Brown pompuje pieniądze w brytyjską gopodarkę
Premier Gordon Brown i minister finansów Alistair Darling ogłosili program ratunkowy dla brytyjskiej gospodarki. W ciągu trzech lat rząd może wyłożyć na ten cel nawet 500 miliardów funtów. Plan zaproponowany przez Browna i Darlinga składa się z trzech etapów. Pierwszy z nich przewiduje przeznaczanie 50 miliardów funtów dla najbardziej zagrożonych banków i instytucji finansowych. Środki będą pochodzić przede wszystkim z pieniędzy podatników. Dla przeciętnego Brytyjczyka oznacza to koszt około 2 tysięcy funtów. Analitycy już ostrzegają, że podatnicy wystawią rządowi rachunek za tą pożyczkę.
Kolejna część planu zakłada wpompowanie przez Bank Anglii 200 miliardów funtów w rynki finansowe w ramach funkcjonującego już Programu Upłynniania Aktywów (Special Liquidity Scheme). W ramach tego programu możliwa jest wymiana trudno zbywalnych aktywów na bardziej pożądane w obecnej sytuacji obligacje rządowe.
Kolejne 250 miliardów rząd przeznaczy na pomoc bankom w ciągu nadchodzących trzech lat. Suma ta ma na celu zagwarantowanie średniookresowych kredytów, przywrócenie zaufania do banków i tym samym stymulowanie współpracy pomiędzy instytucjami finansowymi.
Mimo ogromnych sum, jakie władze planują przeznaczyć na pomoc brytyjskiej gospodarce, Brown i Darling podkreślali na konferencji prasowej różnice pomiędzy brytyjskim planem ratunkowym a programem Sekretarza Skarbu USA, Henry'ego Paulsona. Planowi Paulsona zarzuca się przede wszystkim to, że opierając się na środkach pochodzących od podatników, daje przeciętnemu Amerykaninowi bardzo słabe gwarancje zwrotu tej pożyczki.
Brown zapewnia, że w przypadku programu brytyjskiego jest zupełnie inaczej. „Wszystkie proponowane przez nas inwestycje zapewnią podatnikom godziwy zysk” – przekonywał premier.
W podobnym tonie wypowiadał się minister finansów. „Nasza propozycja nie jest tożsama z amerykańską. Plan Paulsona zakłada wykupienie państwowych aktywów przy pomocy państwowych środków. 50 miliardów funtów, które zamierza wyłożyć rząd brytyjski ma na celu wykupienie akcji i tym samym nabycie udziałów w bankach. Oznacza to możliwość osiągnięcia zysków, kiedy tylko giełda zacznie zwyżkować”.
„Poza tym proszę spojrzeć na to z drugiej strony – dodał Darling – Brak jakichkolwiek działań ze strony rządu także w konsekwencji oznaczałby dla podatników ogromne koszty”.
Plan gabinetu Browna poparły partie opozycyjne. Zarówno Partia Konserwatywna, jak i Liberalni Demokraci zapowiedziały, że będą współpracować z rządem przy wprowadzaniu go w życie.
Ogłoszenie programu ratunkowego i jednomyślność panująca wśród polityków co do potrzeby jego wprowadzenia nie przełożyła się jednak na poprawę sytuacji na giełdzie. Po tym jak wczoraj akcje Royal Bank of Scotland spadły o 39 procent, a banku HBOS o 40 procent, dzisiejszy dzień nie przyniósł jak dotychczas gwałtownego wzrostu cen akcji na londyńskim parkiecie.
Nadzieją dla inwestorów pozostaje obniżka stóp procentowych o 0,5 procenta, które ogłosiły dziś największe światowe banki, w tym Bank Anglii.
Opracowane na podstawie bbc.co.uk, guardian.co.uk, timesonline.co.uk