Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Archiwum Protest fobii

Protest fobii


05 listopad 2007
A A A

Dlaczego polscy eurosceptycy przegrali referendum 

tłumaczy
TOMASZ SAŁKOWSKI 

Warszawa, skwer przy kościele Sióstr Wizytek na Krakowskim Przedmieściu, późne popołudnie. Grupa kilkunastu osób - w większości w podeszłym wieku - smutnie podreptuje w miejscu. Wszyscy trzymają zrobione z prześcieradeł lub kartonów transparenty: "Unii NIE", "Nie dla bezbożnej Europy". Na tym tle wyraźnie odróżnia się dużo młodszy jegomość, który przez wielką tubę stara się przekonać "pana w kapeluszu" czy "ludzi w autobusie" do głosowania na "NIE". Co jakiś czas wprowadza też ożywienie w szeregi pozostałych eurosceptyków, intonując hasło: "Polska tak, Unia nie!".

Z pewnością nie tak wyobrażaliśmy sobie kampanię przedreferendalną polskich eurosceptyków, szczególnie po ich szumnych zapowiedziach wielkiej społecznej akcji milionów Polaków przeciwko wejściu Polski do Unii Europejskiej. Kampanii tej nie można jednak oceniać tylko przez pryzmat nieudanych manifestacji i demonstracji. Prawdziwa bitwa rozgrywała się na innych polach.

Szarą taśmą!

Eurosceptycy przygotowali miliony ulotek, tysiące plakatów. Samoobrona rozesłała do każdego mieszkania swoją ulotkę, która ukazywała tragiczne skutki naszej integracji z Unią. Inni nie byli gorsi. Bardzo dobrze zrobiona ulotka Ruchu Katolicko-Narodowego (RKN) apelowała: "Wybierz Polskę! Powiedz Unii nie! Państwo Polskie w UE: bez moralności, bez suwerenności". Przymierze dla Polski poszło nawet dalej: "Gdy powiesz Unii NIE, to podasz rękę Polsce, a nie jej zaborcom". Na niektórych ulotkach pouczano i instruowano o sposobie rozpowszechniania: "Prosimy naklejać na bocznych szybach tylnych drzwi wewnątrz samochodu - wozić do dnia referendum". W Radiu Maryja doradzano też, by przylepiać szarą taśmą, która jest o wiele lepsza od przezroczystej.

Były też ulotki przeznaczone dla konkretnych rejonów Polski. I tak na przykład w Warszawie rozprowadzana była przez Ligę Polskich Rodzin ulotka, która przekonywała, że "mieszkańcy stolicy, głosując w referendum za UE, zagłosują jednocześnie za przeprowadzeniem ruchu tranzytowego przez Warszawę". Recepta była prosta: nie dla Unii to nie dla autostrady.

Jak nie ulotką, to plakatem

To, co łączyło większość plakatów eurosceptyków, to ich forma. Na ogół zrobione zostały w tonacji prześmiewczej. Widok czarownic na miotłach na tle flagi UE skwitowany podpisem "nalot komisarzy" wzbudza na pewno przynajmniej lekki uśmiech u odbiorcy.

Humoru twórcom antyunijnych plakatów nie można odmówić. "Będzie praca u bauera - każdy Polak po wejściu do Unii dostanie mercedesa... do umycia!". Albo: "Najpierw doili nas Sowieci, teraz doi UE" - w tle mapa Polski i dwie krowy: jedna dojona przez towarzysza z ZSRR, druga - zakolczykowana - dojona przez panią z UE (na co wskazuje jej ubiór).

Były też oczywiście plakaty poważniejsze, przedstawiające wejście do Unii jako piąty rozbiór Polski albo pokazujące granice Polski po 2004 roku - Polski bez ziem zachodnich i północnych (!). Osobliwy był plakat przedstawiający Hitlera na tle rozentuzjazmowanego tłumu, podpisany "Ja! Teraz Unia!".

Plakaty polskich przeciwników integracji były bardzo populistyczne, odwołujące się do emocji odbiorcy. Jest to jednak działanie jak najbardziej słuszne i zgodne ze sztuką tworzenia plakatu. Generalnie więc na tym polu było nie najgorzej. Co z tego, skoro plakaty te były prawie niewidoczne - na ogół wisiały tylko ich strzępy, gdzieś na płotach czy murach.

{mospagebreak} 

Spoty? Jakie spoty?

Przeciwnicy (podobnie jak zwolennicy) integracji dostali do swej dyspozycji czas antenowy w specjalnych blokach reklamowych w publicznym radiu i telewizji. Oglądalność takich bloków była jednak minimalna. Jak pokazują badania, Polacy mieli wiele innych, ciekawszych rzeczy do roboty, niż oglądanie reklamówek eurozwolenników i przeciwników. Zresztą słusznie! Praktycznie nie było po prostu na co popatrzeć.

Raziła sztuczność reklamówek i ich mało profesjonalny sposób realizacji. Na pochwałę zasługuje jedynie spot RKN, w którym jako tło do obrazu - zakupy polskiej rodziny w supermarkecie (sic!) - posłużono się fragmentami wypowiedzi prezydenta Chiraka i kanclerza Schršdera. Dodajmy, że wypowiedzi bardzo negatywnych dla Polaków. Na koniec reklamówki poseł Antoni Maciarewicz przekonywał do jedynie słusznego wyboru: "Unii NIE!".

Fobie i mity

Śledząc retorykę antyeuropejską w Polsce, łatwo było zauważyć, jak przesuwała się z kwestii tożsamościowo-religijnych na ekonomiczne. Bardzo duży wpływ na to miało prointegracyjne stanowisko papieża i Episkopatu Polski. Eurosceptycy wmawiali więc nam, że ci z Unii nas wykupią, że polskie firmy i gospodarstwa będą po kolei bankrutować. Ostrzegano nas przed ogromnymi podwyżkami niemalże wszystkich produktów i usług, przed wzrostem bezrobocia ("rzędu ośmiu milionów Polaków zdolnych do pracy").

Przeciwnicy integracji chcieli przekształcić referendum europejskie w plebiscyt nad rządem Leszka Millera. Ten pomysł nie wypalił. Czy jednak było możliwe, by więcej Polaków powiedziało Unii Europejskiej "nie" w referendum? Agnieszka Danieluk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że byłoby to bardzo trudne i uzależnione raczej nie od kampanii eurosceptyków, lecz od innych czynników. Do nich można zaliczyć polityczne trzęsienie ziemi, kiepską kampanię euroentuzjastów itp.

Kampania przedreferendalna przeciwników integracji opierała się na fobiach i mitach ("przyjdzie Niemiec i nas wykupi..."), skupiała się wokół kilku argumentów, w rzeczywistości prostych do obalenia. Takie argumenty mogły trafić do starszego pokolenia. Dlatego za największą porażkę polskich eurosceptyków uznałbym wyniki głosowania wśród najstarszej grupy naszego społeczeństwa. Aż 82 procent biorących udział w referendum ludzi w najstarszym przedziale wiekowym (ponad 60 lat) opowiedziało się za integracją z Unią! To wynik lepszy niż w grupie najmłodszych Polaków!

Przeciwnicy integracji zaraz po ujawnieniu wyników referendum ogłosili, że są zadowoleni - przeciwko integracji głosowały miliony Polaków!