Maciej Jarecki: Nie drażnijmy Litwinów! (komentarz)
Co łączy pseudokibiców Legii Warszawa i ministra gospodarki Piotra Woźniaka? Ich oddziaływanie na stosunki polsko - litewskie. Oddziaływanie zdecydowanie negatywne.
Stosunki polsko-litewskie powoli, acz konsekwentnie szły w kierunku pojednania i strategicznego partnerstwa. Dwa wydarzenia zachwiały ten proces. W lipcu br. kibole Legii wywołali zamieszki na stadionie Vetry, a później na ulicach Wilna. Wybryk pijanych pseudokibiców sprawił, że wileńscy restauratorzy rozważali wywieszenie kartek „Polaków nie obsługujemy”, natomiast w prasie litewskiej i w rozmowach zwykłych ludzi odżyło słowo „Żeligowski”, nazwisko-symbol polskich pretensji do Wileńszczyzny.
Zachowanie pijanych półgłówków można jakoś naszym sąsiadom wytłumaczyć. Pamięć o zajściu zniknie, choć wciąż przypominają o nim hasła namalowane przez kibiców na murach litewskiej stolicy. Trudniej natomiast będzie zatrzeć fatalne wrażenie jakie pozostało po wizycie szefa resortu gospodarki. Minister na spotkaniu ze swoim litewskim odpowiednikiem oświadczył, że budowa mostu energetycznego Ełk-Alytus opóźni się, jeśli Polska nie będzie otrzymywać więcej energii z elektrowni atomowej Ignalina II, której uruchomienie jest planowane na 2015 rok.
W 2009 r. Litwini planują zamknąć ostatni reaktor Ignaliny pierwszej. Oznacza to, że w latach 2009-2015 będą zmuszeni do importowania dużych ilości energii. Jednym z głównych źródeł zaopatrzenia w energię ma być Polska, a drogą transportu prądu wspomniany już most energetyczny.
Wypowiedź Piotra Woźniaka nasi sąsiedzi odczytali w następujący sposób: „albo zwiększycie nasz udział w Ignalinie, albo kilka lat posiedzicie nocami przy świeczkach”. Moim zdaniem to niedopuszczalny szantaż. Nic dziwnego, że prezydent i premier Litwy odwołali swoje spotkania z Panem Woźniakiem. Wypowiedź ministra może bardzo zaszkodzić stosunkom polsko-litewskim. Miejmy nadzieję, że prezydentowi RP, w czasie wizyty w Wilnie, uda się przynajmniej częściowo naprawić to, co zepsuł minister gospodarki.
Historyczna szansa zbudowania strategicznego sojuszu z Litwą powinna być priorytetem polskiej polityki zagranicznej. Zwłaszcza, że obszarem partnerstwa jest energetyka - kwestia niezwykle dla naszego kraju istotna. Litwini to nieliczny, lecz dumny naród. Nie zbudujemy z nimi żadnego sojuszu wywołując zamieszki czy stosując szantaż. Powinniśmy robić wszystko, by przełamywać stereotyp „warchołów” i „polskich panów”. Pseudokibicom Legii i Panu Woźniakowi udało się coś dokładnie odwrotnego.