Premierzy chcą poprawy w relacjach Bratysławy i Budapesztu
Na pierwszym od długiego czasu bilateralnym spotkaniu premierów Słowacji i Węgier w słowackim Komarnie w sobotę (15.11) Robert Fico i Ferenc Gyurcsanyi potępili ekstremistów politycznych psujących stosunki pomiędzy obydwoma sąsiednimi krajami.
Na dwudniowych rokowaniach szefów rządów Słowacji i Węgier obydwaj premierzy podpisali deklarację, w której zapowiadają chęć naprawy w relacjach sąsiedzkich. Stały się one bardzo napięte w ostatnich latach z powodu ostrych wypowiedzi polityków opozycyjnej wobec rządu Roberta Fico Partii Koalicji Węgierskiej (SMK), reprezentującej interesy ponad półmilionowej społeczności słowackich Węgrów, antysłowackich manifestacji skrajnie nacjonalistycznych ugrupowań na Węgrzech oraz werbalnych ataków Jana Sloty, lidera Słowackiej Partii Narodowej (SNS), wchodzącej w skład rządu Słowacji na przedstawicieli mniejszości węgierskiej oraz polityków w Budapeszcie.
Fico i Gurcsanyi zgodzili się co do konieczności wspólnego zwalczania przejawów politycznego i etnicznego ekstremizmu, groźbie stosowania przemocy w sporach politycznych oraz zapowiedzieli wypracowanie wspólnej strategii dotyczącej sytuacji węgierskiej mniejszości na Słowacji i słowackiej na Węgrzech.
W ubiegłym tygodniu rzecznik prasowy prezydenta Słowacji Ivana Gašparovića zapowiadał, że jego przełożony zwrócił się w specjalnym liście do swojego węgierskiego odpowiednika Laszlo Solyoma, aby to głowy obydwu państw podpisały wspólną deklarację zapowiadającą zwalczanie nacjonalistycznego ekstremizmu i chęć polepszenia stosunków dwustronnych. Jak do tej pory prezydent Węgier nie odniósł się jeszcze do słowackiej inicjatywy i jest możliwe, że sobotnia (15.11) rezolucja premierów zastąpi zapowiadane wcześniej wspólne oświadczenie prezydentów.
Słowackie i wegierskie media podkreślają jednak, że pomimo języka dyplomatycznej poprawności w którym zostało sformułowane oświadczenie premierów, deklaracja nie oznacza przełomu i nie pociągnie za sobą szybkiej zmiany lodowatego klimatu panującego w relacjach Bratysławy i Budapesztu. Podczas spotkania w Komarnie, Robert Fico i Ferenc Gyurcsanyi nie szczędzili sobie wyrzutów, przerzucając się wzajemnie odpowiedzialnością za napięte relacje.
Premier Węgier odrzucił sugestie Roberta Fico, że działalność skrajnie nacjonalistycznych organizacji węgierskich JOBBIK oraz Gwardia Węgierska (MG), których członkowie głoszą ideologię odtworzenia "Wielkich Węgier" z granicami sprzed I wojny światowej i ubierają się w stylu przypominającym bojówki paramilitarne, stawiają pod znakiem zapytania poziom europejskiej kultury politycznej na Węgrzech.
"Dzisiaj niebezpieczni nie są faszyści, działający w małych grupkach w całej Europie, ale nacjonaliści, którzy na Słowacji mają realny udział we władzy i wpływają na politykę zagraniczną naszych północnych sąsiadów. Z radykalnymi nacjonalistami nie należy walczyć tylko wtedy, gdy pojawiają się na ulicach, ale także wówczas, gdy uczestniczą w rządzeniu. Nie wystarcza tylko zwalczanie ektremizmu ulicznego - powinien Pan, panie Premierze być równie stanowczy na forum swojego własnego rządu" - mówił do słowackiego szefa rządu premier Węgier, wyraźnie nawiązując do wydarzeń z początku listopada br. w miejscowości Dunajska Streda tuż przy granicy z Węgrami. Podczas meczu pilkarskiego lokalnej drużyny doszło do starć słowackiej policji z kibicami - słowackimi Węgrami, którzy wznosili obraźliwe dla Słowaków hasła i spalili słowacką flagę.
"Uczestnicząca w moim rządzie Słowacka Partia Narodowa, nie ma, w przeciwieństwie do ugrupowania FIDESZ - głównego stronnictwa węgierskiej prawicy powiązań z ugrupowaniami skrajnie nacjonalistycznymi i paramilitarnymi. Moje wspólne rządy z narodowcami osiągają sukcesy, są stabilne, dbają o politykę socjalną i prowadzą do wzrostu gospodarczego. Nasz rząd powstał w wyniku demokratycznych wyborów, takiego rządu chcieli ludzie i ani Waszyngton, ani Moskwa, ani Budapeszt nie będą nam mówić, kto ma wchodzić w skład koalicji" - odpowiedział premier Słowacji dodając, że w przypadku zajść na stadionie w Dunajskiej Stredzie doszło do antykonstytucyjnego przestępstwa znieważenia i niszczenia słowackich symboli narodowych i siły bezpieczeństwa musiały zareagować w sposób stanowczy.
Fico zapowiedział również, że słowaccy Węgrzy którzy podczas meczu zniszczyli flagę Republiki Słowackiej staną wkrótce przed sądem.
"Nie zgadzam się z Pana ocenami. Wynik wyborów to oczywiście sprawa głosujących, ale dobór koalicjantów do rządu zależał już tylko i wyłącznie od premiera Słowacji. Ja na przykład, albo mój minister spraw wewnętrznych nie możemy zakazać działania żadnej organizacji, nawet skrajnie nacjonalistycznej. Może to zrobić tylko niezawisły sąd" - odbił piłeczkę Ferenc Gyurcsanyi.
Robert Fico w pojednawczym tonie zapowiedział jednak podczas spotkania, że będzie wpływał na swoich koalicjantów ze Słowackiej Partii Narodowej, aby kierujący resortem edukacji polityk tego ugrupowania Jan Mikolaj podpisał decyzję o powrocie do słowackich podręczników nauk humanistycznych dwujęzycznych, słowackich i węgierskich nazw miejscowości. Fico zwrócił uwagę, że ustawa w tej sprawie znajduje się obecnie w drugim czytaniu w słowackim parlamencie, a inicjatywę w tej sprawie podjęło macierzyste ugrupowanie premiera Słowacji - SMER - Socjaldemokracja (SMER-SD).
Na podstawie: webnoviny.sk, sme.sk, vlada.sk
Na zdjęciu: premierzy Robert Fico i Ferenc Gyurcsanyi podczas spotkania w Komarnie, za: webnoviny.sk