Andrzej Makarewicz: Janukowycz wzmacnia demokrację
W pierwszych dniach listopada prezydent Ukrainy, Wiktor Janukowycz powołał do życia komisję ds. wzmacniania demokracji. Celem komisji ma być zintegrowanie działań instytucji państwowych, partii politycznych, organizacji obywatelskich i wszelkich instytucji społeczeństwa obywatelskiego prowadzących do demokratyzacji życia publicznego w kraju. Prawdopodobnie tym, co skłoniło Janukowycza do utworzenia komisji było wrześniowe wyrażenie przez Parlament Europejski niezadowolenia i zmartwienia, jakie wywołuje sytuacja na Ukrainie. Przedstawiciele Unii Europejskiej stwierdzili, że naprawdę wiele mogą Ukrainie wybaczyć, ale nie ograniczanie demokracji.
Hanna German, zastępca szefa administracji prezydenta stwierdziła, że to romantyzm Pomarańczowych doprowadził do chaosu i regresu na Ukrainie natomiast, obecną władzę charakteryzuje technokracja i pragmatyzm, co zapewnia stabilizację sytuacji w kraju, a dzięki temu można „zastanowić się nad demokracją”. Według jej słów nawet prezydent, obserwując przebieg wyborów samorządowych stwierdził, że na Ukrainie mamy do czynienia z „demokracją z osobliwościami”. German uważa, że tylko stabilizacja życia politycznego może zapewnić władzy możliwości do wywiązania się z obietnic przedwyborczych i zapewnienia rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, a wolność słowa, swoboda zgromadzeń, czy prawo obywateli do dostępu do informacji publicznej w żaden sposób nie mogą stać w konflikcie z interesami władzy.
Wszystko to, zwłaszcza osobiste zaangażowanie prezydenta w rozwój standardów demokratycznych, powinno cieszyć. Trudno jednak przy okazji utworzenia komisji stawiającej sobie tak szlachetne cele, nie pamiętać o innych działaniach prezydenta Janukowycza i środowiska Partii Regionów w ogóle. Jarosław Hrycak, ceniony ukraiński historyk, niedługo po wydarzeniach Pomarańczowej Rewolucji stwierdził, że Wiktor Janukowycz demokracji po prostu nie rozumie, obcy jest mu jej język i nie potrafi w niej funkcjonować. Wydaje się, że jest w tym sporo racji, a jeśli obecny prezydent Ukrainy demokrację jednak rozumie, to jedynie jako konieczność w miarę uczciwego liczenia głosów w wolnych wyborach, a działania podejmowane przez obóz rządzący mają sprawić, żeby liczenie tych głosów dało odpowiedni wynik. Działania, jakkolwiek zgodne z prawem, to nie ze standardami zachodniej demokracji.
Przykładów takich działań jest wiele i można wymienić tylko najciekawsze. Pierwszym, który przeszedł bez większego echa, ale dobrze ukazującym mechanizmy działania i myślenia władzy, jest zmiana ustawy o mieście Kijów. Partia Regionów obawiając się, że tam wyborów wygrać jej się nie uda, po prostu zlikwidowała rady dzielnic. Dzięki temu samorząd stolicy został niemalże zlikwidowany, a realnie działać tam będą tylko organy władzy państwowej. Niedługo przed wyborami zmieniono też ordynację, tak by wspierać duże ugrupowania, poprzez m.in. zakaz startowania w wyborach dla bloków wyborczych składających się z kilku partii, co było wymierzone wprost w opozycyjny Blok Julii Tymoszenko.
Kolejnym przykładem jest działalność partii rządzącej w ukraińskim parlamencie – Radzie Najwyższej. Już samo utworzenie rządu Mykoły Azarowa nastąpiło po przeciągnięciu w różny sposób, czy to przez korumpowanie, czy inne zakulisowe naciski, deputowanych, zarówno z Bloku Julii Tymoszenko, jak i niezależnych. Do tego dochodzi zlikwidowanie formalnego podziału na koalicję i opozycję, co z kolei doprowadziło do zlikwidowania tzw. dnia opozycji – w środy to partie spoza koalicji organizowały i przewodniczyły posiedzeniom Rady Najwyższej.
Partia Regionów szybko również obsadziła swoimi ludźmi organy władzy sądowniczej. Pozwoliły na to zmiany kadrowe w Radzi Sprawiedliwości, Sądzie Administracyjnym, czy Sądzie Najwyższym. Z kolei wprowadzenie przychylnych sędziów do składu Sądu Konstytucyjnego (w miejsce osób związanych z byłym prezydentem Wiktorem Juszczenką, po ich niespodziewanej rezygnacji), pozwoliło na przywrócenie konstytucji Ukrainy z 1996 r. i przywrócenie ogromnych uprawnień prezydentowi, w tym przedstawianie Radzie Najwyższej kandydata na szefa rządu i odwoływanie premiera bez konsultacji z Radą. Trudno oprzeć się wrażeniu, że może to być wykorzystywane jako zabezpieczenie na wypadek przegrania wyborów parlamentarnych.
Warto też odnotować fakt zlecania i prowadzenia śledztw dotyczących korupcji na najwyższych szczeblach władzy. Walka z korupcją i nieprawidłowościami są jak najbardziej godne uznania, dziwnym trafem jednak największe dochodzenia dotyczą tylko rządów gabinetu Julii Tymoszenko. Działania wcześniejszych rządów, w tym tego Wiktora Janukowycza, zainteresowaniem śledczych nie są objęte.
Zainteresować też może obsadzanie ważnych funkcji w administracji państwowej swoimi ludźmi. Sam ten fakt jest naturalny dla każdej nowej władzy i zagrożenia dla demokracji tylko w tym, trudno się doszukiwać. Niepokojem napawać mogą konkretne przypadki, najbardziej widoczny z nich, to mianowanie na szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, Waleria Choroszkowskiego (choć na zastępcę szefa służb specjalnych mianował go jeszcze poprzedni prezydent – Wiktor Juszczenko). Choroszkowski jest prezesem rady nadzorczej medialnej grupy Inter, największego prywatnego nadawcy na Ukrainie. Niedługo po zajęciu stanowiska szefa SBU, Choroszkowskieiemu udało się obsadzić swoimi ludźmi Narodową Radę ds. Radiofonii i Telewizji. Oczywiście skład Rady uzupełnił parlament, ale tylko ludźmi prezesa Interu. W głosowaniu przepadli wszyscy kandydaci zgłaszani przez opozycje i uprawnione do tego instytucje pozarządowe. Niedługo po tym uchylono decyzję Narodowej Rady ds. Radiofonii i Telewizji o przyznaniu dodatkowych częstotliwości dwóm kanałom telewizyjnym – Kanał 5 i TVi – znanym z krytykowania prezydenta Janukowycza i obozu rządzącego. Po tych ruchach można z niepokojem, a co najmniej z większą uwagą, patrzeć na problem wolnych mediów na Ukrainie, a właśnie na ewentualne represje wobec mediów i organizacji pozarządowych instytucje europejskie są szczególnie wyczulone.
Dlatego, żeby je choć trochę uspokoić, Wiktor Janukowycz powołał komisję, która ma chronić i wzmacniać demokrację. Wydaje się, że po wygraniu przez Partię Regionów wyborów samorządowych, a więc po przejęciu w praktyce pełni władzy, Janukowycz mógłby pokusić się o zapewnienie komisji jakiej takiej niezależności. Na wszelki wypadek jednak na jej czele postawił Serhija Hołowatego deputowanego Partii Regionów. W końcu ochrona demokracji nie narusza interesów władzy. A przynajmniej nie powinna.