12 marzec 2008
Po niepowodzeniu ratyfikacji Traktatu Konstytucyjnego przywódcy 27-dniu państw członkowskich WE, podpisali kolejny traktat UE – tzw. Traktat Lizboński. Ratyfikowało i opatrzyło go swoim podpisem już kilka państw członkowskich, między innymi Francja, a także Wielka Brytania.
„Nowemu Traktatowi UE brakuje wizji, podobnie jak całemu procesowi integracji europejskiej” - uważa europoseł Jan Kułakowski. „Nie ma wielkich błędów, ale nie ma też wielkich wizji, świadomości głębszego znaczenia i na dłuższą metę zrozumienia tego co się tutaj dzieje. To jest pewnego rodzaju rutyna” - ocenił były negocjator członkostwa Polski w UE.
Kułakowski nie wierzy, by nowy traktat był w stanie ożywić UE. „To nie będzie zastrzyk nowej energii, tylko utrzymanie przy życiu, może nawet przy zdrowiu. Obawiam się, że nie wpompuje do Wspólnoty żadnej nowej siły” – prognozuje.
„Rewolucja europejska, poprzez swój sukces, wydaje mi się - blednie. Stępiła ostrze”- dodał.
Najważniejszymi wyzwaniami stojącymi obecnie przed WE są: przeciwdziałania zmianom klimatycznym oraz problemy ochrony środowiska związane z energetyką, a także kwestia zatrudnienia i otwartych granic Unii Europejskiej – tak uważa.
„Nie chodzi o to, żeby UE stała się bastionem siły europejskiej, ale o to żeby zgrać cele Unii z procesem globalizacji. To jest bardzo trudne, ale bardzo istotne. Chodzi o to, żeby UE odegrała pozytywną rolę w ramach globalizacji” - powiedział Kułakowski.
„Traktat Lizboński jest czymś pozytywnym, ale swym zakresem daleko nie sięga i właściwie wielu problemów nie rozwiązuje. Wydaje mi się, że jest to dokument, taki trochę na miarę tego czym obecnie jest integracja europejska. Czyli czymś takim, czemu brak trochę wizji, brak wizjonerów, ale proces postępuje do przodu małymi krokami. I w ramach postępu małymi krokami, ten traktat jest potrzebny” – tak wyraził swoje zdanie Jan Kułakowski.
Na podstawie: europa.eu, euractiv.com, euobserver.com