Sondaże przedwyborcze
Sondaże przedwyborcze zawsze przyciągają dużą uwagę. W Ukrainie są uznawane nie tylko za źródło informacji na temat poparcia politycznego dla poszczególnych kandydatów, ale również za element kampanii przedwyborczej.
Aby zneutralizować możliwość wykorzystania ich w walce politycznej (bo dyskusja w czasie permanentnego kryzysu jest tam rzadkością) i zniwelować ich wpływ na wynik wyborów, w trakcie ostatnich dwóch tygodni przed dniem głosowania na Ukrainie obowiązuje zakaz ich publikacji w mediach ukraińskich.
Ostatnie badania przedstawiają więc poparcie, na jakie mogli liczyć wybrani kandydaci w drugiej połowie grudnia 2009 roku. Ostatni sondaż opublikowany przez TNS Ukraine przedstawia się następująco (przeprowadzony w dniach 7-14 grudnia 2009 r.):
Sondaży przedwyborczych pojawiało się wiele, z różnych ośrodków – bardziej lub mniej znanych. O ile dane liczbowe czasem nawet znacznie się od siebie różnią, ogólne trendy pozostają te same. W sondażach prowadzi Wiktor Janukowycz, zaś w drugiej turze zmierzy się z panią premier Julią Tymoszenko.
Poniższy wykres i tabela przedstawiają rezultaty badań sześciu ośrodków: TNS Ukraina, Research&Branding Group (R&B Group), Centrum Badań Społecznych i Politycznych (SOCIS), Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii (KMIS), Wszechukraińska Służba Socjologiczna (WSS) oraz Fundacja „Demokratyczna Inicjatywa” („DI”).
Sondaże wskazują na zwycięstwo Janukowycza zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze (w głosowaniu 7 lutego br. Janukowycz może liczyć na 35-40 proc., zaś Tymoszenko na około 30 proc.). O ile jednak zdobycie większości w pierwszej turze przez lidera Partii Regionów jest raczej przesądzone, o tyle ostateczny wynik pozostanie zagadką do ogłoszenia rezultatów drugiej tury wyborów.
Badania pokazują, że w drugiej turze „przeciwko wszystkim” chce głosować zwykle prawie dwa razy więcej respondentów niż w pierwszej. Społeczeństwo jest więc bardziej skłonne do wypowiedzenia się przeciwko wyborowi niż do przekazania swojego głosu kandydatom, którzy pozostaną w walce o fotel prezydenta (badania były prowadzone przy założeniu, że będą to Janukowycz i Tymoszenko). Dodatkowo, kiedy w przypadku pierwszej tury swoje niezdecydowanie deklaruje ok. 18-20 proc., o tyle w drugiej jest to mniejszy odsetek - ok. 10 proc. badanych. Tendencja jest więc odwrotna do poprzedniej – badanym łatwiej jest dokonać wyboru w drugiej turze. Ta grupa badanych nieokreślonych (nie popierająca żadnej siły politycznej) licząca około 25-30 proc. społeczeństwa może w znacznym stopniu zniekształcić wynik wyborów (szczególnie w drugiej turze) – im większa jest ta grupa, tym mniejsza ilość głosów jest potrzebna do odniesienia zwycięstwa w wyborach (liczy się bowiem wartość względna, a nie bezwzględna). Odsetek ten pokazuje również, jak duża część społeczeństwa jest negatywnie nastawiona nie tylko do kandydatów, ale też do możliwości oddania swojego głosu.
Jednym z ośrodków, który prowadził regularne badania poparcia był TNS Ukraine. Dane za miesiące sierpień-grudzień 2009 r. przedstawia poniższy wykres:
Wzrost poparcia dla dwóch głównych kandydatów wiązał się z jednaj strony ze zmianą sympatii politycznych respondentów (spadku poparcia dla Arsenija Jaceniuka na rzecz dwóch pierwszych kandydatów) oraz z określaniem swojego poparcia przez osoby dotąd niezdecydowane dla konkretnego obozu politycznego wraz ze zbliżaniem się daty wyborów. Wyraźne zjawisko odchodzenia elektoratu można zauważyć w przypadku Jaceniuka, którego kampania przedwyborcza okazała się całkowitym „niewypałem”. Jednocześnie od października 2009 r. walka o głosy wyborców toczyła się już tylko między Janukowyczem i Tymoszenko, jak widać z różnorodnym skutkiem.
Przywołane wcześniej sondaże wskazują na odstawanie pani premier od swojego konkurenta o 6,2 (WSS), 7,7 (TNS Ukraine) do 14,5 (KMIS) czy nawet 16,7 (R&B Group) punktów procentowych poparcia.
Julia Tymoszenko znana jest z tego, że potrafi „nadrobić” poparcie na finiszu kampanii. Jest kogo przekonywać. Swój udział w wyborach deklaruje znaczna część, bo 87 proc. uprawnionych do głosowania. Jedno z badań pokazało, że 15,3 proc. decyduje się właśnie w ciągu ostatnich dwóch tygodni przed dniem wyborów, a dodatkowe 2 proc. dopiero w lokalu wyborczym. Czy i tym razem Tymoszenko się uda zmniejszyć dystans do przeciwnika? Wstępną orientację będziemy mieć dopiero po opublikowaniu badań exit-polls (badania przeprowadzane wśród osób opuszczających lokale wyborcze), zaraz po zamknięciu lokali wyborczych.
A w ostatnim czasie pojawił się dla pani premier nowy konkurent – Sierhiej Tihipko. Co prawda publikacja sondaży przedwyborczych od 3 stycznia br. jest zakazana, dotyczy to jednak mediów ukraińskich. Wobec tego lukę informacyjną zastępują inne ośrodki, np. Ogólnorosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej (WCIOM) i publikują je w rosyjskich mediach. 15 stycznia br. WCIOM zaprezentowało sondaż (przeprowadzany 3-10 stycznia br.), w których jedynie Janukowycz ma zapewnione miejsce w drugiej turze, zaś o możliwość rywalizacji z nim w niedzielę mają walczyć Tymoszenko i Tihipko.
Z jednej strony wskazuje się, że Tihipko nie kojarzy się powszechnie z którąkolwiek siłą polityczną. Z drugiej, podkreśla się możliwość manipulowania danymi sondażowymi.
Wiadomo, że kandydaci przygotowują się na różne scenariusze (z masowymi protestami włącznie), a jakie role przyznają im ukraińscy wyborcy, dowiemy się już niedługo.