Słowacja/ Spory koalicji rządowej z węgierską opozycją
Na Słowacji doszło w ostatnich dniach do nowych sporów pomiędzy rządzącą koalicją a opozycyjną partią mniejszości węgierskiej. Dotyczą one statusu etnicznego słowackich Węgrów i wykorzystywania przez rząd środków europejskich.
4 stycznia w wypowiedzi dla jednej ze słowackich agencji informacyjnych, szef słowackich narodowców, którzy wraz z socjaldemokratami z ugrupowania SMER - SD i Partią Ludową - Ruchem na Rzecz Demokratycznej Słowacji (LS - HZDS) Vladimira Mečiara tworzą rządzący w Bratysławie gabinet premiera Roberta Fico, oświadczył, że na Słowacji nie mieszkają Węgrzy, lecz Słowacy, którzy mówią po węgiersku.
"Twierdzę, że to nie są Węgrzy. To Słowacy mówiący po węgiersku. We Francji także nie istnieją Algierczycy lub Marokańczycy. Wszyscy oni są Francuzami. Francuzi dzielą się na krajowców i obcych. Tak powinniśmy nazywać naszych współobywateli z południowej Słowacji, że są to Słowacy, których rodzimym językiem jest węgierski. Mam to na myśli, gdyż większość z nich to zmadziaryzowani Słowacy" - tłumaczył Jan Slota.
Na słowa lidera Słowackiej Partii Narodowej (SNS) błyskawicznie zareagował szef Partii Koalicji Węgierskiej (SMK) Pál Csáky. Jego zdaniem, Slota obraża innych swoimi "wypowiedziami i prymitywnym zachowaniem". "Gdy taki człowiek będzie obrażać innych, to po prostu nie warto o tym mówić. W Europie złą opinię mają Haider i Le Pen, ale są oni o wiele inteligentniejsi od swojego kolegi z Žiliny" (miasto z którego pochodzi Jan Slota - przyp.) - mówił przedstawiciel słowackich Węgrów.
Csáky odrzucił również późniejsze twierdzenia lidera Słowackiej Partii Narodowej (SNS), że jego ostre wypowiedzi pod adresem Węgrów spowodowane są ciętym językiem wiceprzewodniczącego Partii Koalicji Węgierskiej (SMK) Miklośa Duraya. "Duray nie wypowiada się w tak wulgarny sposób jak Slota" - zapewniał polityk.
Jan Slota od wielu lat słynie z ostrych i napastliwych i często niecenzuralnych wypowiedzi pod adresem słowackich Węgrów.
"Temat autonomii słowackich Węgrów jest już nieaktualny. Tylko ten, kto nie rozumie, iż żyjemy w XXI wieku może stawiać takie kwestie. Po wejściu do strefy Schengen każdy może iść gdzie chce, każdy może kupować co chce. Każdy będzie pracować tam, gdzie znajdzie pracę. Ze Słowacji każdego dnia idzie do pracy na Węgry i wraca 24 tysiące ludzi. Całą strukturę przemysłu w północno-zachodnich Węgrzech tworzą Słowacy. Świat się zmienia. Gdy budujemy Europę bez granic, to po co byśmy mieli teraz zmieniać jakiekolwiek granice. To bez sensu. Z drugiej strony mamy prawo mieć gwarancje dla naszej kultury i szkolnictwa w tych obszarach, w których zależy to od wysokiego stopnia naszego samorządu" - tłumaczył Pál Csáky.
Lider Partii Koalicji Węgierskiej (SMK) skrytykował również fakt, że na kilka dni przed wejściem do strefy Schengen, słowacki rząd zastanawiał się nad możliwością zredukowania liczby szkół dla mniejszości narodowych. "Postrzegam to jako wyraz prowincjonalizmu. Ten rząd nie ma nawet minimalnej dozy elegancji. Napięcie generuje ten, kto jest aktualnie u władzy. Jeżeli Slota wykrzykuje swoje slogany w karczmie i jest człowiekiem bezmyślnym, niech to robi i może być sądzony na podstawie prawa. Ale jeżeli mówi to jako drugi człowiek rządzącej koalicji, to może to rodzić problemy" - skarżył się Csáky.
Opozycyjna Partia Koalicji Węgierskiej (SMK) skrytykowała wykorzystywanie przez rządzącą koalicję środków finansowych z Unii Europejskiej. Zdaniem słowackich Węgrów, rząd nie będzie w stanie zabezpieczyć pobierania przez Słowację 11 mld euro, które Brtatysława ma do dyspozycji do końca 2013 roku. Szczególnie może to dotyczyć środków na szkoły węgierskojęzyczne i węgierskie instytucje kultury oraz zajmujące się sprawami socjalnymi. Według Węgrów, pieniądze z europejskich dotacji nie trafiają na obszary południowej Słowacji, zamieszkałe przez największe skupiska ludności węgierskiej, lecz na do północnych i środkowych części kraju, gdzie większość mieszkańców stanowią Słowacy.
Ivan Farkas, jeden z członków kierownictwa SMK powołał się na analizy wykorzystania środków europejskich przeprowadzone przez słowackie ministerstwo budownictwa i rozwoju regionalnego, według których na obszarach poludniowej Słowacji dofinansowanie europejskie otrzymało jedynie 170 projektów, podczas gdy na terenach reszty kraju pomoc finansową dostało prawie 900 projektów infrastrukturalnych.
Odpowiadając na zarzuty węgierskiej opozycji, szef resortu budownictwa i rozwoju regionalnego Marian Janušek (jednocześnie członek Słowackiej Partii Narodowej - SNS) stwierdził, że zarzuty Partii Koalicji Węgierskiej (SMK) są bezzasadne. Zdaniem ministra, politycy węgierskiej opozycji celowo wprowadzają opinię publiczną w błąd, podając informację z dziedziny, z której nie mają praktycznego doświadczenia. Według członka słowackiego rządu, Bratysława nie ma większych problemów z wykorzystywaniem środków unijnych i przy ich dysponowaniu nie stosuje klucza narodowościowego. Janušek sądzi, że zarzuty partii mniejszości węgierskiej są "śmieszne" i mają znamiona akcji ściśle politycznej.
6 stycznia Pál Csáky uspokoił atmosferę, stwierdzając, że słowaccy Węgrzy "chcą być mądrymi i poważnymi partnerami rządu i nie są a priori nieprzyjaciółmi Słowaków. Wegrzy na Słowacji nie są niebezpieczeństwem, ale specyficznym organizmem, do którego każdy kto zbliża się z pozytywnymi zamiarami, dostaje pozytywną odpowiedź".
Jednocześnie Csáky zwrócił uwagę, że jego zdaniem rządząca na Słowacji koalicja "próbuje odizolować partię mniejszości węgierskiej od polityki europejskiej i węgierskiej". Według polityka taki stan rzeczy jest spowodowany "szokiem, który przeżywają Słowacy z powodu wejścia do Schengen". Lider Partii Koalicji Węgierskiej (SMK) wezwał równocześnie, żeby politycy słowaccy i węgierscy nie bali się mówić o dzielących ich różnicach i próbowali wspólnie rozwiązywac rzeczywiste problemy narosłe pomiędzy obydwoma narodami.
Słowacka koalicja rządząca podkreśla, że w stosunku do mniejszości węgierskiej postępuje zgodnie ze wszystkimi normami, które obowiązują w Europie i na świecie, a wypowiedzi Jana Sloty należą jedynie do politycznego folkloru i nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska rządu.
Do konfliktów pomiędzy koalicją SMER-SD, LS-HZDS i SNS a stronnictwem reprezentującym słowackich Węgrów dochodziło już wielokrotnie. W ubiegłym roku, największe spory rozgorzały po przyjęciu przez słowacki parlament rezolucji potwierdzającej niezmienność obowiązywania tzw. "dekretów Beneša", na mocy których po zakończeniu II wojny światowej skonfiskowano majątki i wysiedlono ze Słowacji kilkadziesiąty tysięcy Węgrów, których zbiorowo oskarżono o kolaborację z hitlerowskimi Niemcami. Przyjęcie rezolucji spotkało się z ostrym protestem słowackich Węgrów, a Partia Koalicji Węgierskiej (SMK) wystosowała w tej sprawie list protestacyjny do Parlamentu Europejskiego.
Na podstawie: webnoviny.sk, sme.sk, pravda.sk