Serbia/ Czy premier poprze urzędującego prezydenta?
Serbski premier Vojislav Koštunica nie podjął jeszcze oficjalnej decyzji, czy w drugiej turze wyborów prezydenckich 3 lutego poprze kandydaturę urzędującego prezydenta Borisa Tadića.
O fakcie, że macierzysta formacja premiera Koštunicy - centroprawicowa Demokratyczna Partia Serbii (DSS) nie zadecydowała jeszcze czy poprze w drugiej turze wyborów Borisa Tadića poinformował w poniedziałek (28.01) rzecznik prasowy ugrupowania Andrija Mladenović. Według niego, taką decyzję mogą podjąć tylko statutowe organy kierownicze współrządzącego Serbią ugrupowania. Do tej pory nie odbyło się jednak spotkanie żadnych ciał kierownicznych partii.
Rzecznik Demokratycznej Partii Serbii (DSS) odrzucił również spekulacje, że Vojislav Koštunica obiecał w drugiej turze wyborow poparcie kandydatowi nacjonalistów Tomislavowi Nikolićowi, zwyciezcy pierwszej tury głosowania, które odbyło się 20 stycznia.
Podobną opinię wyraził lider konserwatywnego ugrupowania Nowa Serbia (NS) i minister infrastruktury w rządzie Vojislava Koštunicy Velimir Ilić. Zdobył on trzecie miejsce w styczniowej turze wyborów prezydenckich. Jego ugrupowanie występuje we wspólnym bloku z Demokratyczną Partią Serbii (DSS), a Ilić był kandydatem na najwyższy urząd w państwie, którego oficjalnie poparło stronnictwo Koštunicy.
Większość analityków problematyki bałkańskiej wskazuje, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest poparcie przez Koštunicę Borisa Tadića. Tak stało się w czasie wyborów prezydenckich w 2004 roku, gdy podobnie jak teraz, w drugiej turze wyborów prezydenckich zmierzyli się Tomislav Nikolić i Boris Tadić. Spory Koštunicy i Tadića trwają od 2002 roku, gdy Demokratyczna Partia Serbii (DSS) Koštunicy opuściła koalicyjny gabinet, ktory współtworzyła wtedy z Partią Demokratyczną (DS), kierowanej obecnie przez prezydenta Borisa Tadića. Do ponownego zawarcia koalicji z Tadićem, Koštunica został zmuszony w maju ubiegłego roku, dzięki czemu zachował fotel premiera, ale równocześnie zagrodził drogę do władzy Serbskiej Partii Radykalnej (SRS), kierowanej przez Tomislava Nikolića. SRS było zwycięzcą ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych w Serbii.
Brak poparcia Koštunicy dla Borisa Tadića mógłby więc zagrozić trwałości koalicyjnego rządu serbskiego. Trzeci człon koalicji - liberalne ugrupowanie G17 Plus już od pierwszej tury popiera kandydaturę urzędującego prezydenta.
Z drugiej strony, część obserwatorów przypomina, że w niektórych swoich wypowiedziach publicznych premier Koštunica zwracał uwagę, że ewentualna zmiana na fotelu prezydenta nie wpłynie na zmianę kierunku serbskiej polityki zagranicznej oraz na zmianę stanowiska w kwestii przyszłości Kosowa. Wypowiedź ta została przez niektórych zinterpretowana jako możliwość poparcia Tomislava Nikolića.
Zwycięstwo lidera Sersbkiej Partii Radykalnej (SRS) spotkałoby się także z negatywną reakcją Zachodu.
Kandydaturę Nikolića w drugiej turze wyborów oficjalnie poparła postmiloszewiczowska Socjalistyczna Partia Serbii (SPS), której kandydat Milutin Mrkonjić zdobył czwarte miejsce w pierwszej turze głosowania. W latach 90., serbscy radykałowie byli kilkukrotnie koalicjantami socjalistów.
Obserwatorzy przewidują, że w drugiej turze wyborów obydwaj politycy mają dość wyrównane szanse. Możliwe jest, że Serbowie po raz drugi dadzą pięcioletni mandat prezydencki przewidywalnemu i umiarkowanemu Tadićowi. Jednak nie da się również wykluczyć, że sytuacja wokół Kosowa i wzrost nastrojów izolacjonistycznych w społeczeństwie, zwłaszcza po grudniowej decyzji serbskiego parlamentu ogłoszającej neutralność wojenną kraju, mogą przynieść dodatkowe punkty Tomislavowi Nikolićowi.
W pierwszej turze wyborów przeprowadzonej 20 stycznia, Tomislav Nikolić zdobył 39, 4 proc. głosów, a Borisa Tadića poparło 35, 4 proc. głosujących. Do urn poszło wówczas 61 proc. Serbów.
Na podstawie: dss.org.yu, b92.net, politika.co.yu, danas.co.yu