Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Polska Łukasz Wasiuta: "Dyplomatołki" na stanowiskach

Łukasz Wasiuta: "Dyplomatołki" na stanowiskach


16 marzec 2009
A A A

Zamiast dbać o wizerunek Polski i  podnosić jej prestiż na arenie międzynarodowej poprzez działania lobbingowe i PR-owe, polscy dyplomaci zbyt często traktują swój pobyt na placówkach jako zagraniczną przygodę.

Wizerunek Polski na arenie międzynarodowej w dużej mierze zależy od działań naszych placówek zagranicznych a właściwie od ludzi, którzy na tych placówkach przebywają. Zawód dyplomaty jako jeden z najstarszych zawodów świata stał się bardzo prestiżową posadą i łakomym kąskiem dla elity intelektualnej i politycznej naszego kraju. Jednak żeby zostać dyplomatą potrzebne jest kilka atrybutów, które kandydat musi posiadać.

Pierwszym z nich jest zdrowie fizyczne. Odmienne warunki klimatyczne jakie panują w innej niż nasza strefie klimatycznej, częste podróże, całodobowa dyspozycyjność oraz nienormowany czas pracy to tylko niektóre sytuacje, z którymi boryka się dyplomata. Dlatego zdrowie jest bardzo ostrym kryterium przy doborze dyplomatów.

Drugim atrybutem jest sfera psychiczna kandydata na stanowisko w służbie dyplomatycznej. Dyplomata musi być człowiekiem otwartym na świat. Otwartość musi odnosić się przede wszystkim do przedstawicieli społeczeństwa miejscowego. Przychylność społeczności może posłużyć jako dobry impuls do nawiązywania znaczących kontaktów z elitami kraju pobytu pracownika służby zagranicznej. Otwartość jednak nie wystarcza. Bardzo istotną cechą osobowości dyplomaty jest łatwość nawiązywania kontaktów. Praca dyplomaty to częste bankiety, spotkania i kontakty z ludźmi, podczas których inicjatywa w ustanawianiu międzyludzkich relacji leży często po jego stronie. Musi więc być pożądanym partnerem, od którego emanuje serdeczność oraz życzliwość do otoczenia. Dobry dyplomata do ciekawy mówca, który ma opanowaną sztukę konwersacji oraz umiejętność wysnuwania prawidłowych wniosków popartych wiedzą przekrojową. Savoir- vivre i prezentacja to kluczowe aspekty zachowania dyplomaty. Musi on wiedzieć jak się ubrać na oficjalne przyjęcie, jak się zachować, jak się przywitać, przy kim usiąść kto ma pierwszeństwo w danej sytuacji. Jednym słowem mówiąc musi wykazać się bezbłędną znajomością protokołu dyplomatycznego.

Kolejnymi cechami, które są nieodzowne w zawodzie dyplomatycznym to solidność, rzeczowość  i wiarygodność. Szczególnie w budowaniu wzajemnych relacji pomiędzy krajami wiarygodność i rzeczowość jest bardzo istotną kwestią. Przekazywane do kraju informacje muszą powoływać się na rzetelne źródło i oznaczać się dokładnością i rzeczowością.

Praca dyplomaty to wielopłaszczyznowa i często skomplikowana forma działań, która ma na celu m.in.: ochronę obywateli przebywających w kraju urzędowania; promocję kraju wysyłającego w kraju przyjmującym; dbanie o dobre wzajemne relacje państw; nawiązywanie kontaktów kulturalnych oraz handlowych.

Niestety w Polsce na placówki zagraniczne wybierani są często ludzie, którzy nie posiadają wyżej wymienionych cech i umiejętności. Częstą przeszkodą w osiąganiu wyznaczonych przez centralę celów jest brak znajomości języka kraju do, którego dana osoba się udaje. Dyplomaci otaczają się armią tłumaczy opłacanych za pieniądze podatników. Jeżeli do tego dodamy brak obyczajów obowiązujących w państwie przyjmującym czy nieznajomość historii tego państwa to może grozić nam dyplomatyczna katastrofa.

W czasach komunizmu praca na placówce dyplomatycznej traktowana była jako zsyłka. Jeżeli jakiś aparatczyk podpadł swoim przełożonych został wysyłany za granicę do pracy na placówce. Do dzisiaj niewiele się zmieniło. „Handlowanie” stanowiskami dyplomatycznymi oraz niepisany parytet w wyznaczaniu kandydatów stał się normą obowiązującą w dyplomacji naszego kraju. Często jest tak ,że mniejszy koalicjant dostaje posady w ambasadach i konsulatach w zamian za ministerstwa co w dużym stopniu przekłada się na jakość polskiej służby zagranicznej.

Kolejnym problemem są kadry w dyplomacji polskiej. Na polskich placówkach przebywają osoby, które już dawno przekroczyły wiek emerytalny. Tendencja ta dotyczy głównie ambasadorów. Wielu byłych ministrów spraw zagranicznych wskazuje, że ogromną szansą dla polskiej dyplomacji są świeże kadry, które trafiły do Ministerstwa Spraw Zagranicznych z Akademii Dyplomatycznej. Nowi adepci posługują się dwoma językami obcymi i doskonale orientują się w tematyce stosunków międzynarodowych na świecie. Są dobrze wykształceni, ambitni i gotowi do pracy w MSZ-cie. Często jednak rezygnują z pracy w dyplomacji i wybierają pracę w Public Relations zakładając własne firmy. Na przełomie 2007 i 2008 roku na 30 miejsc w aplikacji dyplomatyczno-konsularnej stawiło się nieco ponad 70 osób.  To bardzo mało w porównaniu z innymi krajami gdzie ta proporcja wynosi kilkanaście osób na jedno miejsce. Kandydatów odstraszają przede wszystkim niskie zarobki. Płaca na poziomie 1800 zł brutto na początek to bardzo mało. W biznesie mogą zarobić nawet trzykrotnie więcej.

Minister Radosław Sikorski zapowiada długofalowe zmiany mające na celu zachęcić młodych zdolnych do pracy w dyplomacji. Zmiany te mają polegać na rozluźnieniu kryteriów przyjmowania do Akademii Dyplomatycznej. Nadal wymagane będzie wyższe wykształcenie oraz odpowiednie predyspozycje psychofizyczne. Znajomość drugiego języka nie będzie konieczna a i płaca ma wzrosnąć z 1800 zł do 3000 a w przyszłości 4000 zł.

Praca w dyplomacji to nie tylko prestiż ale też umiejętność posługiwania się PR-em. Idealną sytuacją jest kiedy na placówkę trafia dyplomata z umiejętnościami PR-owca. Takich jednak w naszych ambasadach i konsulatach jest mało.

Czy nowe zapowiedzi zachęcą młodych ludzi o ogromnym potencjale do pracy w służbie zagranicznej naszego kraju? Miejmy nadzieję, że tak bo niedługo może dojść do sytuacji, w której  na placówkach będziemy mieli obsadzonych ludzi w bardzo podeszłym wieku i nie będzie kim ich zastąpić. Za zapowiedziami muszą iść czyny a wtedy sposób pojmowania służby zagranicznej przez „świeżą krew” w dyplomacji ulegnie przeobrażeniu.

Jeżeli uda się zachęcić młodych zdolnych dyplomatów i umożliwi się im rozwój kariery zawodowej, to może jest szansa, że do USA będziemy mogli wyjechać bez wiz a na świecie przestanie się mówić o polskich obozach koncentracyjnych.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.