Kosowo/ Część Serbów wzywa do bojkotu wyborów
Przedstawiciele serbskich gmin i osiedli Kosowa zaapelowali w piątek (12.10) do Serbów i innych niealbańskich mniejszości narodowych o bojkot rozpisanych na 17 listopada br. wyborów parlamentarnych i lokalnych w prowincji.
Przewodniczący Unii Gmin i Osiedli Serbskich Kosowa Marko Jakšić oświadczył w serbskojęzycznym, kosowskim radiu KiM, że z dużym zadowoleniem przyjął stanowisko rządu Serbii oraz hierarchii Serbskiej Cerkwi Prawosławnej głoszące, że wybory w Kosowie organizują "separatystyczne władze". Udział w głosowaniu będzie więc dla kosowskich Serbów "nie do przyjęcia", a wyniki wyborów "nie będą wiążące".
Jakšić dodał, że stanowisko władz w Belgradzie powinno być wytyczną dla wszystkich przedstawicieli narodowości niealbańskich zamieszkujących Kosowo. Nadchodzące wybory będą jego zdaniem kolejnym krokiem do jednostronnego proklamowania niepodległości prowincji i utworzenia przez kosowskich Albańczyków nowego państwa albańskiego na Bałkanach. Wszyscy, którzy zignorują stanowisko serbskiego rządu, powinni zdaniem lidera kosowskich Serbów liczyć się z "ostrymi sankcjami". Polityk oczekuje również, że niealbańscy kandydaci, którzy zapowiedzieli swój start w wyborczym wyścigu, powinni się jak naszybciej wycofować się z udziału w listopadowej elekcji.
Na zarzut, że następstwem bojkotu może być utracenie przez Serbów władzy w kosowskich gminach w których stanowią większość mieszkańców, Jakšić zwrócił uwagę, że i tak do tej pory niemal wszystkie serbskie gminy były finansowane z Belgradu, a nie ze środków pochodzących z Prisztiny.
Zastrzeżenia, że pomysł bojkotu może również rykoszetem uderzyć w kosowskich Serbów, zgłaszała inna masowa organizacja serbska w prowincji - Serbskie Zgromadzenie Narodowe Kosowa i Metochii (SNV). Podobnie jak Unia Gmin i Osiedli Serbskich, ugrupowanie to zdecydowanie sprzeciwia się jednostronnemu proklamowaniu niepodległości prowincji przez kosowskich Albańczyków. Jednak zdaniem liderów organizacji, sam serbski bojkot nie polepszy położenia Serbów i innych narodowości niealbańskich zamieszkujących Kosowo. Milan Ivanović, szef SNV w północnym Kosowie, zamieszkanym przez największe skupiska Serbów, wyraził nadzieję, że ci Serbowie, którzy pomimo trudnej sytuacji zdecydują się na udział w wyborach, nie będą potępiani przez władze w Belgradzie.
Milan Ivanović uważa również, że władze w Belgradzie nie prowadzą jednorodnej polityki względem Kosowa. "Z jednej strony mamy politykę premiera Vojislava Koštunicy zgodną z polityką Federacji Rosyjskiej, opierającej się na Karcie Narodów Zjednoczonych i Rezolucji nr 1244 Rady Bezpieczeństwa ONZ, a z drugiej strony - miękką politykę Partii Demokratycznej i G17Plus (ugrupowań wchodzących w skład serbskiej koalicji rządowej - przyp. ŁK) głoszącą, że strategicznym interesem Serbii jest wejście do NATO" - wyrażał swoje wątpliwości Ivanović.
Większość ugrupowań politycznych w Serbii jest przeciwna udziałowi Serbów w listopadowych wyborach parlamentarnych i lokalnych w Kosowie. Przeciwnego zdania jest jedynie opozycyjna koalicja pod przewodnictwem Partii Liberalno-Demokratycznej (LDP), kierowana przez Čedomira Jovanovića. W serbskim parlamencie liczy ona 11 posłów. Zdaniem przedstawicieli ugrupowania, udział Serbów w kosowskich wyborach jest jedyną drogą do polepszenia ich losu i reprezentowania swoich interesów.
O udział kosowskich Serbów w wyborach do parlamentu i władz lokalnych Kosowa apelują również przedstawiciele wspólnoty międzynarodowej, asystujący przy toczącym się obecnie procesie negocjacyjnym dotyczącym przyszłości prowincji. W niedzielę (14.10) odbędzie się w Brukseli druga runda bezpośrednich rozmów przedstawicieli Belgradu i Prisztiny.
Na podstawie: rts.co.yu, kimradio.net, politika.co.yu