Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Serbia/ Telewizyjny pojedynek przedwyborczy

Serbia/ Telewizyjny pojedynek przedwyborczy


31 styczeń 2008
A A A

Blisko 3 miliony widzów oglądało w środę wieczorem (30.01) pojedynek telewizyjny dwóch kontrkandydatów, którzy 3 lutego zmierzą się w drugiej turze wyborów prezydenta Serbii: Borisa Tadića i Tomislava Nikolića.

Zdaniem większości obserwatorów, debata Tadića i Nikolića nie okazała się przełomem w kampanii, a obaj kandydaci zaprezentowali powszechnie znane poglądy i stanowiska. Istnieje jednak możliwość, że ostatnia, bezpośrednia debata pomiędzy pretendentami do prezydenckiego fotela przekona 10-procentową grupę wyborców, którzy jeszcze nie zdecydowali, przy którym nazwisku zakreślą krzyżyk w czasie niedzielnego (3.02) głosowania.

ImageDebata rozpoczęła się od niezamierzonego spóźnienia kandydata Serbskiej Partii Radykalnej (SRS) Tomislava Nikolića, który przybył do telewizyjnego studia trzy minuty po planowanej porze rozpoczęcia dyskusji. Dziękując prezydentowi Tadićowi za cierpliwość, Nikolić podarował mu w ramach przeprosin jabłko.

Kandydat Partii Demokratycznej (DS) i urzędujący prezydent Boris Tadić oświadczył na samym początku, że Serbia znalazła się rozstaju dróg i jej obywatele 3 lutego zdecydują, w którym kierunku kraj zechce pójść dalej. Zdaniem Tadića, Serbowie mają do wyboru tylko dwie drogi: jedną ku integracji europejskiej i lepszym standardom życiowym i drugą, zamykającą kraj na Europę. Ta druga droga reprezentowana jest według niego przez Serbską Partię Radykalną (SRS). Tadić podkreślił na wstępie, że integracja z UE nie ma żadnej alternatywy, a zwycięstwo kandydata radykałów oznaczać będzie powrót do czasów izolacji z epoki rządów Slobodana Miloševića w latach 90. W poprzedniej dekadzie, serbscy radykałowie byli kilkukrotnymi koalicjantami socjalistów, kierowanych wówczas przez zmarłego w 2006 roku w więzieniu Hadze byłego prezydenta Serbii i Jugosławii. Tadić sądzi więc, że zwycięstwo Nikolića nie będzie żadną zmianą, lecz powrotem do przeszłości.

"Nasza przyszłość, teraźniejszość i tradycja związane są bezpośrednio z Europą i nie ma żadnego dylematu, że taką właśnie drogą powinniśmy zmierzać. Wiem, że ciężko się wam żyje, ale także mam świadomość, że jesteśmy dopiero na początku transformacji, (..) na środku drogi i zrobilibyśmy ogromny błąd, gdybyśmy się teraz zatrzymali" - ostrzegał Tadić.

Tomislav Nikolić oświadczył, że nie zamierza dzielić Serbii, która nie ma dwóch dróg rozwoju, tylko jeden cel: aby każdy obywatel żył na lepszym poziomie.

"W swojej kampanii mówiłem o drodze ku Federacji Rosyjskiej, która jest dla nas w pełni otwarta, ale także o drodze ku Unii Europejskiej. Na tej drugiej drodze istnieją przeszkody, ale trzeba je przezwyciężyć" - zapewniał kandydat radykałów.

Nikolić podziękował również Demokratycznej Partii Serbii (DSS) premiera Vojislava Koštunicy, Nowej Serbii (NS) Velimira Ilića oraz Socjalistycznej Partii Serbii (SPS) Ivicy Dačića, że nie zdecydowały się na poparcie Borisa Tadića w drugiej turze głosowania. "Te ugrupowania dobrze oceniły, kto będzie zwycięzcą drugiej tury" - przekonywał lider Serbskiej Partii Radykalnej (SRS).

Tomislav Nikolić przypomniał, że Unia Europejska, która popiera koalicyjny rząd Koštunicy stwierdziła w środę (30.01), że dalsze stosunki z Serbią nie będą zależały od tego, kto okaże się zwycięzcą wyborczego wyścigu.

Po początkowej prezentacji, kontrkandydaci przeszli do omawiania szczegółowych kwestii z zakresu polityki wewnętrznej i zagranicznej. Pierwszym z tematów była obronność. Prezydent Tadić zapewnił widzów, że dopóki będzie sprawował funkcję głowy państwa, nie będzie posyłał serbskich wojsk na "bezmyślne wojny". Zgodnie z wyborczym programem Tadića, do 2010 roku należałoby zakończyć reformę sił zbrojnych. Serbska armia ma zostać do tego czasu w pełni sprofesjonalizowana. Jednocześnie Boris Tadić przypomniał, że w latach 90., gdy radykałowie znajdowali się u władzy, wojsko było wykorzystywane przeciwko obywatelom.

Tomislav Nikolić obiecywał z kolei stworzenie efektywnych, silnych i dobrze przygotowanych jednostek wojskowych, które, jak to ujął "zadadząklęskę każdemu, kto napadnie na Serbię". Siła armii ma się według niego opierać na krajowej myśli technicznej i krajowym przemyśle.

Drugim tematem debaty był problem integracji europejskiej oraz przyszłości Kosowa. Boris Tadić powiedział, że Serbia wchodzi do Europy w celu polepszenia standardów życia swoich obywateli, ale jednocześnie, że kraj pójdzie tą drogą tylko wtedy, gdy jego mieszkańcy "będą zachowywać się jak Europejczycy". "Abyście weszli do Europy, nie powinniście grozić Europie, oczywiście Serbii wchodzącej do Europy także nie można grozić, i to właśnie przekazuję naszym europejskim partnerom. Wierzę tylko w wejście Serbii do UE razem z Kosowem" - tłumaczył Tadić.

Zdaniem urzędującego prezydenta, jego rywal Tomislav Nikolić, pomimo faktu, że w kampanii wyborczej głosił, że nie ma nic przeciwko UE, nie ma "odpowiedzialności, dzięki której mógłby poprowadzić Serbię europejską drogą".

"Nikt nie wszedł do Europy w ten sposób, że jej groził, nikt kto w czasie wyborów mówił, że chce do Europy, ale swoją działalnością polityczną pokazywał coś zupełnie przeciwnego, tego nie osiągnął. Serbska Partia Radykalna, Vojislav Šešelj (oficjalny szef serbskich radykałów, sądzony obecnie przez Trybunał w Hadze - przyp. aut.) i Tomislav Nikolić wierzą w Europę tylko w ten sposób, w jaki głosi to tytuł jednej z książek - <UE dziełem Szatana>, którą napisał Šešelj, a opublikowała Serbska Partia Radykalna" - zwracał uwagę Boris Tadić.

Odpowiadając Tadićowi, Tomislav Nikolić przypomniał, że w czasie bieżącej kampanii prezydenckiej, UE zmieniła ton w stosunku do poprzedniej kampanii z 2004, gdy przedstawiciele Unii wprost mówili, że kandydat radykałów "nie śmie być wybranym".

"Europa mówi teraz, że będzie współpracować z Serbią bez względu na to, kto zwycięży" - tłumaczył Nikolić, dodając, że nie ma "nic przeciwko wejściu Serbii do UE, ale pod warunkiem, że kraj zintegruje się z Unią w całości, razem z Kosowem i Metochią w swoich granicach".

Lider radykałów opowiedział się za nieratyfikowaniem Porozumienia o Stabilizacji i Stowarzyszeniu z UE (SAA) przez serbski parlament, o ile Kosowo nie pozostanie w granicach kraju.

"Wiem, jak wiele dobrego w życiu może zapewnić wejście do UE, ale Serbia stawia tylko jeden warunek: musi cała wejść do UE. (..) Jeżeli kandydat reżimowy widzi drogę do UE jako jedyną drogę, dzięki której Serbia się wzmocni i usprawni, pojawia się pytanie: w jaki sposób można to osiągnąć bez Kosowa i Metochii?" - mówił Nikolić, przypominając równocześnie, że o jego rzeczywistej trosce o południową serbską prowincję świadczy fakt, że kosowscy Serbowie poparli jego kandydaturę w pierwszej turze wyborów.

Nikolić stwierdził, że rządząca Serbią szeroka koalicja Partii Demokratycznej (DS) Borisa Tadića, Demokratycznej Partii Serbii (DSS) Vojislava Koštunicy oraz ugrupowania G17 Plus Mlađana Dinkića nie reprezentuje wspólnego stanowiska w kwestii przyszłości Kosowa.

Boris Tadić z kolei zapewnił, że głęboko wierzy w fakt, że UE nigdy nie uzna jednostronnie proklamowanej niepodległości Kosowa, gdyż Serbowie "mają w Unii przyjaciół, którzy nigdy tego nie uczynią". "Wspaniałą wiadomością jest to, że mamy obecnie więcej przyjaciół niż wcześniej, nie tylko Rosję, lecz popiera nas wiele krajów UE" - wyjaśniał prezydent.

Zdaniem Tadića, problem przyszłości Kosowa Serbowie muszą rozwiązać we współpracy, a nie w izolacji od świata, gdyż decyzję o przyszłości prowincji musi podjąć Rada Bezpieczeństwa ONZ, a Serbia jest pełnoprawnym członkiem ONZ. Według urzędującego prezydenta, Serbia jest traktowana jako poważny partner tylko wtedy, gdy jest stabilna finansowo i otwarta na współpracę, a nie gdy uprawia politykę "potrząsania szabelką".

Następnym zagadnieniem debaty była poprawa standardów socjalnych i tworzenie lepszych szans dla ludzi młodych.

Tomislav Nikolić ocenił, że warunki bytowe w Serbii są ciężkie, ludzie żyją źle i wciąż pytają, kiedy sytuacja ulegnie poprawie. Jego zdaniem "rządzący Serbią reżim", jak określił stronnictwo Tadića kandydat radykałów, nie uczynił nic, aby polepszyć warunki życia obywateli, a nawet "nie pokazał chęci takiego polepszenia".

Lider radykałów wypomniał Tadićowi, że w kampanii wyborczej w 2004 roku obiecywał stworzenie pół miliona nowych miejsc pracy, ale obietnica ta nie została wypełniona. Partia Demokratyczna (DS) Tadića nie zrobiła także według Nikolića niczego, co polepszyłoby perspektywy rozwoju zawodowego młodzieży. Dlatego zdaniem kandydata radykałów, serbska młodzież masowo emigruje w poszukiwaniu pracy, a także w celu zdobycia wiedzy, której nie jest w stanie zapewnić system krajowego szkolnictwa. Nikolić opowiedział się za bezpłatnymi studiami wyższymi, a także obiecał, że zajmie się zwalczaniem plagi narkomanii wśród młodych.

"Doskonale wiem, co trzeba zrobić dla młodych, bo sam mam młodzież w swoim domu. Młodym trzeba dać zaufanie do władz i do człowieka, który będzie kierował państwem" - zapowiadał Nikolić.

Tadić zwrócił uwagę, że młodzi powinni uzyskiwać dyplomy wyższych uczelni, po których bez problemów mogą podejmować pracę za granicą i wrócić później do Serbii. Zdaniem Tadića, władze Serbii w ostatnich latach przeznaczyły ogromne środki finansowe na rozwój edukacji - ok. 6 proc. rocznego PKB. Prezydent przypomniał, że tegoroczna wartość specjalnego rządowego funduszu dla szczególnie uzdolnionej młodzieży wynosi 21 mld dinarów. Prezydent opowiedział się także za utworzeniem nowej agencji państwowej do walki z korupcją, przypominając również, że w czasie zasiadania przedstawicieli Serbskiej Partii Radykalnej (SRS) we władzy w latach 90., stopień korupcji polityków był ogromny.

W kwestiach gospodarczych, Boris Tadić zapowiedział, że osią jego działań, jeżeli zostanie wybrany na drugą kadencję, będzie zwiększenie płac, emerytur oraz dodatków na dzieci. Podstawą rozwoju serbskiej ekonomiki ma być polityka otwarcia na świat i zagranicznych inwestorów. Urzędujący prezydent chwalił się, że od rozpoczęcia pełnienia przez niego funkcji głowy państwa w 2004 roku, do Serbii napłynęły zagraniczne inwestycje o łącznej sumie 10 mld dolarów. Według Tadića, w ciągu ostatnich 11 miesięcy liczba bezrobotnych zmalała o 140 tysięcy, przeciętna płaca kształtuje się na poziomie 360 euro, a emerytury wzrosły o połowę. Polityk obiecał, że środki z prywatyzacji, które w najbliższej pięciolatce mają wynieść miliard dolarów rocznie, zostaną zainwestowane w rozwój infrastruktury. Zaowocuje to budową autostrad do wszystkich sąsiednich krajów bałkańskich.

Tomislav Nikolić przypomniał, że w czasie gdy zasiadał we władzach Serbii i Jugosławii (w latach 1998-2000 był wicepremierem rządu Serbii, a następnie federalnego rządu Jugosławii - przyp. aut), z Rosją zostało podpisane porozumienie handlowe, które późniejsze serbskie władze odłożyły na półkę. Umożliwiało ono tańszy o 20 proc. tranzyt towarów z Rosji do lub przez Serbię.

Kandydat radykałów wezwał Borisa Tadića, że jeżeli rzeczywiście chce polepszyć stopę życiową, niech "zabierze ministrom, którzy zarabiają dziesiątki milionów euro, zabierze tym, którzy sprzedali za bezcen serbskie zakłady pracy". "Nie trzeba wydawać środków z budżetu, można je odebrać tym, którzy dorobili sę na wyprzedaży własności państwowej, którą budowały całe pokolenia" - mówił Nikolić.

"Proszę zapytać się, jak się czują robotnicy, którzy przyjdą pod zamkniętą fabrykę, którzy wiedzą, że cukrownia w której pracowali została sprzedana za 3 euro, a była warta 14 mln euro. Dlaczego pozwolił Pan, aby wartość emerytur spadła do 40 proc. wartości średniej płacy? Zanim przyszedł Pan do władzy, wartość ta wynosiła 70 proc" - retorycznie pytał Nikolić.

Pod koniec debaty, kandydaci znów powrócili na krótko do kwestii związanych z polityką zagraniczną. Boris Tadić stwierdził, że w odróżnieniu od swojego rywala. proponuje politykę współpracy ze światem, a nie izolacjonizm, który przyświecał do tej pory Serbskiej Partii Radykalnej. Tomislav Nikolić odparł, że chce, aby Serbia była domem z "dwoma drzwiami, otwartymi na Wschód i na Zachód". "Nigdy nie będziemy rosyjską gubernią, ale także nie będziemy kolonią Europy" - oświadczył Nikolić.

Tadić stwierdził wówczas, że nie można pozwolić na ponowną politykę izolacji Serbii od świata, jaka miała miejsce za czasów Miloševića w latach 90. "Polityka Nikolića i Šešelja nie może zmieniać się tylko w warstwie słownej, ale także w warstwie działań. Gdy tak się stanie, pierwszy wyrażę aplauz" - mówił urzędujący prezydent.

"Teraz musimy postawić Unii Europejskiej wspólny warunek: czy jesteśmy dla was poważnym i dumnym krajem i czy mamy prawo mieć swoje państwo?" - podsumował Nikolić.

Telewizyjna debata zakończyła się wezwaniem obydwu konkurentów do jedności narodowej i zasypywania ostrych podziałów politycznych w serbskim społeczeństwie.

Na podstawie: rts.co.yu, politika.co.yu, novosti.co.yu, danas.co.yu, ds.org.yu, srs.org.yu