Łukasz Sarek: Chinese Pig Index. Co ma inflacja w Chinach do polskiej wieprzowiny
Inflacja jest poważnym problemem, z którym od wielu miesięcy boryka  się chiński rząd. Nic więc dziwnego, że trudną sytuacją w przemyśle  mięsnym zajął się osobiście premier Wen Jiabao. Szef rządu z  przekonaniem zapowiedział stworzenie zdrowego sektora mięsnego i  obniżenie cen, jednak znaczna część ekspertów i opinii publicznej nie  podziela tego optymizmu i spodziewa się dalszego wzrostu cen lub  przynajmniej utrzymania ich przez najbliższe miesiące na aktualnym  poziomie.
Polscy producenci wieprzowiny, którzy od lat starają  się uzyskać dostęp do chińskiego rynku, oraz wspierające ich wysiłki  polskie władze, mogą spróbować wykorzystać obecną sytuację dla  przyspieszenia realizacji podpisanych z chińskim rządem w ubiegłym roku  porozumień. Zasadniczą dla polskich eksporterów kwestią jest to, w jaki  sposób rząd chiński rozwiąże obecne problemy i czy jednym z rozwiązań  będzie zwiększenie udziału w rynku importowanego mięsa.
Nadwyżki  podaży nad popytem albo popytu nad podażą są niestety stałym elementem  rynku części artykułów spożywczych nie tylko w Chinach. Świńskie górki i  dołki znamy dobrze z naszego własnego podwórka, i co ciekawe, część  problemów, z jakimi borykają się obecnie Chińczycy, wynika z podobnych  przyczyn jak cykle koniunkturalne w Polsce.
Skoki cen wieprzowiny  w Chinach nie są niczym ani nowym ani zaskakującym. „Świński cykl”,  czyli czas pomiędzy górką, dołkiem i kolejną górką do 2008 r. obejmował  średnio 5-6 lat. Od 2008 r. cykl uległ znacznemu skróceniu. W marcu 2008  r. kilogram żywca kosztował 17,45 RMB, co wywindowało inflację do 8,7  proc. Następnie w 2009 r., szczególnie w jego drugiej połowie, ceny  drastycznie spadały. W marcu 2010 r. do około 10 RMB za kg, w czerwcu  2010 r. wyniosły 9,75 RMB/kg i potem już rosły, by na początku czerwca  b.r. osiągnąć już 17, 83 RMB/kg.
A zatem rok do roku ceny żywca  wzrosły o ponad 80 proc. Według oficjalnych statystyk, ceny wieprzowiny  dla konsumentów w tym okresie podniosły się o 57 proc., co ze względu na  przeważający udział wieprzowiny w ogólnym spożyciu mięsa, spowodowało  wzrost cen mięs o 32 proc., a całej żywności o 14,4% proc. Dla  porównania, w Polsce za kilogram żywca wieprzowego w czerwcu i lipcu  b.r. płaciło się około 4,7 PLN (w przeliczeniu około 10,85 RMB).
W  tym samym czasie ceny warzyw w Chinach wrosły o 7,3 proc., zboża o 12,4  proc., a ryb i owoców morza o 13,9 proc. Napędzona przez wzrost cen  wieprzowiny czerwcowa inflacja byłaby zapewne dużo wyższa, gdyby nie  przeprowadzona przez Narodowe Biuro Statyczne w lutym b.r. zmiana wagi  poszczególnych produktów w koszyku dóbr konsumenckich i obniżenie  znaczenia produktów żywnościowych. Większość ekspertów uznała, że  jedynym powodem zmiany było sztuczne zaniżenie poziomu inflacji, aby  utrzymać się w wyznaczonym odgórnie na rok 2011 poziomie 5 procent. 
Przyczyn  tak ostrego wzrostu cen oraz skrócenia „świńskiego cyklu” jest wiele, a  eksperci spierają się o to, w jakim stopniu każda z nich wpłynęła na  obecną sytuację. Epidemia w kilku prowincjach Chin, np. w Jiangxi,  spowodowała dużą śmiertelność prosiąt ze styczniowych i lutowych miotów.  W efekcie na rynku jest obecnie niedobór prosiąt do hodowli i drobni  hodowcy, którzy nie mają wystarczającej liczby zwierząt z własnych  chowów, są zmuszeni do ich zakupów po cenach o ponad 100 proc. wyższych  niż w ubiegłym roku. Wzrost cen kukurydzy z 1900 RMB do około 2300 RMB  za tonę, wyższe koszta transportu, hodowli i przechowania mięsa  spowodowane wzrostem cen paliw i energii oraz wzrostem kosztów pracy  najemnej szacowany w sektorze rolnym na około 20 proc., również mają  swój udział we wzroście końcowej ceny produktu. 
Jednocześnie  należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że mimo cyklicznych, nawet tak  drastycznych skoków cen wieprzowiny, średnia roczna cena żywca w ciągu  ostatnich kilku lat stale rośnie. Krzywa cen żywca pnie się stale w górę  od lipca 1997 r., kiedy to średnia cena wyniosła 4,8 RMB za kilogram,  natomiast osiągnęła ponad 20 RMB w lipcu b.r., czyli w ciągu 12 lat,  wzrosła o ponad 500 procent. Przyczyny takiego stanu rzeczy mają źródło w  strukturze chińskiego popytu i strukturze przemysłu hodowlanego. 
Według  części chińskich ekspertów najpoważniejszym czynnikiem wzrostu cen  wieprzowiny nie jest wcale wzrost kosztów hodowli, przerobu i sprzedaży  mięsa, ale gwałtowny wzrost popytu. Rośnie w szybkim tempie krąg  konsumentów, dla których mięso jest jednym z elementów codziennych  zakupów. Bogacenie się chińskiego społeczeństwa i rosnąca, przynajmniej  do chwili obecnej, warstwa średnia jest w stanie zapłacić znacznie  więcej, żeby utrzymać ulubione składniki w koszyku codziennie  konsumowanych dóbr. Wydawać by się mogło, że jak to się dzieje z innymi  produktami, rynek na wyższy popyt zareaguje bardzo szybko i za pomocą  różnych metod zwiększy podaż. W wypadku wieprzowiny tak się jednak nie  dzieje i podaż, mimo przewidywanych wzrostów do końca bieżącego roku,  zdaniem znacznej części ekspertów np. Chen Sheng, nie będzie w stanie  dogonić popytu. 
{mospagebreak}
Przyczyny leżą w  narastających problemach strukturalnych branży hodowców trzody chlewnej.  Jednym z najważniejszych jest ogromne rozdrobnienie producentów.  Zdecydowana większość hodowli trzody chlewnej jest w rękach niewielkich  rodzinnych hodowców, z których przeważająca część utrzymuje rocznie  zaledwie kilka czy kilkanaście świń. Ta grupa hodowców jest niezwykle  wrażliwa na skoki cen i ze względu na ograniczone zasoby kapitału oraz  niski poziom wiedzy o rynku i związanej z tym możliwości projekcji  swojej produkcji pod kątem prognozowanej sytuacji rynkowej, podejmują  decyzje o zwiększeniu lub zmniejszeniu hodowli biorąc pod uwagę jedynie  aktualna koniunkturę. 
W związku z bardzo niskimi cenami w  ubiegłym roku wielu drobnych hodowców postanowiło zaprzestać hodowli lub  drastycznie zmniejszyć pogłowie, podjęło również decyzje o masowym  uboju prośnych macior, co stało się jednym z czynników obniżonej podaży  wieprzowiny w roku bieżącym. Ci, którzy utrzymali hodowlę, odrabiają  straty z poprzedniego roku i częściowo z 2009 r., kiedy to sprzedawali  żywiec poniżej kosztów produkcji. Obecnie szacunkowo na ważącym 100 kg  prosiaku zarabiają netto w czerwcu i lipcu około 600-700 RMB, czyli  dwukrotnie więcej niż zazwyczaj.
Znaczne skoki cen zniechęcają  dużą część drobnych hodowców do kontynuacji hodowli. Ryzyko poniesienia  strat wynikających albo z nadprodukcji na rynku lub z powodu epidemii  jest stosunkowo wysokie. Podobnie jak drobni producenci bawełny, część  hodowców decyduje się na podjęcie pracy z sektorze produkcyjnym, w  którym płace, ze względu na niedobór rąk do pracy w wielu regionach  Chin, są coraz atrakcyjniejsze, a ryzyko, w porównaniu z prowadzeniem na  własną rękę hodowli, minimalne. Znaczne rozdrobnienie produkcji w  zasadzie uniemożliwia szybką i skuteczną walkę z epidemiami,  podniesienie poziomu wydajności poprzez wdrażanie nowych technik i metod  hodowli oraz współdziałanie hodowców w sytuacjach kryzysowych. 
Winą  za tak gwałtowny wzrost cen wieprzowiny jest obarczany również chiński  rząd. Po dołku z 2008 r., żeby zachęcić hodowców do zwiększenia  pogłowia, rozpoczął wypłacanie subsydiów, co było dodatkowym czynnikiem  stymulującym nadprodukcję w kolejnych latach, co spowodowało straty  hodowców i w efekcie drastyczne ograniczenie produkcji o odczuwalnych  obecnie skutkach.
Interwencja rządu była istotnym czynnikiem,  który wpłynął na znaczne skrócenie „świńskiego cyklu”. Działania  antyinflacyjne podejmowane w sektorze bankowym okazały się strzałem w  stopę. Rzeźnie w Chinach mają stosunkowo niewielkie własne zasoby  kapitału. Na zakup żywca od hodowców i koszta operacyjne zaciągają co  roku kredyty bankowe. Działania rządu i banku centralnego, których celem  było ograniczenie udzielanych przedsiębiorstwom, zwłaszcza prywatnym,  kredytów, okazały się zabójcze dla wielu rzeźni, z których ogromna  większość to właśnie zakłady prywatne. Odcięcie od pożyczek bankowych i  bardzo wysokie koszta uzyskania finansowania poza sektorem bankowym,  które przy dość wąskim marginesie zysku są nieopłacalne, spowodowało, że  część rzeźni również drastycznie ograniczyła skup i przerób żywca.  Wpłynęło to wzrost cen, a co za tym idzie skok poziomu inflacji.  Działania chińskich władz przyniosły efekt całkowicie odmienny od  zamierzonego. 
Jedynym lekarstwem, jakie chciałyby zaaplikować  władze, jest zwiększenie koncentracji hodowli trzody chlewnej i w  miejsce masy drobnych hodowców stworzenie wielkich zakładów hodowlanych.  Jednak według dość zgodnej opinii urzędników z resortu rolnictwa,  naukowców i ekspertów, wprowadzenie takich zmian w perspektywie  najbliższych kilku lat jest niemożliwe. Przyczyn jest kilka.  Najważniejsza to brak zainteresowania tą branżą ze strony instytucji  finansowych i inwestorów. Ryzyko strat jest stosunkowo wysokie, a  możliwe do przewidzenia zyski są szacowane jako znacznie niższe niż w  nieruchomościach, na giełdzie czy w sektorach produkcyjnych takich jak  np. alternatywne źródła energii czy hi-tech. Prowadzenie tego typu  zakładów wymaga również odpowiedniej kadry zarządzającej, która oprócz  umiejętności zarządzania dysponowałaby fachową wiedzą branżową. Na dzień  dzisiejszy takiej kadry w zasadzie brak. 
Przy założeniu, że  trend rynkowy nie zmieni się i wieprzowina nadal będzie traktowana przez  Chińczyków jako dobro wysoce pożądane, a nie zostaną szybko rozwiązane  strukturalne problemy branży hodowlanej, ceny wieprzowiny w Chinach  powinny utrzymać się na relatywnie wysokim poziomie. Przy obecnych  cenach oraz skali chińskiego rynku eksport polskiej wieprzowiny do Chin  jest dla polskich eksporterów atrakcyjną możliwością. W ubiegłym roku  podpisane zostało odpowiednie porozumienie z chińskim rządem. Faktyczne  jego wykonanie i nadawanie certyfikatów poszczególnym polskim  producentom toczy się z różnych względów, w części politycznych, bardzo  powoli. Rząd chiński jest dość powściągliwy w otwieraniu drzwi do Chin  zagranicznym produktom, zwłaszcza tym, które są konkurencyjne cenowo i  jednocześnie jakościowo w stosunku do krajowej produkcji.
Zmniejszający  się areał gruntów uprawnych i pastwisk, za którym nie nadąża wzrost  wydajności produkcji rolnej, powoduje, że Chiny zbliżają się do  czerwonej linii końca samowystarczalności żywnościowej. Względy  strategiczne i prestiżowe skłaniają w pierwszej kolejności do szukania  rozwiązań, które zwiększą krajową produkcję. Na tym koncentrują się  głównie media i eksperci w Chinach. Głosów o rozluźnieniu sytuacji  poprzez zwiększenie importu wieprzowiny niemal nie słychać, a  buńczucznych zapowiedzi o tym, że Chiny są tak bogate, że mogą wykupić  całą amerykańską wołowinę, w kontekście importu wieprzowiny raczej nie  należy brać poważnie pod uwagę. 
Polskie przedsiębiorstwa z  branży mięsnej włożyły już jednak sporo wysiłku, czasu i kapitału w  promocję swoich produktów oraz w lobbing mający na celu dopuszczenie  polskiej wieprzowiny do dystrybucji na chińskim rynku. Podpisane zostało  odpowiednie porozumienie, które stwarza podstawy do dopracowania  szczegółów certyfikacji poszczególnych polskich przedsiębiorstw do  eksportu wieprzowiny do Chin. Obecnie Polska nie ma zbyt wielu produktów  do zaoferowania chińskim odbiorcom, jednak wieprzowina zdecydowanie do  tej grupy należy, warto więc zwiększyć starania o pozytywne zamknięcie  kwestii certyfikacji, nawet biorąc pod uwagę ryzyko, że rząd chiński po  raz kolejny przedłoży interesy polityczne nad dobro i portfel chińskiego  konsumenta. 
Artykuł pierwotnie opublikowany został na blogu www.skosnymokiem.wordpress.com
 


 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 Irlandzka lewica marzy o realnej władzy
 Irlandzka lewica marzy o realnej władzy Jaką historię napisze japońska Thatcher?
Jaką historię napisze japońska Thatcher? Szpitale zamiast stadionów. Generacja Z przejęła marokańskie ulice
 Szpitale zamiast stadionów. Generacja Z przejęła marokańskie ulice Czeski raj dla populistów
Czeski raj dla populistów