Dariusz Materniak: Falklandy-Malwiny - powtórka z historii?
-
Dariusz Materniak
Na krótko przed zbliżającą się trzydziestą rocznicą wybuchu wojny pomiędzy Wielką Brytanią i Argentyną o Falklandy (zwane przez Argentyńczyków Malwinami) napięcie wokół spornych wysp ponownie rośnie. Wyspy, położone u południowo – wschodnich wybrzeży Ameryki Południowej zostały odkryte przez brytyjskich żeglarzy pod koniec XVI wieku. Wielka Brytania ogłosiła swoje zwierzchnictwo nad tym obszarem w roku 1761, jednak w 1768 roku wyspy zostały zajęte przez Hiszpanię, jednak już w 1771 roku powróciły jednak pod panowanie Korony brytyjskiej. Po uzyskaniu niepodległości, pretensje do wysp zgłosiła Argentyna powołując się na fakt, iż wyspy znajdowały się przez pewien okres czasu pod władzą Hiszpanii. Próby ustanowienia na wyspach garnizonu wojskowego nie powiodły się jednak i w 1833 roku to Wielka Brytania założyła tam swoją kolonię.
Strona argentyńska nie przestała jednak rościć sobie pretensji do tego obszaru. Rozpoczęte w 1965 roku negocjacje, których celem było ustalenie przynależności spornych wysp nie przyniosły rezultatu. W międzyczasie władzę w Argentynie przejęła junta wojskowa. Dążąc do poprawienia swoich notowań w społeczeństwie i odwrócenia uwagi od kryzysu gospodarczego, w marcu 1982 roku podjęta została decyzja o zbrojnym zajęciu wysp. Inwazja rozpoczęła się 2 kwietnia 1982 roku. Wojska argentyńskie zajęły obie wyspy, pokonując po krótkiej walce niewielki, liczący zaledwie 67 żołnierzy garnizon brytyjski. Wobec faktu, iż Argentyna odmówiła podporządkowania się rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ wzywającej do wycofania się ze spornego terytorium, rząd premier Margaret Thatcher zdecydował o siłowym rozwiązaniu konfliktu i odbiciu zajętego przez wojska argentyńskie archipelagu. Poparcia Londynowi udzieliły Stany Zjednoczone, umożliwiając korzystanie z lotniska na Wyspie Wniebowstąpienia oraz nakładając na Argentynę sankcje ekonomiczne.
Wkrótce z portów w Wielkiej Brytanii w kierunku południowego Atlantyku wypłynęły okręty Royal Navy. Trzonem zespołu uderzeniowego liczącego ok. 30 okrętów były dwa lotniskowce: HMS „Hermes” i HMS „Invincible”. Głównym celem podjętych działań miało być przeprowadzenie operacji desantowej i odzyskanie kontroli nad wyspami. Od połowy kwietnia siły argentyńskie stacjonujące na wyspach stały się celem bombardowań prowadzonych przez RAF (m.in. z wykorzystaniem bombowców strategicznych dalekiego zasięgu typu Avro Vulcan).
Rolą brytyjskiej marynarki wojennej było przetransportowanie żołnierzy w rejon działań, a następnie zapewnienie możliwości prowadzenia operacji w znacznym oddaleniu od własnych baz. Kluczową rolę odegrały lotniskowce, na pokładach których bazowały myśliwce pionowego startu typu Harrier. Dla potrzeb operacji lotniczych, realizowanych obok samolotów także przez śmigłowce zaadaptowano także statki handlowe, przede wszystkim kontenerowce, które ze względu na posiadane płaskie pokłady pozwalały na prowadzenie działań pomocniczych. Argentyńskie siły powietrzne dysponowały stosunkowo niewielką liczbą nowoczesnych samolotów: największą wartość bojową miało pięć samolotów typu Super Etendar produkcji francuskiej, większość stanowiły starsze maszyny typu A-4 Skyhawk i francuskie Mirage F1. Na ich korzyść działała jednak przewaga liczebna i bliskość własnych baz. Pomimo tego, brytyjscy piloci wykazali się lepszymi umiejętnościami i zwykle dominowali w walkach powietrznych. Łącznie, strona argentyńska straciła ponad 70 samolotów. Przewaga w powietrzu nie uchroniła jednak sił brytyjskich od strat: w wyniku działań argentyńskiego lotnictwa zatopionych zostało siedem brytyjskich okrętów, w tym dwa niszczyciele i dwie fregaty. Swoją skuteczność udowodniły pociski przeciwokrętowe typu Exocet, z powodzeniem używane przez stronę argentyńską do atakowanie brytyjskich sił morskich.
Brytyjski desant na Falklandy został poprzedzony szeregiem operacji realizowanych przez siły specjalne, w tym przede wszystkim przez 22 pułk SAS (ang. Special Air Service), najbardziej elitarną formację w brytyjskich siłach specjalnych. Ich celem było przeprowadzenie rozpoznania, a także osłabienie potencjału argentyńskich sił zbrojnych: największą operacją tego typu był rajd na wyspę Peeble (14 maja), gdzie zniszczono kilkanaście samolotów i śmigłowców, w tym sześć szturmowych typu Pucara, które mogły stanowić poważne zagrożenie dla lądujących sił inwazyjnych.
Inwazja rozpoczęła się 21 maja desantem w zatoce San Carlos. W ciągu kilku dni na wyspie było już ponad pięć tysięcy brytyjskich żołnierzy, przede wszystkim z Królewskiej Piechoty Morskiej (Royal Marines). Najcięższe walki toczyły się o miejscowości Darwin oraz Goose Green, a także o stolicę wyspy, Port Stanley. Do połowy czerwca wszystkie główne punkty oporu wojsk argentyńskich na wyspach zostały zlikwidowane przez wojska brytyjskiej, a konflikt de facto dobiegł końca. W czasie jego trwania zginęło 258 Brytyjczyków i 649 Argentyńczyków. Wielka Brytania potwierdziła swoje prawa do wysp, ustalając liczącą 200 mil morskich strefę ochronną. Warto zauważyć, iż przeciwnikiem obu stron była pogoda – na południowym Atlantyku przez większą część roku panują fatalne warunki atmosferyczne (opady deszczu i śniegu, huraganowe wiatry, niskie temperatury) i większa część brytyjsko-argentyńskich zmagań toczyła w skrajnie nieprzyjaznym środowisku zarówno dla ludzi jak i dla sprzętu.
W kwietniu bieżącego roku minie trzydziesta rocznica wojny o Falklandy. Terytorium to nadal pozostaje obszarem, wokół którego panuje napięta sytuacja, a sprawa przynależności wysp nadal budzi emocje, zwłaszcza w Argentynie. Wzrost napięcia spowodowany jest między innymi faktem, iż rząd brytyjski zaczął w ostatnim czasie udzielać koncesji na poszukiwanie ropy naftowej pod dnem szelfu kontynentalnego. Co więcej, od początku lutego służbę na Falklandach pełni brytyjski następca tronu, książę Wiliam (jest pilotem helikoptera ratowniczego Sea King). Jego przybycie na wyspy spowodowało protesty przed siedzibą brytyjskiego banku HSBC w Buenos Aires – budynek został oblany farbą przez demonstrantów. Dowództwo brytyjskiej marynarki wojennej zapowiedziało wysłanie w rejon południowego Atlantyku okrętu podwodnego klasy Trafalgar. W rejon ten ma udać się także jedna z najnowocześniejszych jednostek Royal Navy, niszczyciel HMS „Dauntless”, który zastąpi na patrolu inną jednostkę marynarki wojennej. Według rządu w Londynie, strona argentyńska zachęca inne kraje Ameryki Południowej do blokady ekonomicznej wysp, m.in. poprzez wprowadzenie zakazu przyjmowania samolotów pasażerskich. Tym samym, jedyną możliwością komunikacji są loty brytyjskich samolotów wojskowych.
Eskalacja napięcia w konflikt o charakterze zbrojnym wydaje się być mało prawdopodobna. Jednak obecnie możliwości działania Wielkiej Brytanii wydają się być znacznie bardziej ograniczone niż było to trzydzieści lat temu. Potencjał Royal Navy jest mniejszy niż w latach 80. XX wieku i chociaż na jej wyposażeniu są nowocześniejsze okręty posiadające większe możliwości bojowe, to jest ich zdecydowanie mniej, a przede wszystkim brytyjska marynarka wojenna nie posiada w czynnej służbie ani jednego lotniskowca (po wycofaniu z linii lotniskowca HMS „Ark Royal”, kolejna jednostka tej klasy ma wejść do służby w 2018 roku). Ewentualna operacja wojskowa byłaby więc bardzo mocno problematyczna.