Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Aleksander Kobyłka: Sześćdziesiąt lat minęło...


01 październik 2009
A A A

Okrągła rocznica powstania Chińskiej Republiki Ludowej sprzyja wystawianiu ocen. Spoglądając na aktualną sytuację w Chinach, niewątpliwie można mieć wiele negatywnych uwag, ale nie zmienia to faktu, że kraj ten ma co świętować.

Przez ostatnie sześćdziesiąt lat w Chińskiej Republice Ludowej zmieniło się bardzo wiele. Był to czas wypełniony tragicznymi i burzliwymi wydarzeniami, ale zarazem czas powrotu Chin na miejsce w świecie, które zajmowały one jeszcze w połowie XVIII w. Z pozycji biednego kraju rozwijającego się, kraj ten przeobraził się w drugą największą gospodarkę świata, stanowiącą jeden z najważniejszych elementów globalnej układanki.

Powstanie ChRL zakończyło zwycięską wojnę domową Komunistycznej Partii Chin z Partią Narodową (Kuomintangiem). Po latach cierpień ze strony okupujących kraj Japończyków, dla wielu Chińczyków był to moment przynoszący nadzieję na poprawę zarówno warunków życia, jak i międzynarodowej pozycji od dziesięcioleci podłamywanej kolejnymi upokorzeniami. O ile pierwsze lata mogły zwiastować, że dla Chin nareszcie przyszły dobre chwile, polityka prowadzona przez Mao Zedonga szybko te nadzieje zweryfikowała. Jego przywództwo to czas tragicznych decyzji i działań podejmowanych w imię osiągnięcia społecznej i gospodarczej utopii, które kosztowały życie miliony ofiar wielkiego skoku, rewolucji kulturalnej oraz licznych antyprawicowych kampanii.

Image
(cc) metaxin
Śmierć Mao i rozpoczęcie procesu reform gospodarczych stanowią symboliczną cezurę, niemal idealnie na pół dzielącą historię współczesnych Chin. Ponad trzydzieści lat przemian stało się rzeczywistym wielkim skokiem, który odmienił życie setek milionów Chińczyków. Ideologia, komunizm czy socjalizm stały się fasadą, pustymi hasłami, pod którymi wzrastać zaczął dość bezwzględny kapitalizm. Chiny zaczęły stopniowo zmierzać ku modelowi autorytaryzmu oświeconego (racjonalnego), czyli systemu, w którym władza sprawowana jest przez wykształcone i kompetentne elity, mające na celu rozwój gospodarczy kraju. Nie są one jednak wybierane przez społeczeństwo, a istniejące instytucje tworzące system polityczny i gospodarczy tożsame są z instytucjami pochodzącymi z systemu demokratycznego, lecz nie funkcjonują one w ramach demokratycznych mechanizmów. Jak daleko jest do nich najdobitniej pokazały wydarzenia z czerwca 1989 roku.

O ile marzenia intelektualistów i studentów o „piątej reformie” zostały rozbite przez czołgi na placu Tiananmen, dla większości Chińczyków przemiany spowodowały znaczną poprawę warunków i jakości życia. Otwarcie specjalnych stref ekonomicznych, restrukturyzacja wsi i państwowych przedsiębiorstw, powiązanie z światowym kapitałem, otwarcie na zagraniczne inwestycje, zespolenie z nurtem globalizacji i przyzwolenie na zarabianie pieniędzy umożliwiły osiągnięcie 10-proc. rocznego wzrostu PKB i adekwatnego wzrostu zamożności mieszkańców Chin. W trakcie trzydziestu lat, Chinom udało się zmniejszyć liczbę ubogich o astronomiczną liczbę pół miliarda. Stworzono powszechny system obowiązkowej i bezpłatnej dziewięcioletniej edukacji, znacznie poprawiono wskaźniki dotyczące śmiertelności niemowląt i matek, oczekiwana długość życia wzrosła 40 do 73 lat. Tego rodzaju osiągnięcia można by wymieniać długo, wystarczy zajrzeć do jednego z wielu raportów UNDP czy Banku Światowego. Chiny uległy radykalnej przemianie, przekształcając się z biednego kraju rozwijającego się w wschodnioazjatyckiego tygrysa-giganta.

Sukces reform nie oznacza, że wszystkie problemy Chin zostały rozwiązane, a część z nich pojawiła się wręcz wskutek zachodzących przemian. Olbrzymią ceną wzrostu gospodarczego stała się degradacja środowiska naturalnego, która zagraża zdrowiu i życiu obecnych oraz przyszłych pokoleń Chińczyków, a w przyszłości może skutecznie zahamować chiński wzrost. Urynkowienie dostępu do świadczeń takich jak służba zdrowia czy edukacja spowodowały, że najbiedniejsi Chińczycy mają znaczne trudności z korzystaniem z nich i są zmuszeni do oszczędzania znacznej części swoich dochodów. Polityka jednego dziecka wprawdzie skutecznie zmniejszyła przyrost naturalny w Chinach, ale jednocześnie zaburzyła równowagę demograficzną między kobietami a mężczyznami, a także zagroziła, że Chiny staną się krajem, który zestarzeje się zanim porządnie się wzbogaci.

Przemiany zachodzące na terenach wiejskich spowodowały powstanie wielomilionowej nadwyżki siły roboczej, która ruszyła do miast. Wewnętrzni migranci nazywani są największym pokojowym ruchem ludności w dziejach świata – ich liczba sięga już 225 mln. Ci najtańsi pracownicy, którzy napędzają sektor budowlany czy przemysł lekki, z powodu restrykcji systemu meldunkowego zepchnięci są na margines społeczeństwa, żyjąc w swoistej tworzonej przez państwo szarej strefie. Wreszcie dochodzi do tego tak akcentowana w krajach zachodnich kwestia nieprzestrzegania praw człowieka czy polityki wobec Tybetańczyków czy zamieszkujących prowincję Xinjiang Ujgurów.

Mając świadomość tych wszystkich wyzwań, należy pamiętać, że Chiny nadal się zmieniają, w ostatnich latach przechodząc od polityki nastawionej tylko i wyłącznie na rozwój gospodarczy do polityki harmonijnego rozwoju, która zapewnić ma zmniejszenie pogłębiających się wewnętrznych dysproporcji, zachowanie zrównoważonego wzrostu, a zarazem utrzymać rządy Komunistycznej Partii Chin, która realizuje nieformalną umowę ze społeczeństwem gwarantującą władzę w zamian za tworzenie warunków rozwoju. W ramach tej zmiany stopniowo coraz większą wagę zaczyna się przykładać do ochrony środowiska, stopniowo tworzony jest powszechny system ubezpieczeń społecznych czy emerytalnych, poprawia się dostęp do służby zdrowia czy coraz efektywniej zaczyna działać system powszechnego sądownictwa.

Osobną kwestią pozostają prawa człowieka oraz ewentualne dążenia w stronę jakiejś formy demokracji. Pomimo, że w ciągu ostatnich trzydziestu lat stan przestrzegania praw człowieka uległ znacznej poprawie, nadal pozostaje to poważnym problemem. Dotyczy to zarówno Chińczyków Han, jak i Tybetańczyków czy Ujgurów, a w dającej się przewidzieć przyszłości trudno spodziewać się rozwiązań, które mogłyby znacząco poprawić sytuację tych mniejszości narodowych. Podobnie jest w przypadku ewentualnej zmiany sytemu politycznego – ani nie dąży do niej KPCh, ani też młodzi Chińczycy, którzy wraz z bogaceniem się społeczeństwa i wytworzeniem klasy średniej, mieli tworzyć zalążki społeczeństwa obywatelskiego i wywrzeć presję na rządzącej partii. Zamiast tego skoncentrowali swe wysiłki na karierze i zarabianiu pieniędzy, co z nawiązką wynagrodziło im brak swobód politycznych. A zatem tak długo jak chińskie władze będą tworzyć warunki dla bogacenia się i nie dopuszczą do powstawania społecznych niepokojów na tle wewnętrznych dysproporcji, korupcji czy degradacji środowiska, mogą spać spokojnie.

Ostatnie sześćdziesiąt lat to burzliwy czas, który przyniósł wiele upadków, ale w trakcie którego narodził się i trwa do dziś imponujący rozwój, z którego Chińczycy są autentycznie dumni, co bardzo dobrze widać było przy okazji ubiegłorocznych, odbywających się w Pekinie igrzysk olimpijskich. Pomimo wielu wyzwań Chiny mają wszelkie podstawy, aby kontynuować swój marsz ku dawno utraconej pozycji w świecie, stając się najważniejszym obok Stanów Zjednoczonych aktorem zarówno na gospodarczej, jak i politycznej scenie świata. Historia zatacza w ten sposób koło pozwalając Chinom na powrót do dawnej wielkości w zupełnie nowych warunkach. Chińczycy to widzą, dlatego dla przeważającej większości z nich, 1 października to moment radosny, to symbol zachodzących zmian i autentycznych osiągnięć. Czy zatem faktycznie XXI wiek będzie wiekiem Chin? Chińczycy z pewnością wierzą, że tak będzie i jest duża szansa, że mogą mieć rację.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.