontrakt przewiduje dostawę 8 maszyn za 89 mln dolarów. Znajdą się one przede wszystkim na wyposażeniu Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Mogą być jednak przydatne także w działaniach w kraju, przede wszystkim w czasie Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku. Samoloty te, dzięki zdolności długotrwałego przebywania w powietrzu, mogłyby patrolować okolice stadionów i miejsca największego natężenia ruchu. Pozwoliłoby to objąć newralgiczne punkty stałym nadzorem pod kątem ewentualnych przygotowań do przeprowadzenia zamachu terrorystycznego. Tym samym, samoloty bezzałogowe stanowiłyby znaczące wsparcie dla lotnictwa Policji, które wykorzystuje do tego typu działań śmigłowce i samoloty patrolowe.


Broń niezabijająca

Rozwój technologiczny to nie tylko coraz doskonalsze narzędzia służące do zabijania, ale także tzw. non – lethal weapons, czyli bronie nieśmiercionośne. Są to urządzenia, których zadaniem jest unieszkodliwienie przeciwnika bez zadawania mu poważnych obrażeń czy też uśmiercania go. Wizję działania broni niezabijających przedstawili Heidi i Alvin Tofflerowie w książce pt. „Wojna i antywojna” na początku lat 90. XX wieku: islamscy radykałowie napadający na zachodnie placówki dyplomatyczne w Chartumie nie byli w stanie sforsować pierścienia ochronnego wokół ambasady USA, bronionej właśnie przez system „broni niezabijających”.

Kilka lat później wizja ta stała się rzeczywistością. Urządzenie nazwane LRAD (ang. Long Range Acoustic Device) jest akustycznym emiterem fal dźwiękowych dalekiego zasięgu. Emituje falę akustyczną o energii do 151 decybeli na odległość do 1000 metrów. Prób bólu odczuwany przez człowieka to fale dźwiękowe o natężeniu 120 decybeli. LRAD może być wykorzystywany zarówno do podawania komunikatów dźwiękowych i ostrzeżeń, jak i do chwilowego obezwładniania ludzi, np. usiłujących dokonać ataku terrorystycznego. W ten właśnie sposób zastosowano to urządzenie w 2005 roku do ochrony statku cywilnego. Dzięki LRAD udało się obronić statek pasażerski „Seaburn Spirit” przed atakiem somalijskich piratów uzbrojonych w granatniki RPG – piraci nie dostali się na pokład statku. LRAD użyto m.in. w czasie rozpraszania demonstracji opozycji w Gruzji oraz w czasie zamieszek w Nowym Orleanie po huraganie „Katrina”.

Urządzenie takie jak LRAD z pewnością będzie przydatne w czasie zabezpieczania EURO 2012. Poza ochroną przed potencjalnymi atakami terrorystycznymi może zostać także wykorzystane przez służby porządkowe w przypadku zamieszek i agresywnego zachowania się pseudokibiców. Rozwiązaniem byłoby rozmieszczenie komponentów systemu zarówno na samym stadionie jak i wyposażenie w mobilną wersję LRAD sił porządkowych. Jak pokazują dotychczasowe doświadczenia, użycie tego typu sprzętu daje o wiele lepsze efekty, przy zastosowaniu o wiele mniejszych nakładów sił i środków.

Podobnym urządzeniem jest ADS (ang. Active Denial System), emiter mikrofal powodujących szybkie rozgrzanie powierzchni skóry człowieka. Uczucie parzenia zmusza do ucieczki, jednak działanie urządzenia nie powoduje żadnych trwałych obrażeń. Systemy ADS były używane m.in. przez wojska USA w Iraku. 

Bramki na lotniskach budzą kontrowersje

Samoloty pasażerskie są tradycyjnym celem ataków terrorystycznych. Przeniknięcie na pokład samolotu i jego uprowadzenie bądź zniszczenie po pierwsze zapewnia znaczący rozgłos (zwłaszcza w dobie społeczeństwa informacyjnego), po drugie stosunkowo niewielkim nakładem sił i środków maksymalizuje liczbę ofiar. W obszarze zabezpieczenia przed aktami terroryzmu powietrznego (zwłaszcza po wydarzeniach z 11 września 2001 roku) sprawdza się zasada „łatwiej zapobiegać niż leczyć”. Możliwości zapobieżenia atakowi terrorystycznemu w przypadku przeniknięcia terrorysty na pokład samolotu są niewielkie lub też nie ma ich wcale. Stąd też większość działań mających na celu niedopuszczenie do aktu terroryzmu skupia się na lotnisku, a konkretnie w obszarze strefy kontroli pasażerów przed wejściem na pokład samolotu. Systemy detektorów metali, zwane popularnie „bramkami” można spotkać na wszystkich niemal lotniskach.

Zasada działania bramowego wykrywacza metalu jest prosta – informuje on operatora o obecności przedmiotów metalowych, które ma przy sobie osoba kontrolowana. Podobne urządzenia używane są do kontrolowania bagażu podręcznego osób wsiadających do samolotu. Pozwalają one wykryć broń palną, broń białą lub inne niebezpieczne przedmioty z których większość jest wykonana z metali. Wobec zagrożenia zamachami z wykorzystaniem ładunków wybuchowych, obecnie większość „bramek” może także wykrywać ślady obecności ładunków wybuchowych. Nie dotyczy to jednak niewielkiej grupy przedmiotów specjalnie wykonanych z materiałów uniemożliwiających ich wykrycie lub też substancji, które same w sobie nie są niebezpieczne, jednak po zmieszaniu i reakcji chemicznej stają się niebezpieczne tak samo jak klasyczne ładunki wybuchowe. Dowodem tego jest nieudana próba zamachu na samolot amerykańskich linii lotniczych Northwest, dokonana w grudniu zeszłego roku przez obywatela Nigerii. Incydent ten spowodował zaostrzenie kontroli na lotnisk i stał się impulsem do prac nad systemami pozwalającymi na skuteczniejszą i bardziej szczegółową kontrolę. Dlatego też opracowano skanery, wykorzystujące promienie Roentega o niewielkim natężeniu, które pozwalają na stwierdzenie czy dana osoba nie przenosi pod ubraniem niebezpiecznych przedmiotów. Jednak użycie tego typu urządzeń spowodowało sprzeciw, m.in. Parlamentu Europejskiego – eurodeputowani stwierdzili, iż stosowanie urządzeń tworzących nagie wizerunki ludzi jest poniżające i uderza w ludzką godność. Pomimo tego skanery takie zostały już zainstalowane m.in. w Holandii i w Wielkiej Brytanii. Należy się spodziewać, iż wobec skali zagrożenia zamachami terrorystycznymi, zaostrzanie środków bezpieczeństwa spotka się ze zrozumieniem większości społeczeństwa.


Czy czeka nas rzeczywistość „Terminatora” albo „Roku 1984”?

Postępu technologicznego co prawda nie da się zatrzymać, jednak coraz to nowe wynalazki i ich zastosowania budzą mniej lub bardziej uzasadnione obawy i kontrowersje. Z jednej strony wykorzystanie maszyn – robotów w działaniach antyterrorystycznych służy ochronie życia ludzi, zarówno funkcjonariuszy służb porządkowych jak i osób cywilnych, z drugiej zaś wzbudza kontrowersje. Niektórzy krytycy tych rozwiązań obawiają się spełnienia scenariusza z filmu Jamesa Camerona pt. „Terminator” – gdzie myślące maszyny stworzone przez człowieka dążą do zdobycia władzy nad światem. Póki co obawy te wydają się być mocno przesadzone, gdyż obecnie nie ma możliwości skonstruowania samodzielnie podejmującej decyzje maszyny. Co prawda robot może sam zdecydować o podjęciu określonego działania (np. odpaleniu pocisku), jednak wynika to z jego zaprogramowania, a nie posiadanej inteligencji. Zwykle robot na polu walki jest sterowany zdalnie przez człowieka i nie ma żadnej autonomii działania. Zdaniem niektórych ekspertów, skonstruowanie „myślących” maszyn będzie możliwe (jeśli w ogóle) to dopiero za kilkaset lat. Nie można wykluczyć, iż terroryści wejdą w posiadanie własnych robotów i będą dokonywać zamachów z ich użyciem (komponenty niezbędne do skonstruowania prostych robotów są dostępne praktycznie dla każdego, kto posiada odpowiednią sumę pieniędzy). Bezzałogowe samoloty wykorzystywał Hezbollah w czasie wojny w Libanie w 2006 roku.

Najpowszechniej widocznym dla przeciętnego obywatela przejawem postępu technologicznego w walce z terroryzmem są coraz bardziej wszechobecne kamery monitoringu miejskiego. Z jednej strony wpływają one pozytywnie na poziom bezpieczeństwa: pozwalają zapobiegać przestępstwom czy aktom terroryzmu lub zatrzymać ewentualnych sprawców. Z drugiej strony mimowolnie kojarzą się z powieścią „Rok 1984” George’a Orwella i wszechobecną kontrolą ze strony władz państwowych. W tym miejscu nasuwają się więc pytania: jak daleko może sięgać ingerencja władz w życie obywateli i gdzie leży kompromis pomiędzy prawami obywatelskimi a bezpieczeństwem samych obywateli?

Dyskusja nad powyższymi problemami z pewnością nie ominie także Polski. Co prawda nie znajdujemy się na pierwszym miejscu wśród krajów potencjalnie zagrożonych atakiem terrorystycznym, a najgroźniejszy obecnie terroryzm fundamentalistów islamskich nie ma w naszym kraju warunków dla rozwoju (stosunkowo nieliczna mniejszość muzułmańska), nie można jednak uznać iż zagrożenia w Polsce nie ma i że nie może się ono pojawić. Czynnikami wpływającymi na wzrost poziomu niebezpieczeństwa są w tym miejscu przede wszystkim: bliski sojusz z USA, coraz większe zaangażowanie Polski w operację stabilizacyjną w Afganistanie, a także organizacja dużej imprezy sportowej jaką będzie EURO 2012. Ochrona obywateli przed możliwymi atakami terrorystycznymi wymaga zastosowania najbardziej zaawansowanych rozwiązań technicznych, co niewątpliwie generuje poważne wydatki. Należy jednak pamiętać, iż koszty oszczędności w tym obszarze mogą być o wiele większe niż krótkoterminowe korzyści.

Na podstawie: rp.pl, altair.com.pl, redakcjawojskowa.pl, antyterroryzm.com, terroryzm.com.pl,