UE/ Referendum w Danii ciągle pod znakiem zapytania
Rzecznik partii rządzącej w Danii, Pia Christmas-Møller, wypowiadając się wczoraj na temat referendum w sprawie Traktatu Reformującego, stwierdziła, że jego niezorganizowanie byłoby błędem.
„Nie mamy nic do ukrycia i byłoby idiotyczne zachowywać się tak jakbyśmy mieli. To by tylko utwierdziło w błędnym przekonaniu społeczeństwo”- powiedziała dla duńskiego dziennika Berlingske Tidende. „Im większa przejrzystość i bezpośredniość z kontakcie z obywatelami, tym lepiej”- podsumowała. Dodała jednak, że gdyby Duńczycy zagłosowali przeciwko traktatowi, byłby to wielki problem dla UE.
Możliwość taka zaś wydaje się duża, zwłaszcza, że w referendum w 1992 w sprawie Traktatu z Maastricht zagłosowali negatywnie, opowiedzieli się również przeciwko wprowadzeniu euro w głosowaniu w 2000 r.
Oficjalnie rząd jednak nie zadeklarował jeszcze czy zdecyduje się na referendum. Premier Anders Fogh Rasmussen uzależnia to od stwierdzenia czy w wyniku traktatu rząd Danii będzie musiał przekazać swoje kompetencje Unii. Prawnicy badają właśnie traktat pod tym kątem. Jeśli okaże się, że traktat wymaga przekazania kompetencji rządowych UE, będzie wymagana większość 5/6 w parlamencie aby przyjąć go bez referendum.
Dania podczas negocjacji dotyczących traktatu zrobiła wszystko, aby referendum nie było konieczne. Stworzyła listę 9 punktów, które zawarte w traktacie wymagałyby referendum. Zapisy dotyczące tych punktów nie znalazły się w traktacie. Badanie opinii publicznej przeprowadzone w czerwcu pokazało że 52,7 proc. społeczeństwa chce głosowania. Obecnie w parlamencie konserwatyści oraz Związek Czerwono-Zielonych zdecydowani są poprzeć ideę referendum. Trzy największe partie nie określiły natomiast jeszcze swojego stanowiska.
Na podstawie: euobserver.com, news.bbc.co.uk