Polonia Ziemi Lidzkiej i Wileńszczyzny - relacja z obozu naukowego ISM UWr
W dniach 01-08 lipca 2003 r. w ramach prac badawczych prowadzonych przez studentów Koła Wschodnioeuropejskiego Stosunków Międzynarodowych ISM UWr zrealizowaliśmy wyprawę naukową na terytorium Ziemi Lidzkiej (Republika Białoruś) oraz Ziemi Wileńskiej (Litwa) – tereny zamieszkiwania historycznej mniejszości polskiej.
Od 1 do 5 lipca, korzystając z zakwaterowania w Lidzie w „Domu Polskim ZPB” prowadziliśmy badania okolicznych miejscowości na drodze na Bieniakonie (Woronowo, Trokieli, Osowy, Żirmuny, Sokoły), natomiast w dniach 6-8 lipca w okolicach rejonu Solecznickiego aż do miejscowość Ejszyszki wybierając na miejsce noclegu „Dom Polski” w Ejszyszkach. Przeprowadziliśmy badania terenowe metodą wywiadów z okoliczną ludnością pochodzenia polskiego.
Odwiedzając dawne województwo Wileńskie, świadomi aktualnego przecięcia go granicą litewsko – białoruską, chcieliśmy uzyskać odpowiedź na pytanie: na ile różni się polskość po obu stronach tej granicy oraz jakie są wzajemne relacje pomiędzy tamtejszymi Polakami?
Najważniejszymi założeniami były:
- materialny stan posiadania.
- Kościół katolicki, jego miejsce w życiu społeczności polskiej na Białorusi i na Litwie.
- stosunek do polityki władz państwowych.
- stosunek do państwa zamieszkania.
- ocena miejsca Rzeczpospolitej we własnym życiu i poczucie przynależności narodowej.
- wiedza o Polakach po drugiej stronie granicy białorusko - litewskiej, oraz więzi i kontakty z nimi.
Do najważniejszych wniosków z tego obszaru zaliczyć należy:
Istnienie silnej świadomości narodowej Polaków zamieszkujących Ziemię Lidzką oraz Wileńską popartej, oprócz znajomości języka polskiego, dużym zainteresowaniem sprawami Polski, kultywowaniem tradycji rodzinnych, mających bezsprzecznie charakter polski.
O polskości tych ziem świadczy też Ziemie te były świadkiem spontanicznej, masowej i życzliwej reakcji miejscowej ludności przy pojawieniu się wojsk polskich maszerujących w ramach działań wojennych w roku 1919 na trasie Lidia – Wilno. Polscy żołnierze, postępujący w ślad za cofającymi się bolszewikami, maszerowali m.in. właśnie przez Żirmuny, Bieniakonie, Soleczniki, owacyjnie witani przez rodaków. Potomkowie tamtych ludzi mieszkają tam do dzisiaj, ale już nie jako jedna zwarta grupa w jednym państwie, lecz dwie w dwóch różnych krajach.
Obecność granicy litewsko-białoruskiej ze wszystkimi jej konsekwencjami (paszporty, kontrola, wizy) jest w dużej mierze utrudnieniem dla utrzymania spoistości historycznie jednolitej grupy Polaków z płn. Białorusi i Ziemi Wileńskiej. Rozbiła ona tę grupę na faktyczne dwie odrębne, ale zachowujące o sobie pamięć, a także świadomość podobieństwa swojego losu i, co więcej, zainteresowanie warunkami w jakich znalazła się ta druga grupa.
Do tej pory faktyczna metropolia - Wilno, stała się praktycznie niedostępna dla Polaków z Białorusi (wcześniej zawsze jeździliśmy do Wilna, na handel – mężczyzna lat 63, ) ale zachowali oni relatywnie swobodne warunki odwiedzania rodzinnych stron w pasie przygranicznym. Umożliwia im to umowa o małym ruchu przygranicznym. Jednak jak zapewniały nas władze lokalne [starosta miasta Ejszyszki], po wejściu Litwy do UE miejscowa ludność otrzyma uproszczoną drogą wizy na wyjazdy na Białoruś, jak i z Białorusi.
Aktualnie zauważalne są niewielkie ruchy migracyjne związane głównie z sytuacją rodzinną, skierowane przeważnie na Litwę. Wiąże się to jednak ze żmudną procedurą migracyjną. Oznacza to po prostu brak lepszych perspektyw dla młodych na Białorusi, chcąc zapewnić sobie bardziej przyzwoity byt kierują się albo do Polski albo do rodzin na Litwie. W Polsce jednak zawsze będą traktowani jako „ci ze wschodu” a na Litwie też będą u siebie.
Jednocześnie średnia wieku mieszkańców polskich wsi na Ziemi Lidzkiej jest bardzo wysoka i w zasadzie głównie u ludzi starszych, pamiętających albo okres II Rzeczpospolitej, albo chociaż II wojnę światową, pamięć narodowa i trwanie przy kulturze ojców jest bardzo silne. Po stronie litewskiej zdaje się to nie mieć takiego rozróżnienia. Młodzi ludzie chętnie bowiem przyznają się do polskości nie tylko z pochodzenia, ale mają także silne poczucie polskości.
Białoruską młodzież o polskich korzeniach, wykształconą w miastach, która nie zna języka polskiego najlepiej charakteryzuje rozmowa z dwiema młodymi kobietami:
- Вы Польки?
- Да, по национальности мы Польки, но мы живем в Белоруссии, тогда мы Белорусинки.
- А на каком языке Вы разгаварываете?
- Конечно на русском.
Ogólne porównanie statusu materialnego osób polskiego pochodzenia, korzystniej wypada w przypadku mieszkańców Litwy. Tam też stopa życiowa jest wyższa, choć nie w pełni zadowalająca, niż na Białorusi. Jednak obie strony podkreślają, że polityka władz litewskich jest bardziej nastawiona na utrudnianie swobodnej pielęgnacji kultury polskiej na tych terenach. Jednocześnie w samorządach lokalnych na Litwie, na obszarach gdzie większość stanowią Polacy, normą jest ich udział we władzy, rozwój szkół również z wykładowym językiem polskim czy pojawianie się dwujęzycznych napisów. Pomimo iż państwo litewskie nie jest zwolennikiem takich procederów, to jednocześnie stanowi ono część europejskiej rodziny krajów demokratycznych, a poziom życia jest wyższy niż na Białorusi, stąd efektywność polskich organizacji jest większa (Można przypuszczać, że gdyby jednak nie było takiego rozłamu pomiędzy Polakami na Litwie, ich wpływ mógłby mieć większeznaczenie).
Istnienie szkół polskich na Białorusi, a nie tylko klas o profilu polskim, w wielkiej mierze zależy od finansów. Umowa międzynarodowa Polski i Białorusi przewidywała wybudowanie szkół z środków państwowych (Warszawa miała wybudować gimnazjum dla mniejszość białoruskiej, Mińsk szkołę polską). Strona polska wywiązała się z umowy, Białorusini nie. Jednocześnie istnieje na tych ziemiach silne zapotrzebowanie na polskie szkoły, by uzupełniały domową naukę języka, na dzień dzisiejszy nie wystarczającą, oraz by pomagały kształtować świadomość narodową, uczyć prawdy historycznej i zaszczepić dumę z pochodzenia. Młodzież kształcąca się w białoruskich szkołach, uczy się bowiem historii, która podkreśla fakty korzystne z punktu widzenia Mińska. Interpretacje nie zawsze pokrywają się z polską nauką. Chociażby data 17 września, agresja czy wyzwolenie? Zadziwiające, ale polskie dzieci z tych terenów nie umiały podać znaczenia tej daty. Z drugiej strony jest to nawet uspokajające, gdyż nie dotarło do nich propagowanie tej daty odmienne od naszych wyobrażeń. Co mogłoby świadczyć o zaniechaniu lub zmniejszeniu agitacji na rzecz „jedynej i słusznej historii” albo po prostu nowe pokolenie nie chce ciągle żyć tamtym okresem.
W rejonie Solecznickim wyraźna większość etniczna Polaków przekłada się również na wielkość szkół polskich. Do polskich szkół uczęszcza największy odsetek młodzieży z regionu. Wiąże się to również z aktywnym uczestnictwem w kulutralnych imprezach „polskich domów” rozwijających wiedzę i zainteresowanie ojczyzną ideologiczną. Polska to nie tylko stroje ludowe i folklor, to inspirująca lektura, wyjazdy, ludzie czy wizja bogatszego świata. Polska to Zachód i dlatego bardzo ważną sprawą dla Polaków jest znajomość języka polskiego i świadomość więzi z Rzeczpospolitą.
Sprawa polskiego ruchu oporu, walk Armii Krajowej i sowieckich represji są dla Polaków w dużym stopniu nadal tematem tabu. Respondenci pamiętający tamte czasy unikali najczęściej odpowiedzi na pytania, bądź dawali na nie odpowiedzi wymijające.
Intrygujący jest fakt, że Polacy z rejonu Lidzkiego, prócz tożsamości narodowej zachowali też swą strukturę klasową tj. podział na szlachtę i chłopów. Podział ten ma wymiar zarówno świadomościowy jak i przestrzenny – przedstawiciele danych grup społecznych zamieszkują zwykle w zwartych skupiskach.
Niewątpliwie w zachowaniu polskości ogromną rolę nadal utrzymuje Kościół katolicki. Chociaż nie należy utożsamiać już katolickości z polskością (wg danych szacunkowych na Białorusi jest około 1 mln Polaków, natomiast liczba katolików wynosi około 2 mln), to w dalszym ciągu, zwłaszcza wiejskie parafie mają charakter czysto polski. Jeden z respondentów – mężczyzna lat 68, miejscowość Żermuny k/Lidy – zapytany o strukturę etniczną rejonów wokół Lidy odpowiedział: „tutaj prawie sami Polacy żyją, ale i trochę prawosławnych też jest”. W świadomości tamtejszych ludzi (zwłaszcza starszych) związek polskości z katolicyzmem jest niezwykle silny, wręcz oczywisty.
Dopiero w miastach na Białorusi (Lida) spotkać się można z problemem wprowadzania mszy w języku białoruskim. Takie nabożeństwa oczywiście istnieją, ale towarzyszą temu często dwa zjawiska: wprowadzanie języka białoruskiego na siłę przez księży, tam gdzie oczekuje się jęz. polskiego, albo nacisk władz na księży polskich by więcej mszy odprawiali po białorusku, tam gdzie faktycznie nie ma takiej potrzeby. Na podkreślenie zasługuje też fakt, że spoistości polskich katolików nie „rozmywają” małżeństwa mieszane. Regułą jest raczej, że jedno z małżonków przyjmuje wyznanie drugiego i para bierze tylko jeden ślub w kościele albo w cerkwi.
Parafia to oczywiście również synonim społeczności lokalnej. To kościół gromadzi wokół siebie ludzi, tutaj rozmawiają po polsku, albo raczej starają się, określając swój codzienny język jako „prosty”, czyli mieszankę polskiej gwary kresowej z białoruskim. Przywiązanie do rodzimej religii było na tyle silne, że oparło się nawet presji, jaką na tamtejszych Polaków wywierały po 17 września 1939 r. władze sowieckie. Gdy aresztowano i deportowano miejscowych księży, ludzie sami zbierali się w kościołach.
Porównując to do sytuacji na Litwie, można zauważyć że „litewscy” Polacy mówią po polsku lepiej lub gorzej albo po rosyjsku, natomiast litewskiego bardziej się uczą niż znają. Poza tym ze względu na znaczące różnice lingwistyczne nie powstała mieszanka językowa. W ocenie Polaków zamieszkujących Białoruś często pojawia się uwaga „u nas to może biedniej żyjemy, ale tam na Litwie to naszych bardziej naciskają narodowo” albo „Po litewskiej stronie bardziej Polaków nie lubią”. W rzeczywistości jest tak że na Litwie zauważalna jest demokracja, swoboda, lepsza gospodarka, ale również duża niechęć ze strony Litwinów do języka polskiego i pamięci wspólnych dziejów i polskiego posiadania na tych ziemiach. Zdarzały się wypowiedzi typu: „Oni rozumieją po polsku, tylko udają że zapomnieli, chcą by do nich mówić po litewsku”, „jasne że teraz tu jest Litwa, nikt tego nie zmieni, ale my też tu mieszkamy no i musimy jakoś żyć w zgodzie”.