Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Norweska policja odpiera zarzuty o niefrasobliwość

Norweska policja odpiera zarzuty o niefrasobliwość


28 lipiec 2011
A A A

Norweska policja broni się przed zarzutami o niefrasobliwość w czasie akcji ratunkowej po zamachu na wyspie Uteoya. Funkcjonariusze twierdzą, że zrobili wszystko, co mogli, by jak najszybciej powstrzymać Andersa Behringa Breivika, który otworzył ogień do uczestników młodzieżowego obozu. Media zarzucają policjantom, że dotarli na miejsce akcji zdecydowanie za późno - godzinę po rozpoczęciu strzelaniny.

Norweskie media podają coraz więcej szczegółów piątkowej akcji ratunkowej. Wiadomo już, że łódka, którą antyterroyści chcieli dopłynąć na Uteoya, zaczęła przeciekać. Policjanci wrócili do portu, by zamienić ją na inną i stracili cenny czas. Z kolei śmigłowiec, który poderwał się do lotu służył tylko do celów obserwacyjnych i nie mógł unieszkodliwić zamachowca. Załoga bojowej maszyny była na urlopie.


Norwegowie przyznają, że policja działała zbyt wolno. „Wszystko to trwało za długo. W przyszłości, jeśli gdzieś zdarzy się coś takiego, policja powinna działać szybciej” - mówi Anne. „Kraj taki jak Norwegia powinien mieć więcej niż jeden policyjny śmigłowiec” - dodaje Knut.


Norweskie media cytują dzisiaj rodziców niektórych zabitych na wyspie, którzy twierdzą, że gdy dzwonili na policję z informacją o strzelaninie, funkcjonariusze nie przejęli się alarmującymi wiadomościami. Policjanci myśleli nawet, że rodzice dzwonią, by informować o wybuchu w Oslo.


Jeden z szefów norweskiej policji Johan Fredriksen broni podwładnych i mówi, że zrobili, co mogli. „Przy takiej odległości i w tych warunkach szybsze działanie było niemożliwe. Zawsze możemy próbować być lepsi, ale nie widzę możliwości abyśmy w tej sprawie mogli byli działać szybciej” - podkreśla oficer.


Działania norweskiej policji chwalił też minister sprawiedliwości. Sami Norwegowie przyznają, że w Oslo po eksplozjach policja działała profesjonalnie. Ale eksperci podkreślają, że wybuch w Oslo miał w zamiarze Andersa Breivika odwrócić uwagę służb od tego, co potem stało się na wyspie Uteoya.