Padania: separatyzm w wersji soft
Włochy kojarzą się przede wszystkim z dobrym jedzeniem, kawą i impulsywnymi, pogodnymi ludźmi. Niektórym coś świta, że północ nie lubi się z południem, ale już niekoniecznie kojarzą Ligę Północną czy ideę odłączenia Padanii od reszty Włoch.
But w kawałkach
Na początku maja bieżącego roku „The Economist”, zapewne nieco w ramach żartu, opublikował mapę Europy, gdzie kraje zmieniły swoje miejsca ze względu na historię, uwarunkowania geopolityczne, czy sytuację gospodarczą. Włochy zostały podzielone – Półwysep Apeniński rozdarto na wysokości Rzymu. Cywilizowana północ została dołączona do Austrii, Niemiec i Szwajcarii, a południe stało się odległą wyspą łapówkarstwa i nieuporządkowania. Taka mapa byłaby spełnieniem marzeń organizacji skupionych przez Ligę Północną, wcześniej organizację, dziś partię, która chce autonomii albo niepodległości Padanii, jej konceptu terytorialnego północnych Włoch.
Współczesna Italia widziana z perspektywy historii mogą się wydawać polityczną anomalią. Półwysep Apeniński od czasu, kiedy rozpadło się Cesarstwo Rzymskie był praktycznie stale podzielony aż do czasu zjednoczenia przeprowadzonego m.in. przez Garibaldiego. W 1861 roku Włochy stały się jednolitym organizmem państwowym. Kulturowy i ekonomiczny podział istniał, ale nie był on wtedy najważniejszy. Włosi czuli, że zjednoczeni mogą więcej. O podziałach nie myślano, aż do początku lat ’70. Sergio Salvi pisał wtedy o separatyzmie południa i „mikroskopijnym separatyzmie” północy. Dziś w separatystycznym dyskursie południe jest już pomijane. Chyba, że mówi się o tym, co „zostanie” z Włoch po utworzeniu Padanii.
Liga marzycieli?
„Nie jest trudno śnić, trudno jest konfrontować się z rzeczywistością, żeby ją zmienić” – to jedno z haseł, które na swoich sztandarach nosi Liga Północna. Partia, której pełna nazwa brzmi Lega Nord per l'Indipendenza della Padania (Liga Północna dla Niepodległości Padanii) zastała założona w 1991 roku przez kilka mniejszych partii. Wspólnym mianownikiem było zniechęcenie wobec Rzymu i niechęć do południa. Emocje te miały przenieść się na przekształcenie Włoch w państwo federacyjne, gdzie północ stałaby się jednolitym organizmem, a obok niej działałoby południe i Rzym. Podstawowym postulatem był federalizm fiskalny – Padańczycy (bo tak nazywają siebie zwolennicy idei) chcą zachowania swoich podatków na swojej ziemi. Redystrybucja ich nie interesuje, podobnie jak przyznanie szerokich praw w zakresie autonomii regionalnej. Liga Północna pragnie podziału, który gwarantowałby sprawiedliwy, jej zdaniem, podział budżetu w ramach państwa.
Pieniądze, głupcze!
Liga wykorzystuje zarówno fakty, jak i włoskie sentymenty. Do południa trzeba cały czas dopłacać. W latach 2000-2006 Kampania, Kalabria, Sycylia, Puglia, Basilicata, Sardynia i Molise dostały od Unii Europejskiej ponad 27 miliardów euro w ramach programów spójnościowych. Ile dokładnie dopłacił Rzym? Nie wiadomo. Istotna jest także pozycja władz lokalnych, która we Włoszech jest stosunkowo silna. Regiony cieszą się dużą autonomią, prowincje także dysponują szerokimi prerogatywami. Dążenia do federalizmu są w takich regionach znacznie silniejsze i co więcej, mają większe szanse na powodzenie.
O ile południe boryka się z problemem nielegalnych imigrantów przypływających do Włoch barkami, to na północy brakuje niewykwalifikowanych pracowników – tak wynika z najnowszego raportu OECD . Podobne obserwacje notuje także włoski urząd statystyczny ISTAT. Na północy, która zajmuje około 1/3 terytorium Włoch mieszka prawie połowa populacji. Tam też ogniskuje się przemysł. Im bardziej na południe, tym zagęszczenie ludności i dochód na osobę spadają. Toskanię ratuje turystyka, dalej dla Padańczyków zaczyna się już terytorium zła. Rzym to dla nich Roma-ladrona, czyli Rzym-złodziej (po włosku złodziejka). O tym, co dzieje się w Kampanii czy na Sycylii radykalni Padańczcy nie chcą wiedzieć. To dla nich inny świat.
Północnowłoskie dążenia do federalizmu ogniskują się przede wszystkim w Piemoncie i Veneto. Tam też w ostatnich wyborach regionalnych Lega Nord zwyciężyła. O sile „secesjonistów” mogą świadczyć również wyniki wyborów parlamentarnych z 2008 roku. Koalicja Popolo della Liberta, Lega Nord i Movimento per l’Autonomia zdobyła nawiększą liczbę miesjc w parlamencie.
Polityka ograniczonego pokoju
Do tej pory osoby spod znaku Słońca Alp, który jest herbem Padanii, nie uciekały się do aktów terrorystycznych, dla osiągnięcia swoich celów. Liga Północna znalazła się jednak na celowniku Rady Europy za krzewienie idei rasistowskich i ksenofobicznych. Powodem były m.in. pomysły Umberto Bossiego, lidera partii, aby strzelać do barek, na których przypływają nielegalni imigranci. Antyimigracyjne hasła partii trafiają na podatny grunt, w kraju, gdzie prawie co dziesiąty mieszkaniec jest obcokrajowcem. Trudno sobie wyobrazić włoską wojnę domową, w której Włosi walczyliby przeciwko sobie. Można stwierdzić, że włoski separatyzm jest raczej kanapowy i porównując go z dążeniami Basków, zobaczymy wersję soft.