20 październik 2015
Kolejna, 11 runda negocjacji pomiędzy przedstawicielami Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych rozpoczęła się w poniedziałek 19 października w Miami. Rozmowy dotyczą Transatlantyckiego Partnerstwa Handlu i Inwestycji (TTIP), które muszą zmierzyć się z niezrozumieniem i sprzeciwem opinii publicznej.
Celem obydwu stron jest obniżenie taryf handlowych oraz barier pozataryfowych. Ponadto ustalone mają zostać, nazwane przez Biały Dom, zasady handlu i inwestycji w XXI wieku, ze szczególnym naciskiem na handel cyfrowy, kwestie własności intelektualnej oraz na harmonizację przepisów dotyczących globalnego biznesu.
Umowa ma powiązać ze sobą dwie wielkie gospodarki, które są domem dla około 850 milionów ludzi i stanowią około połowy światowej produkcji.
Zwolennicy mówią, że transatlantycka umowa handlowa da silny impuls do wzrostu gospodarczego i tworzenia miejsc pracy.
Z drugiej strony po obu stronach Atlantyku podnoszą się głosy, że negocjacje nad partnerstwem przybierają postać konia trojańskiego, który rozregulowałby ważne przepisy godząc w zdrowotne i środowiskowe standardy na rzecz potężnych transnarodowych korporacji.
Opozycyjny wobec TTIP ruch zebrał ponad trzy miliony podpisów poparcia w sprawie wstrzymania rozmów.
Politycy z obu obozów również wyrażają obawy przed utajnianiem prowadzonych negocjacji. „Muszą nastąpić istotne zmiany w mentalności, które objawiają się w mentalności, wzajemności i wolnym dostępie do dokumentów” – powiedział francuski minister handlu zagranicznego Matthias Fekl.
Oponenci porozumienia w szczególności sprzeciwiają się mechanizmowi ISDS, który umożliwiłby prywatnym inwestorom pozywania rządów do międzynarodowych trybunałów. Krytycy zwracają przez to uwagę, że może to dać inwestorom więcej władzy nad lokalnymi przepisami i politykami oraz więcej praw niż obywatele danego kraju.
Na podstawie Euroactiv, EUobserver.