Były premier Chorwacji poszukiwany listem gończym
Chorwackie ministerstwo spraw wewnętrznych wydało dzisiaj (10.12) międzynarodowy list gończy za byłym premierem kraju, 57-letnim Ivo Sanaderem. Stał on na czele rządu w latach 2003-2009. Zarzuca się mu udział w aferach korupcyjnych związanych z systemem bankowym.
Według informacji głównych chorwackich mediów, były premier w czwartek (9.12) wieczorem, tuż przed decyzją sądu o prewencyjnym aresztowaniu na 30-dni, opuścił kraj przez granicę ze Słowenią. Spekuluję się, że z Lubljany chciał udać się do Wlk. Brytanii, USA lub Austrii, której posiada drugie obywatelstwo. Dzisiaj (10.12) w południe adwokat byłego szefa rządu zapowiedział jednak, że jego klient udał się w "pilną podróż służbową", nie zamierza uciekać przed krajowym wymiarem sprawiedliwości i być może jeszcze tego samego dnia powróci do Zagrzebia.
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Sanader opuszczał kraj, chorwacki parlament pozbawił go immunitetu poselskiego. O północy otrzymanie listy gończego potwierdził także Interpol.
Rano w domu byłego premiera rozpoczęło się przeszukanie, w którym udział wzięli funkcjonariusze policji oraz Urzędu ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej (chorw. USKOK).
Prokuratura w Zagrzebiu zarzuca byłemu szefowi rządu m. in. udział w aferach finansowych związanych z działalnością jednego z funkcjonujących w Chorwacji banków z kapitałem austriackim, a także wykorzystywanie stanowiska dla płatnej protekcji i czerpania z niej wielomilionowych zysków.
Umożliwienie wyjazdu za granicę obciążonemu zarzutami byłemu premierowi spotkało się z ostrą reakcją prezydenta kraju Ivo Josipovića, który w związku z tym zażądał pilnej dymisji ministra spraw wewnętrznych. Oskarżenia o nieudolność policji odrzuca jednak premier Jadranka Kosor, następczyni Sanadera na stanowisku szefa rządu. Premier uważa bowiem, że w momencie przekraczania granicy Sander pozostawał jeszcze chroniony immunitetem poselskim.
O gęstniejącej wokół byłego premiera atmosferze podejrzeń korupcyjnych mówiło się w Chorwacji już od wielu miesiecy. Wiosną br. Sanader został wykluczony z macierzystej formacji politycznej - współrządzącej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ), której był wieloletnim przewodniczącym. Byłemu premierowi udało się zerwać z funkcjonującą na Zachodzie nacjonalistyczną etykietą ugrupowania, która powstała w latach 90. podczas kierowania nim przez pierwszego prezydenta niepodległej Chorwacji, nieżyjącego już Franjo Tudjmana. Za rządów Ivo Sanadera Chorwacja rozpoczęła również rozmowy na temat integracji z Unią Europejską.
Nagła dymisja byłego premiera latem ubiegłego roku była zaskoczeniem dla chorwackiej opinii publicznej. Początkowo wiązano ją ze sporami frakcyjnymi w łonie rządzącego ugrupowania bądź impasem w wieloletnim sporze o rozgraniczenie granicy morskiej na Adriatyku z sąsiednią Słowenią. Dopiero na początku br. do mediów przeciekły informacje, że odejście premiera wiązało się z jego udziałem w praktykach korupcyjnych.
Poważne zarzuty korupcyjne ciążą również na najbliższych współpracownikach Sanadera. W poniedziałek (6.12) zagrzebski wymiar sprawiedliwości skazał Berislava Rončevića, szefa resortu obrony w latach 2003-2007 na pięć lat pozbawienia wolności za korupcję podczas dostaw uzbrojenia dla chorwackiej armii.
Obserwatorzy chorwackiej sceny politycznej są jednak zgodni, że zatrzymanie byłego premiera zasadniczo nie zakłóci kończącego się właśnie procesu negocjacji w sprawie wstąpienia kraju do UE, a nawet może zostać ocenione przez Europę jako wyraz determinacji władz w walce z korupcją i niejasnymi związkami pomiędzy światem polityki i biznesu. Komisja Europejska od wielu lat wskazywała w swoich raportach, że korupcja i przestępczość zorganizowana stanowią największą słabość Chorwacji na drodze wprowadzania w życie standardów europejskich.
Za: hrt.hr, vjesnik.hr
Na zdjęciu: poszukiwany od wczoraj międzynarodowym listem gończym były premier Chorwacji Ivo Sanader, za: vlada.hr