Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Gospodarka Tomasz Mróz: Środkowoazjatycki węzeł gordyjski

Tomasz Mróz: Środkowoazjatycki węzeł gordyjski


09 marzec 2011
A A A

W ostatnich latach problem wodny stanowi zasadniczy przedmiot sporu w stosunkach Tadżykistanu i Uzbekistanu. Kością niezgody stała się budowana przez Tadżyków na transgranicznej rzece Wachsz (jeden z głównych dopływów Amu-Darii) Roguńska Elektrownia Wodna, która według planu ma wznieść się na wysokość 325 metrów i stać się w ten sposób najwyższą tamą na świecie. Oba państwa od kilku lat starają się przekonać społeczność międzynarodową, że racja leży po ich stronie.

Azja Środkowa to jedna z najuboższych w wodę części kontynentu euroazjatyckiego. Tymczasem państwa tego regionu należą do światowych liderów zużycia wody w przeliczeniu na jednego mieszkańca. W Turkmenistanie wskaźnik ten wynosi 5 319 m3/rok, w Kazachstanie 2 345 m3, zaś przeciętny mieszkaniec Uzbekistanu zużywa średnio w ciągu roku 2 295 m3 wody. Na przeciętnego Tadżyka przypada 1 895 metrów sześciennych. Oczywiście w przypadku wszystkich tych krajów ogromna większość wody wykorzystywana w rolnictwie i przemyśle, a nie w gospodarstwach domowych. Dla porównania na jednego Rosjanina przypada średnio 455 m3, Białorusina 289 m3, zaś statystyczny mieszkaniec Ziemi zużywa 499 metrów sześciennych.

W tej sytuacji nie może dziwić, że nieurzeczywistnione pomysły radzieckich inżynierów, mówiące o zawróceniu biegu potężnych syberyjskich rzek, które u nas wzbudzają jedynie uśmiech lekceważenia, w niektórych stolicach postradzieckich republik azjatyckich nadal są żywo dyskutowanym projektem.

W ostatnich latach problem wodny stanowi zasadniczy przedmiot sporu w stosunkach Tadżykistanu i Uzbekistanu. Kością niezgody stała się budowana przez Tadżyków na transgranicznej rzece Wachsz (jeden z głównych dopływów Amu-Darii) Roguńska Elektrownia Wodna, która według planu ma wznieść się na wysokość 325 metrów i stać się w ten sposób najwyższą tamą na świecie. Oba państwa od kilku lat starają się przekonać społeczność międzynarodową, że racja leży po ich stronie.

Gra idzie o wcale błahą stawkę: budowa zapory Rogun pozwoliłby uzyskać Tadżykistanowi niezależność energetyczną. Nie może dziwić, że tadżyckie władze wiążą z wodą wielkie nadzieje: pod względem potencjału hydroenergii Tadżykistan zajmuje drugą pozycją na świecie i pierwszą w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Potencjał ten jest wykorzystany tylko częściowo. Zbudowana w latach 1961-72 także na rzece Wachsz Zapora Nurecka o wysokości 300 metrów i mocy 3 000 MW wytwarza trzy czwarte produkowanej w republice energii elektrycznej. Pomimo tego Tadżykistan zmuszony jest importować energię elektryczną i surowce energetyczne. Ich dostawcą jest przede wszystkim zasobny w złoża gazu ziemnego Uzbekistan. Przed rokiem 1991 silna władza centralna wymuszała równowagę w stosunkach pomiędzy poszczególnymi republikami. Niedobór energii elektrycznej w Tadżykistanie uzupełniany był z uzbeckich elektrowni. Kiedy obie republiki przestały być częściami jednego organizmu, pojawiły się problemy.

To właśnie stale podwyższane opłaty za gaz zmusiły tadżyckie władze do przypomnienia sobie o niedokończonej hydroelektrowni. W ostatnim czasie, pomimo względnej stabilizacji, sytuację energetyczną Tadżykistanu trudno uznać za normalną. Nawet w stolicy kraju Duszanbe w okresie zimowym prąd w gniazdkach dostępny jest zaledwie przez pół doby. W rejonach wysokogórskich, wymagająca stałej konserwacji i wysokich nakładów, zbudowana w czasach radzieckich infrastruktura przesyłowa ulega stopniowej degradacji i wiele miejscowości zostało już zupełnie pozbawione dostępu do energii elektrycznej.

Budowa Roguńskiej Elektrowni Wodnej rozpoczęła się jeszcze w 1976 roku. Zakończeniu inwestycji przeszkodził rozpad ZSRR, ponieważ wszystkie inwestycje finansowane były bezpośrednio z budżetu centralnego. Nowopowstałe państwo tadżyckie próbowało jeszcze przez dwa lata kontynuować budowę, lecz rok po wybuchu wojny domowej projekt został zamrożony. Władze w Duszanbe przypomniały sobie o Rogunie 11 lat później, lecz wyniszczony wieloletnią wojną Tadżykistan nie mógł sam sfinansować przedsięwzięcia, którego koszt został oszacowany na 2,2 mld USD. Na tle ogólnego zbliżenia politycznego Moskwy i Duszanbe, inwestorem strategicznym zostało rosyjskie przedsiębiorstwo Rusał. W 2007 roku tadżyckie władze, nie chcąc przekazać Rosjanom kontrolnego pakietu akcji, zerwały porozumienie i postanowiły zakończyć projekt własnymi siłami.

Od tego czasu budowa Rogunu jest państwowym tematem numer jeden, swoistą „ideą narodową” tadżyckich władz. Także potem inwestycję obiecywał wesprzeć rosyjski rząd, jednak pod koniec 2009 roku stało się jasne, że niewiele z tego wyjdzie. Z tego względu prezydent kraju Emomali Rahmon zdecydował się na wypuszczenie na rynek akcji elektrowni o wartości 1,4 miliarda dolarów. Uzyskane w ten sposób pieniądze mają być przeznaczone na dokończenie inwestycji. Sprzedaż akcji w rzeczywistości sprowadza się do mniej lub bardziej dobrowolnego ściągania środków od własnych obywateli. Biedni i niewierzący w stabilność swojego państwa Tadżykowie nie chcieli dobrowolnie nabywać papierów wartościowych wznoszonej dopiero elektrowni, dlatego władze zorganizowały kampanię kolektywnego kupowania akcji. Na stronie głównej tadżyckiej agencji informacyjnej, w specjalnej zakładce codziennie pojawiają się informacje o ilości sprzedanych akcji. Szczególnie doceniane są inicjatywy zbiorowe. Skrzętnie odnotowane są informacje, że nauczyciele wiejskiej szkoły kupili akcje Rogunu za kilkaset dolarów, a mieszkańcy niewielkiej gminy za kilka tysięcy.
{mospagebreak}
Tadżykistan jest najbiedniejszą spośród republik byłego ZSRR. W roku 2010 wysokość PKB per capita wyniosła ok. 570 dolarów. Znaczna część ludności mieszkającej w republice utrzymuje się z pieniędzy, które przysyłają ich krewni pracujący w Rosji. W połowie stycznia br. Narodowy Bank Tadżykistanu opublikował dane, z których wynika, że 40 proc. wartości PKB republiki w 2010 roku stanowiły przekazy pieniężne od pracujących za granicą. Tadżykowie są jedną z najliczniejszych grup narodowościowych pracujących na terenie Federacji Rosyjskiej. Nieoficjalne szacunki mówią, że ich liczba przekracza 1 milion.

Z innej pozycji występuje w tym sporze Uzbekistan. Władze w Taszkencie od czasu rozpadu ZSRR starają się odgrywać rolę regionalnego lidera. Sprzeciw wobec budowy Rogunu ma jednak przede wszystkim podstawy gospodarcze. W roku 2010 uzbecki PKB per capita wyniósł 1343 USD, z czego 38 procent wytworzyło rolnictwo, 36 procent usługi i 24 przemysł. Ponad 60 proc. obywateli republiki zamieszkuje tereny wiejskie, 44 proc. osób aktywnych zawodowo zatrudnionych jest w rolnictwie. W produkcji bawełny Uzbekistan zajmuje szóste miejsce na świecie, trzecie zaś w eksporcie tego surowca. Wpływy z eksportu bawełny stanowią zasadniczą cześć dochodów kraju, więc ograniczenie uprawy jest dla uzbeckich władz postulatem nie do zaakceptowania.

Uzbeckie rolnictwo jest niezwykle wodochłonne. Od lat 20. władze radzieckie w ramach specjalizacji poszczególnych republik związkowych rozwijały w Azji Środkowej uprawę bawełny. Przeprowadzono remonty starych oraz rozpoczęto budowę na masową skalę nowych systemów irygacyjnych, zasilanych wodą z dwóch głównych rzek wpadających do Jeziora Aralskiego: Syr-Darii i Amu-Darii. Obecnie 87 proc. uprawianych w Uzbekistanie gruntów podlega systematycznemu nawodnieniu. Doprowadziło to do niezwykłego rozwoju manufaktur bawełnianych, ale również katastrofy ekologicznej. Nadmierny pobór wód z obu rzek spowodował stopniowe wysychanie Aralu. System irygacyjny jest obecnie przestarzały i nieefektywny. Z tego powodu regularnie i bez potrzeby zalewane są ogromne połacie pól, co nie tylko jest marnotrawstwem tak cennej w tym regionie wody, lecz także prowadzi do zasolenia gruntów i uniemożliwia wykorzystanie w celach rolniczych w przyszłości.

Pomimo, że od rozpadu ZSRR minęło już 20 lat, uzbecka gospodarka nadal w dużym stopniu opiera się na uprawie bawełny. W corocznych bawełnianych żniwach, odbywających się we wrześniu, biorą udział uzbeccy uczniowie, studenci, urzędnicy i przedstawiciele wielu innych profesji, którzy w ramach ogólnopaństwowej kampanii zbioru bawełny wywożeni są na pola. W ubiegłym roku rosyjskie i zachodnie portale internetowe donosiły o licznych przypadkach nadużyć i przymuszania do pracy, dlatego podczas ostatniej kampanii dostępu do pól strzegli specjalni strażnicy.

Budowa Roguńskiej Elektrowni Wodnej dawałaby więc tadżyckim władzom znakomite narzędzie nacisku na władze w Taszkencie. W upalnym środkowoazjatyckim klimacie nawet kilkudniowa przerwa w dostawach wody na bawełniane plantacje skutkuje spadkiem plonu co najmniej o połowę. Dlatego zrozumiały jest sprzeciw Uzbeków przeciwko budowie zapory. Poza tym, zgodnie z opracowanymi jeszcze w latach 70. planami, woda z Rogunu nie służyłaby tylko do produkcji energii elektrycznej. Podobnie jak w przypadku Zapory Nureckiej, byłaby wykorzystywana w celach irygacyjnych: miałaby zaopatrzyć w wodę ok. 3 milionów hektarów ziem uprawnych w krajach leżących poniżej zapory. Można się domyślać, że władze w Duszanbe chciałyby w ten sposób wesprzeć przede wszystkim rodzime rolnictwo. Większość konsumowanego zboża Tadżykistan sprowadza bowiem z zagranicy. Wizja większej niezależności żywnościowej jest więc kolejnym impulsem, który popycha Tadżyków do budowy Rogunu.

Na forum międzynarodowym ze strony uzbeckiej najbardziej ważkimi są argumenty ekologiczne. Oprócz przewidywanego po uruchomieniu elektrowni obniżenia poziomu wody w Jeziorze Aralskim, Uzbekistan obawia się, że zaprojektowana w latach 70. ubiegłego wieku zapora nie uwzględnia innych wymogów środowiskowych, a dodatkowo powstaje w regionie niezwykle aktywnym sejsmicznie, gdzie trzęsienia ziemi o sile powyżej 9 stopni w skali Richtera nie należą do rzadkości.

Mimo stosunkowej biedy i słabych warunków życia, liczba ludności w postradzieckich republikach Środkowej Azji stale wzrasta. Wzrasta też, choć niezbyt dynamicznie, poziom życia mieszkańców, a co za tym idzie, także zużycie wody w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Można zatem przypuszczać, że środkowoazjatycki węzeł wodny nieprędko zostanie rozwikłany.