Geert Wilders odpowie za podżeganie do nienawiści. Ponownie
- IAR
Sąd w Amsterdamie zdecydował, że proces kontrowersyjnego holenderskiego polityka Geerta Wildersa będzie się toczył po raz drugi. Poprzedni proces przeciwko niemu został nagle przerwany 22 października, bo na wniosek adwokata sędziowie zostali wykluczeni z niego za stronniczość. Teraz przed nowym składem sędziowskim Wilders odpowie za podżeganie do nienawiści i dyskryminację muzułmanów.
Sąd nie podzielił zdania obrony, że prokuratura nie ma podstaw do ścigania Wildersa. Nie zgodził się też z argumentacją, że oskarżyciele działają pod naciskiem, a sąd w Amsterdamie nie jest właściwy do zajmowania się sprawą. Przyznał jedynie, że polityk nie może być ścigany za porównanie islamu do faszyzmu, ale sąd musi zbadać, czy inne wypowiedzi polityka podżegały do nienawiści i dyskryminowały muzułmanów. "A co za tym idzie, proces będzie kontynuowany" - powiedział przewodniczący składu sędziowskiego Marcel van Oosten.
"Jestem rozczarowany decyzją sądu" - napisał na portalu Twitter Geert Wilders. Jego adwokat Bram Moszkowicz wnosił o zakończenie procesu podkreślając, że prokuratura dwukrotnie domagała się umorzenia śledztwa i apelowała o uniewinnienie Wildersa, a sprawą zajęła się pod naciskiem sądu. 13 kwietnia zostaną przesłuchani świadkowie, którzy pomogą wyjaśnić, czy jeden z sędziów próbował wpływać na zeznania znanego arabisty, świadka obrony. To właśnie do ich przesłuchania nie dopuścił poprzedni skład sędziowski, za co został posądzony o stronniczość i na wniosek obrony wykluczony z dobiegającego końca procesu.