UE/ Traktat Lizboński kończy obecną fazę reform
Podpisując uroczyście w Lizbonie nowy Traktat Reformujący UE, unijni przywódcy zatwierdzili trwającą od lat reformę instytucjonalną wspólnoty.
„Traktat z Lizbony będzie stanowił decydujący postęp w rozwoju konstytucyjnym UE. Z historycznego punktu widzenia, jest przynajmniej tak ważny jak traktat z Maastricht (1991), który wprowadził wspólną monetę i stworzył podwaliny polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, oraz współpracy w dziedzinie policyjnej i spraw sądowniczych” - powiedział Andrew Duff, jeden ze sprawozdawców Parlamentu Europejskiego ds. nowego Traktatu, wcześniej zaangażowany w prace nad eurokonstytucją.
Nowy traktat ma wejść w życie 1 stycznia 2009 roku, pod warunkiem, że tym razem nie będzie problemów z jego ratyfikacją. Poprzedni projekt Traktatu Konstytucyjnego UE przepadł w 2005 roku w referendach we Francji i Holandii. Na razie tylko Irlandia ogłosiła, że przeprowadzi referendum, inne, w tym Francja, Holandia i Dania, zapowiedziały ratyfikację drogą parlamentarną, co powinno ułatwić przyjęcie dokumentu.
Jednak przyjęcie nowego Traktatu rozszerzonej UE nie oznacza jeszcze, że Unia nagle zacznie przodować w świecie. Jak tłumaczył były komisarz UE ds. reformy instytucjonalnej, Michel Barnier, Traktat to jedynie narzędzie w rękach polityków. Wiele zależy więc od tego, kto stanie na czele nowych instytucji po jego wejściu w życie.
Wiele wątpliwości budzą też ustanowione przez Traktat Reformujący, a nieistniejące dziś kluczowe stanowiska, które mają usprawnić funkcjonowanie UE i zwiększyć jej „widoczność” na arenie międzynarodowej. Chodzi o przewodniczącego Rady Europejskiej oraz Wysokiego Przedstawiciela do spraw Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa UE.
„Prezydent” UE (w Traktacie - przewodniczący Rady Europejskiej) będzie wybierany na dwa i pół roku z możliwością drugiej kadencji. Od tego, jak silny polityk nim zostanie i czy będzie on współpracował z Komisją Europejską, będzie zależało, czy pozycja KE będzie dalej słabnąć, a wraz z nią wspólnotowy wymiar UE.
Brytyjski premier Gordon Brown zaproponował na stanowisko prezydenta UE byłego szefa rządu Tony'ego Blaira, „który nadaje się na każde stanowisko międzynarodowe”, a Nicolas Sarkozy podał kandydaturę jednego z najbardziej doświadczonych europejskich przywódców, Jeana-Claude'a Junckera. Prasa niemiecka wymieniała natomiast nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego.
Najwięcej wyzwań i tym samym znaków zapytania dotyczy jednak nowego stanowiska „ministra spraw zagranicznych” (oficjalnie nazwany w Traktacie Wysokim Przedstawicielem ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa).
Na razie pole działania tego ministra pozostaje do określenia. Francja obrała sobie to zresztą za jeden z celów swego przewodnictwa w Unii w drugiej połowie 2008 roku. Biorąc pod uwagę, że Wielka Brytania, wspierana zresztą przez Polskę i Czechy, zmusiła resztę krajów do odejścia od nazwy ministra na rzecz mniej ambitnego „wysokiego przedstawiciela” - wydaje się, że będą opory wobec prawdziwej dyplomacji unijnej.
Szef unijnej dyplomacji ma zasiadać w Komisji Europejskiej jako jeden z jej wiceprzewodniczących i połączy obowiązki dotychczasowego wysokiego przedstawiciela UE ds. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz komisarza ds. stosunków zewnętrznych.Mówi się o powołaniu na to stanowisko Javiera Solany (obecnego koordynatora unijnej polityki zagranicznej) lub szefa szwedzkiej dyplomacji Carla Bildta. Rzadziej pada nazwisko obecnej komisarz ds. stosunków zewnętrznych Benity Ferrero-Waldner.
Wspierany przez Europejską Służbę Działań Zagranicznych wysoki przedstawiciel ds. zagranicznych UE będzie ponadto przewodniczył Radzie ds. spraw zagranicznych. Przewodnictwo Rady UE w innych resortowych składach będzie miało charakter grupowy - zostanie powierzone co 18 miesięcy trzem państwom, które będą dzieliły obowiązki między siebie.
Przyjęcie Traktatu Reformującego oznacza koniec tej budzącej spory fazy integracji politycznej; zaczęła się ona Konwentem w sprawie Karty Praw Podstawowych w 1999 roku, by potem rozwinąć się wraz z Traktatem z Nicei (2000), Deklaracją z Laeken (2001), Konwentem na temat przyszłości Europy (2002-2003), eurokonstytucją (2004), referendum we Francji i Holandii w 2005, oraz okresem refleksji, który po nich nastąpił.
Na podstawie: europa.eu, monitor.pl, euro.info.org